hej, mam 21 lat. we wrześniu miałam ostra jelitowke i odwodnienie, z którego myślałam że nie wyjdę. w tym czasie zaczęły się wybudzania wcześnie rano z mdłościami, problem z dusznością, lękliwość, później ataki paniki.
zrobiłam badania morfologia ok, ferratyna lekko za niska. elektrolity ok, mocz ok, brak krwii utajonej i helicobacter. lekarz rodzinny zasugerował psychiatrę, poszłam.
stwierdzona nerwica lękowa, dostałam pierwszy lek, elicea 5mg przez tydzień, ale nie dałam rady na nim wytrzymać, został zmieniony na rexetin, pierwszy tydzień 5mg, teraz od 6 dni 10mg.
oprócz tego, że wybudzające mdlosci mnie męczą, bo wstaje ok 6.(zdarzyło się kilka razy bez, tylko z dużym lękiem koło 11), to od 3 dni mam cały czas ściśnięte nadbrzusze, przelewanie, lekka biegunkę, mdłości.
domyślam się, że to od zwiększenia dawki, ale tak bardzo się boje ze te leki nie zadziałają, że skutki uboczne nie znikną ani moje somatyczne objawy nerwicy, nie wiem co robić. tak mnie to wszystko fizycznie meczy, że mam myśli rezygnacyjne, dużo lepiej czułam się miesiąc temu z atakami paniki X3 razy dziennie niż teraz.
na terapię chciałam iść w momencie jak leki zadziałają, ani pieniędzy nie mam bo nie mogę pracować, ani siły. boje się cały czas że jestem na coś chora przez ten brzuch i mdlosci