Hej. Jestem tu nowa. Z nerwicą walczę od roku. Zaczęło się od śmierci dziadka i częstszego kołatania serca. Później mocno się pokłóciłam z mężem i zaczęły się ataki paniki ze skokami ciśnienia oraz piski w uszach, które mam do dziś, nieustannie. Czasem nawet świergot. Karetka przyjeżdżała trzy razy. Za każdym razem ciśnienie zdążyło się unormować. Dostałam hydroxyzynę, EKG w normie. Przez ten czas zrobiłam kilka badań i wszystkie nie wykazały odchyleń. Mam jedynie dyskopatię odcinka szyjnego i piersiowego. Pół roku temu doszły fascykulacje, drgania ciała wewnątrz. Towarzyszą mi codziennie podczas odpoczynku i zasypiania. Drga mi szyja, jakby przełyk, czasem w głowie a nawet w tyłku. A od kilku dni mam ucisk w głowie i karku, delikatne bóle, nerwobóle z uciskami... Jednocześnie nerwobóle i uciski w klatce piersiowej zniknęły. Nie mam diagnozy "nerwica" od specjalistów. Pierwszy raz i jedyny usłyszałam to od ratowników medycznych. Biorę od kardiologa małą dawkę propranololu (10) na noc aby uspokoić tętno. Czasem łyknę hydroxyzynę w syropie. Trochę przeszkadza mi ten ból głowy... Chyba wolałam bóle w klatce. Czuje się otępiała. Czuję się doskonale przytulając syna (obecnie czterolatka), albo podczas spaceru. Także mogę się domyślić, że to nerwica. Mam nadzieję, że wśród Was poczuję się raźniej.
I chyba Was nie zdziwi fakt, że jestem osobą bardzo towarzyską, głośną, gadatliwą, cholernie emocjonalną, podniecam się mówiąc o swoim hobby, o górach, do tego stopnia że słuchający mnie uciszają. A gdy przychodzi noc... Dopada mnie pełna gama nerwicowych dolegliwości.