Skocz do zawartości
kardiolo.pl

kowalsia

Members
  • Postów

    0
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Osiągnięcia kowalsia

0

Reputacja

  1. Witam wszystkich :-) z gory przepraszam, za to co napisze, a mianowicie, ze szczerze sie usmialam, kiedy czytalam o objawach, ktore opisujecie. Nie dlatego, zeby odczuwanie tego bylo czyms wesolym - doskonale znam to z wlasnego doswiadczenia: drzenie konczyn, podskakujace serce i zawroty glowy (jak u niektorych nasilajace sie kilka godzin po wypiciu wiekszej dawki alkoholu), stany przedomdleniowe, do tego nalezy dodac klopoty z zoladkiem oczywiscie, myslenie o najgorszym, odwiedzanie lekarzy i robienie badan. Mam to juz za soba. Kiedy podstawowe badania nic nie wykazaly a wiekszosc osob dokola sugerowala nerwice, postanowilam sama z tym zawalczyc. Bez psychologa, tabletek i dodatkowych wspomagaczy. Terapia jest naprawde bardzo prosta i skuteczna a jednoczesnie trudna, trudna dla osob zyjacych w pedzacym swiecie XXI wieku. Po pierwsze nalezy nabrac dystansu. I to nie tylko do siebie i swojej choroby ale przede wszystkim do problemow i silnych bodzcow, ktore dotykaja nas kazdego dnia. Jak to zrobic? Koncentrowac sie na tym co w danej chwili robimy. Myjac naczynia nie myslec o tym jak bedzie jutro w pracy, z kim musimy sie spotkac albo jakiego rachunku nie zaplacilismy. Idac na spacer, po prostu byc calym soba na tym spacerze, oddychac, dostrzegac kolory i odprezac sie tak mocno jak to tylko mozliwe.To nie jest latwe, ale przy lekkim nakladzie sil naprawde do zrobienia. Po drugie kiedy pojawia sie atak - nie panikowac to podstawa. Zwlaszcza, ze kilka takich mamy juz za soba i jakos nie skonczyly sie smiercia. Zamienic pesymizm na optymizm i odpowiedziec sobie na najwazniejsze pytanie - czy naprawde chce dalej zyc? jesli tak to przeciez musze zaangazowac wszystkie sily organizmu by go wzmocnic i robie to - powtarzam w myslach *jestem SPOKOJNY (nie *chcialbym byc* tylko *jestem*), SILNY, dam rade, kocham zycie i wszystko zalezy ode mnie* Myslicie ze to farmazony? No moze, ale mnie pomogly :-) Tylko rzecz wazna - trzeba to robic w 100 proc. czyli do tego stopnia, zeby slowa ktore wypowiadamy, lub o ktorych mocno myslimy, poczuc calym swoim organizmem. Krotko mowiac skupic sie calkowicie na sobie, na swoim wnetrzu a nie na tym co pojawia sie z zewnatrz, lacznie z objawami nerwicy. Madrzy ludzie mowia, ze do zjawisk, ktore nas otaczaja nalezy podchodzic jak do baniek mydlanych, ktore dzis sa a jutro znikaja. W zwiazku z tym czy faktycznie wymagaja az takiego zaangazowania naszego zdrowia? wszystko na swiecie podlega ciaglym zmianom, raz jest lepiej a raz gorzej, raz swieci slonce, raz pada deszcz, raz mdlejemy z nerwow a raz pekamy ze smiechu, to jest naturalny proces i wystarczy go zaakceptowac. Psycholodzy pisza o przypadkach osob, ktore cale zycie walczac z jakaniem sie, zaprzestaly tego w momencie kiedy zaakceptowaly swoja ulomnosc (a prosciej moze *olaly ja* ;-) Wiem, ze nie jestem cudownie wyleczona, przy nieco wiekszym zaangazowaniu emocji (np. placzac podczas filmu :-) moje serce zaczyna zmieniac rytm. Ale najgorsze minelo i zycze wszystkim, zeby bez dodatkowych watpliwie cudownych srodkow a wylacznie dzieki pracy ze soba odnalezli radosc zycia. Pozdrawiam cieplo
×