Witam wszystkich!
Czytajac wiekszosc postow doszlam do wniosku, ze ze mna tez cos sie zaczyna dziac a moze i juz dzieje.
Kilka lat temu zakrztusilam sie wlasna slina jedzac cukierka, gdyby nie kolezanka juz by mnie raczej nie bylo. Musiala mnie kilkakrotnie z duza sila uderzyc w plecy. Ja zrobilam sie blada i zycie przelecialo mi przed oczyma. Ale sie udalo.
Kolejny raz jakos nie dlugo potem zakrztusilam sie w domu kukurydza z puszki. Paniczny lek i dusznosci, panika, szybkie otwarcie okna aby zaczerpnac swiezego powietrza. Bylam wtedy sama w domu wiec moze to spotegowalo objawy.
Na dzien dzisiejszy jem normalnie, chociaz jak sobie pomysle, ze moglabym sie zakrztusic i nie byloby nikogo kto moglby udzielic mi pomocy, paralizuje mnie strach.
Miewam tez dusznosci, zawsze jak sie zdenerwuje czy boje czegos Jak bylam u lekarza to napomknal, ze moze byc to nerwica ukladu oddechowego ale nie stwierdzil jednoznacznie, przepisal mi tylko magnez i melise.
Czy to juz podchodzi pod nerwice lekowa? Jak z tym zyc, jak sobie radzic w zyciu codziennym? :(
Prosze o odpowiedz.