Postanowiłam hurtowo wyłożyć dwa problemy za jednym zamachem.
Pierwszy to odkrztuszanie dziwnej masy, która prawdopodobnie zalega w płucach. Zaczęło się to trzy lata temu, kiedy ni z tego ni z owego zaczęłam bardzo kaszleć, do tego stopnia, że musiałam kupować rozmaite maści na ból mięśni, bo przez nieustanny kaszel zaczęła boleć mnie cała klatka piersiowa i plecy. Chodziłam do rozmaitych lekarzy i każdy stwierdzał, że przeziębienie (mimo że prócz kaszlu nie miałam innych objawów) i przepisywali mi całe stosy antybiotyków i innych lekarstw. Nie pomagało i w końcu, zniechęcona, odstawiłam wszystko i przestałam chodzić do przychodni i do lekarzy prywatnie. Trwało to rok do momentu, w którym zwymiotowałam czymś dziwnym i twardym. I od tamtego czasu codziennie, bez przerw, mam odruchy wymiotne i pozbywam się dziwnych, twardych kawałków, które są ostre do tego stopnia, że ranią mi gardło i odpluwam to wszystko razem z krwią.
Jeszcze później okazało się, że moja przyszywana ciotka miała coś podobnego, lecz do lekarzy chodziła uparcie i stwierdzili u niej astmę. Zaczęli ją leczyć na różne sposoby i w końcu do reszty kobietę zniszczyli, bo diagnoza okazała się zła, nie żadna astma, tylko niewiadomo co, które polega na tym, że ta masa to podobno flegma spływająca do płuc.
I tu jest moje pytanie: czy tego można się jakoś pozbyć? Bo codzienne pozbywanie się tego świństwa na zasadzie wymiotów nieźle już mnie męczy, a lekarzy zwyczajnie się boję po tym, jak tę moją ciotkę widzę, jak ledwo zipie, bo ma zniszczone płuca.
No i problem numer dwa: gdy jest gorąco i duszno, zwykle przed burzą, czuję się bardzo osłabiona. Niby nic takiego, ale bardzo mi to przeszkadza, bo czuję mocne pulsowanie skroni, jestem ociężała i poruszam się bardzo wolno, a każdy wysiłek kończy się tym, że nie jestem w stanie utrzymać się na nogach, przewracam się i nie mogę wstać. Nigdzie dalej wychodzić sama nie mogę i irytuje mnie to. Byłam u lekarza, ale stwierdził, że to nic i nie powinnam się przejmować. Wszystko bardzo fajnie, ale jak mam się nie przejmować, gdy jadę gdzieś w Polskę i znienacka zrobi się duszno, a ja wtedy padam w jakimś obcym mieście bez zmysłów i Bóg jeden raczy wiedzieć w jakim stanie się obudzę?
Nie wiem, czy ma to coś wspólnego z tym, ale mam dość niskie ciśnienie i szybko się męczę.
Tak więc byłabym wdzięczna za jakąś radę.