Czasami myślę, że jest tylko jeden skuteczny lek. Nic więcej, tylko to. Trzeba po prostu z tym skończyć; nie będzie więcej bólu i lęku. Skończyć - raz na zawsze.
Zaraz po tym, przychodzi mi na myśl kolejne rozwiązanie. Może wystarczy zaznać trochę czułości? Nie mówię o tej powierzchownej, ale głebokiej. Tylko ona może ukoić nasze lęki (oczywiście nie zapominajmy o śmierci). Zauważam, że to jest trudne, gdyż mało jest osób, które do końca mogą *nas* zrozumieć... Jeszcze mniejsza grupa osób chcę obdarować takich właśnie, jak to oni mówią *znerwicowanych* ludzi, czułością.
Jeśli drugi sposób nie pomoże - polecam pierwszy.
Sama z chęcią bym skorzystała, mam jednak jeszcze kilka rzeczy do zrobienia na tym świecie.
Skorzystam za jakiś czas - wiem na pewno.
Piękne pozdrawiam.