witam wszystkich i pozdrawiam…. zabieram pisany głos, chociaż by dlatego, że sam jestem właścicielem „nerwicy lękowej” i walczę z nią od 9 lat….. myślałem że na waszym forum znajdę odpowiedzi na najważniejsze pytanie – jak wygrać, wyleczyć nerwicę lekową!!! z wielką uwagą czytałem wasze wpisy…. i powiem wam szczerze że jestem zaniepokojony tym co czytałem…… większość z was opisuje sobie nawzajem ile czego wzięli i jak długo brali i nie zauważacie ludzi którzy wołają o pomoc. Przechodziłem przez wszystkie możliwe kuracje, bardzo żałuję jak po pierwszych dolegliwościach lekarz prowadzący zasugerował mi konsultacje w poradni u psychologa – bardzo żałuję że tego nie zrobiłem - to był pierwszy błąd, postęp choroby był bardzo szybki i druzgocący. Po dłuższym okresie agonii łapiąc się przysłowiowej „brzytwy” trafiłem do „łapiducha”, który przepisał mi i nafaszerował mnie lekami – to był drugi błąd…. – 2 lata brałem leki. Doprowadziłem się do stanu w którym wyjście za próg własnego mieszkania było rzeczą niemożliwą, miałem chyba wszystkie możliwe choroby, przynajmniej tak mi się wydawało, ja „umierałem” jak zadzwonił telefon, dzwonek do drzwi itd……. Finałem tej choroby i brania leków było to, że stałem na poręczy balkonu na siódmym piętrze i chciałem skoczyć…… uratowała mnie moja dwu letnia córeczka….. dzięki niej nie skoczyłem…. Już od półtora roku nie biorę żadnych leków i jest dużo lepiej, chociaż walka się nie skończyła a choroba trwa dalej … Biorąc pod uwagę ilość wpisów na tym forum, jest ich blisko 10.000 !!! zadaje wam pytanie: do czego doszliście? Czy wiecie jak wyjść z tej choroby? Co robić żeby było łatwiej? Jak możemy sobie pomóc nawzajem? …….