Drogi psycho! nie pisz że mi zazdościsz bo to smutne - chociaż doskonale Cię rozumiem ja też zazdościłam Koleżance która szła na ostatnią terapię - pożegnalną.dla Ciebie też przyjdą dobre dni.musisz tylko wziąc się ostro za szukanie terapeuty.Jeżeli sie skupiasz i poddajesz lękowi tym bardziej on sie nasila i sam sobie wmawiasz złe samopoczucie. Im bardziej go olewasz tym jest mniejszy lub nie ma go wcale.pomysl w chwili lęku o jakims realnym zagrożeniu.np co zrobiłbys gdyby w jednym czasie wystąpiły 2 sytuacje.masz najwiekszy , najgorszy atak w swoim życiu i w tym samym czasie wybucha pożar w Twoim mieszakaniu.co robisz? skupiasz sie na wsłuchiwaniu w siebie itp czy trzeźwo oceniasz sytuację realną i uciekasz z domu ratując członków rodziny.postaraj sie to sobie wyobrazic.zawsze realne zagrozenie bedzie pdrzycmiewało to *wymyślone* w naszej psychice.wiec kiedy dopadnie Cię to gówno pomysl ze w tej samej chwili jestes w stanie zrobic rzeczy ważniejsze masz siłe uciekac ratowac rodzine.jestes silny.To wszystko jest tylko w Twojej głowie.im bardziej to olewasz tym czujesz sier lepiej.serio.nie traktuj prosze tego jako wymądrzanie sie bo ja ciągle pomykam na terapie i długo jeszcze pomykałą będę ale juz mam wiedZE ZE MOZNA TO POKONAC*TO ZABURZENIE PRZYPADŁOSC A NIEW CHOROBA*POZDRAWIAM BARDZO SERDECZNIE WSZYSTKICH*