Hej. To ja, Pisze tylko z innego konta. Minęły już 2 lata odką pojawił mi się ten problem. Niestety, ale nie mam dobrych wieści, ponieważ szanse ze to odejdzie są naprawdę nikłe - przynajmniej u mnie. Po zrobieniu wszystkich badań, po wizytach i konsultacjach z osobami które zajmują się również na co dzień głosem doszłam do wniosku że problem który się u mnie pojawił jest po prostu (przynajmniej u mnie) spowodowany nadwerężeniem głosu. Na co dzień jestem wokalistką tak jak wspominałam. W czerwcu 2020r. miałam dosyć intensywny okres, egzaminy na akademię muzyczną oraz koncerty. Śpiewałam tez w tamtym czasie na niedyspozycji, bardzo dużo i wysiłkowo - to wtedy doszło do tej kontuzji. Przez kilka miesięcy bolało mnie coś w gardle i jakby ciągneło na szyji podczas mowy, śpiewu a później pojawiło się to przeskakiwanie chrząstki podczas przełykania. Nie może być to przypadek, że wszystkie te problemy nastąpiły zaraz po sobie. Ze strunami i krtanią nic nie było, bo endoskopię robiłam dużo razy, tomografia również nic nie wykazała - ale problem nie leży w chrząstkach tylko w strukturach miękkich - mięsnie, wiązadła. Krtań to bardzo złożony zespół również właśnie mięśni i wiązadeł. U mnie wygląda to jak po prostu jakieś osłabienie mięśniowe/ naderwanie. Boli po prawej stronie podczas kaszlu, śmiechu, i śpiewania - szczególnie kiedy wymaga to wydobycia wyższych i głośniejszych dźwięków. Nie wiem co na to zadziałać bo wszystko pomaga tylko minimalnie i doraźnie. Ostatnio byłam u osteopaty - nie powiem - była poprawa na miesiąc po rozmasowaniu tego -ale to przeskakiwanie nie odeszło. Jestem zadziwiona tym, ponieważ w tym roku w czerwcu będą juz 3 lata odkąd sobie to coś uszkodziłam a poprawa jest no znikoma. Najgorsze jest to że nikt nic nie wie na ten temat - nikt tego nie ma. W moim otoczeniu każdemu komu mówiłam o tym problemie był bardzo zdziwiony i każdy spotykał się z tym po raz pierwszy. Naprawdę żałuję, ze nie oszczędziłam swojego głosu i nie powiedziałam sobie wtedy stop kiedy czulam że za bardzo się forsuję. Nidgy bym nie pomyślała , że może to prowadzić do takiego urazu, z którym z tego co widze musze się chyba nauczyć żyć do końca życia. Szukałam również jakiś leków na to, żeby ten ból nie był tak dokuczliwy podczas kaszlu, śpiewania itd ale na to nic nie działa, dosłownie. Może źle szukam ale lekarze patrzą na mnie również jak na wariatkę i nie wiedzą skąd to się wzieło. Zamowiłam sobie kolagen z priobioticia ponieważ jeśli jest to uraz tkanek miękkich to kolagen może pomóc w przyspieszeniu procesu leczenia. WYpiłam 30 fiolek ale nie czuję poprawy. Nie wiem. W zasadzie najbardziej pomocne są wizyty u osteopaty, ale one dają minimalną poprawę w odczuciu tego bólu - jednak strzelanie podczas połykania nadal jest i nie wystapił u mnie nigdy dzień aby ono odeszło. Może jest to jakiś mikrouraz i jeśli coś się źle zagoiło albo nie zagoiło to pozostanie juz do końca życia. Naprawdę dla mnie jest to najgorsze co mogło mi się przydarzyć jako wokalistce, bo cały czas się tym przejmuje i nikt nie potrafi pomóc. Jestem chętna oczywiście na rozmowę z Tobą bo może znajdziejmy coś co by przynajmniej przyspieszyło proces gojenia tego. Nie mogę uwierzyć, że nie ma nic na to co mogłoby pomóc. Przecież nawet jeśli jest to naderwanie mięsnią/wiązadła i innych sturkuch miękkich to na pewno są jakieś zabiegi/ leki na to które mogłyby pomóc. Napisz tez prosze czy rezonans coś u Ciebie wykazał - u mnie tomografia nic, ale moze jednak warto abym wykonała również rezonans. Z góry dziękuję za odpowiedź! Oby ktoś w końcu pomógł w tej sprawie 🙂