Witam!
Ja jestem dopiero kilka dni po ablacji i można powiedzieć, że czuję się dobrze.
Takiej traumy jak w dzień zabiegu nie przeżyłam nigdy, dostałam znieczulenie ale tak naprawdę wszystko czułam. Wywoływanie częstoskórczy trwało wieczność a tak dokładnie 35min. Następnie gdy nadszedł czas na wypalanie to ból był jeszcze większy, można by go było porównać do rozsadzania klatki piersiowej.
Zabieg trwał 3,5h. Z powodu wkłócia do tętnicy musiałam leżeć 12h.
Jedyny plus tego był taki, że można było od razu jeść:)
No i taki, że lekarz poinformował mnie iż ablacja udała się:)