Witam mam 28 lat. Od kąt pamiętam odczuwam dodatkowe skurcze serca, zwykle pojedyncze do których zdążyłam się już przyzwyczaić. Niestety, jestem również osoba bardzo wrażliwa i podatną na stres, mam również zaburzenia lękowe. Najmniejszy czynnik stresogenny wywołuje u mnie przyspieszone bicie serca. No ale do sedna w przeciągu roku, miałam 3 dziwne akcje w nocy. Otóż zawsze wygląda to tak samo. Obudziłam się w nocy, wstałam z łóżka przeszłam do łazienki i nagle czuję takie mocne i szybkie bicie serca. Przy pierwszym ataku zmierzyłam ciśnienie i wyszło mi 160/100 a puls 148. Po jakiś niecałych 10 minutach przeszło. 3 miesiące później miałam 2 atak, tym razem nie zmierzyłam ciśnienia, ale czułam że serce biło mi dużo szybciej niż przy poprzednim ataku, zadzwoniłam na pogotowie, ale odmówili przyjechania. Kazali wypić melisę. Przemęczyłam się z tym i znowu po paru minutach przeszło. 3 atak miałam wczoraj. Po 7 miesiącach spokoju. Tyle że mierząc ciśnienie miałam 135/95 puls 100 i mierząc 2 raz puls już był 135 a ciśnienie takie same. Co to może być? Czy częstoskurcz objawa się od razu nagłym skokiem pulsu np do 150 czy może się rozwijać, że najpierw skoczy do 100 a później np. do 140. Czy raczej jest to zwykła tachykardia zatokowa? Dodam, że wczoraj zadzwoniłam po karetkę. Przyjechali po ok 13 minutach. Ale puls już był 120. Dali mi lek na obniżenie pulsu i spadł do 100. Z czego w EKG wyszły zmiany obniżenie odcinka st, te zmiany wychodzą mi zawsze w EKG. Ale tym razem, zabrali mnie na diagnostykę do szpitala. Jestem tu od wczoraj. Miałam założony holter i muszę czekać na wyniki. Tyle że przy założonym holterze, nie miałam takich objawów. Bardzo się boje, że to jakiś groźny częstoskurcz komorowy. Czy ktoś miał lub ma podobny problem ?