nie wiem co robic mam 15 lat i okolo 2 tygodni temu w gorach dostalam dziwnego ataku zawroty glowy uczucie jakbym miala zemdlec przeszlo po ponad godzine po zjedzeniu czegos slodkiego i piciu. nastepnego dnia to samo przeszło po wzieciu validolu po powrocie pojechalam na dzialke tam codziennie przed snem albo rano bralam validol gdy wrocilam do domu serce zaczelo mi bic 131 pojechalam do szpitala powiedzieli zebysmy udali sie do kardiologa lub szpitala gdy puls bedzie 140 i przypisali hydroksyzne 25mg 2 razy dziennie bylam na badaniach krwi na wszystki tarczyce itp wszystko w normie lekarz zalecil holter badania nadnerczy wizyte u kardiologa i psychiatry/psychologa gdy nie wezme lekow czuje szybkie bicie serca pomimo stresu ktorego nie czuje dzisiaj puls przy kapaniu w morzu okolo 150 a po obiedzie uczucie walenia serca. Codziennie puls skacze zazwyczaj mam od 68-108 ale sa skoki na np okolo 118,120 i czasem wiecej. Cisnienie jest w normie czasem rozumiem ze serce bije mi szybciej ze stresu ale czesto nie odczuwam ani stresu ani niepokoju a puls jest wysoki. Raz mam puls 65 a po chwili ponad 100 potem 80/70/90 i tak skacze w nocy puls mam podobny do tego co w dzien i tez skacze. Lekarz wypisal podejrzenie nerwicy lękowej i depresji ale psychicznie czuje sie naprawde w porzadku. Lekarz pierwszego kontaktu zalecil najpierw sprobowania leczenia sie ziółkami mam syrop NEOSPASMINA jakies tabletki ziolowe bez recepty i tez validol. Biore 2 razy dziennie hydroksyzyne 25mg ale dzisiaj musialam wziac jeszcze syrip NEOSPASMINA po obiedzie. Wizyte u kardiologa na holter i psychiatre bede mogla miec dopiero w roku szkolnym bo narazie jestem nad morzem. konczy mi sie hydroksyzyna a jestem na wczasach a mialam przypisana ja na tylko 30 tabletek co robic???