Hey, mam 16 lat i prawdopodobnie cierpię na wielką straszną nerwicę żołądka i natręctw. Dosłownie codziennie (od sylwestra tego roku) cały czas mam nudności które skutkują odruchami wymiotnymi (tylko naciąganie, bez wymiotów). Stresuję się cały czas bo także mam emetofobię i boję się tych moich nudności. Ledwo rano jak się obudzę to od razu mam ciarki, szybkie bicie serca i nudności. Nic praktycznie nie jem bo po tym mam jeszcze większe nudności. Moje myśli normalnie wariują szukając kolejnych objawów i chorób które mogę mieć. W wieku 7 lat miałam dwie operacje z powodu pękającego krwiaka mózgu w głowie. Do dzisiaj mam zastawkę która odprowadza płyny przez dren. Wczoraj pojechałam z rodzicami na sor by neurochirurg (ten co mnie wtedy operował już nie żyje :() sprawdził czy z zastawką wszystko ok (była lekko przestawiona, więc zmienił jej tryb używając specjalnego magnesu) wszystko inne było ok, nawet sprawdzał płytkę z nie dawnego rezonansu magnetycznego. Gdy usłyszałam że na 99,9% jest ok i raczej to nie jest wina zastawki to się uspokoiłam. Dzisiaj znowu jest to samo... Nudności, naciąganie, przyspieszone bicie serca, ciarki i ciągłe myśli. Poprostu już odechciewa mi się żyć. Nie wiem co robić. Czy ktoś z was ma/miał także ciągłe tak straszne nudności i naciągania?