Dzień dobry!
Mam 35 lat, nie palę, nie piję, nie ćpam, do tej pory nie chorowałam, waga ok. Od około miesiąca mam potwornie dziwny i przerażający objaw. Pojawia się zwykle w nocy bądź nad ranem, wygląda to tak, że:
Śpię dość płytkim snem (takim na granicy jawy i snu) i nagle, ni stąd ni zowąd budzi mnie pędząca do głowy krew. Jest to zarówno dźwięk jak i uczucie, bardzo podłe i przygnębiające. Słyszę w uszach pulsujące napieranie, jakby ktoś odkręcił kranik krwi do głowy. To dość przerażające, więc zaczyna mi walić serce. Po takim incydencie nie śpię już do rana, bo NIE MOGĘ spać ze strachu przed powtórką. 😞 Od stycznia praktycznie śpię po kilka godzin max. Zjawisko jest krótkie, trwa kilka sekund i dosłownie to tak - jakbym się gwałtownie pochyliła albo stanęła na głowie, takie uderzenie krwi do głowy. Morfoligię mam ok, EKG mam ok, ciśnienie mierzone od miesiąca ok, czekam na wizytę u kardiologa. W całym wielkim internecie nie mogę znaleźć niczego podobnego.. mam wrażenie, że jestem sama jedna na całym świecie z tkaim dziwnym problemem ale moze jednak ktoś ma jakieś pomysły, co to może być?