Mam 48 lat, całe życie uprawiam sport z racji zawodu, jestem wręcz od niego uzależniony. Ok. 10 lat temu miałem nerwicę lękową i pojedyncze skurcze dodatkowe, teraz też je czasami mam. Uprawiam kolarstwo i sporty siłowe, moja kondycja jest na wysokim poziomie, nie mam nadwagi, odżywiam się zdrowo, nie mam nadciśnienia - kilka dni temu zaraz po przebudzeniu poczułem "potknięcie" serca, zacząłem się na nim skupiać, nie chciało przejść, serce biło bardzo nierówno, pojechałem do POZ, EKG wykazało migotanie przedsionków - na Sorze mieli mi to umiarowić, krótko przed podaniem kroplówki poczułem, że arytmia minęła, dostałem elektrolity i leki na umiarowienie, wyniki z krwi doskonałe. Kolejnego dnia trafiłem do kardiologa - EKG już było prawidłowe - mam zlecone USG j.brzusznej, tarczycy i tętnic szyjnych, badania krwi i echo serca. Czy jest szansa, że to arytmia jednorazowa, czy pewne jest , że powróci? Kardiolog przepisał mi metocard i oczywiście leki przeciwzakrzepowe, bo u niego przy pomiarze miałem podwyższone ciśnienie 145/85 (efekt fartucha lekarskiego) , obecnie od kilku dni mam zaniżone ciśnienie (chyba wpływ metocardu47,5 mg/dobę) 105/60 i tętno 52/54 (zawsze mam zaniżone ze względu na sporty wytrzymałościowe) - to chyba udowadnia, że nadciśnienia nie mam. Czy ta arytmia mogła być jednorazowa , czy to, że cały tydzień trenowałem, później w weekend byłem w Krakowie, podróż 3 godziny, spacery w upale, trochę alkoholu wieczorem 3 piwa i drink, powrót do domu, trochę stresu, bo córka zrobiła imprezę i sąsiedzi się skarżyli - rano w poniedziałek migotanie. Co o tym myśleć, jestem skazany na ksalerto i nawroty migotania?