Witam !
Mam 57 lat od 2001r leczyłem się na nadciśnienie, cholesterol i trójglicerydy, brałem tabletki codziennie by nie zachować na wieńcówkę jak ojciec :). Jednak po latach w pewnym momencie zaczęła spadać moja wydolność, zacząłem się męczyć, zasłabłem raz czy dwa. Dlatego zona i dobry lekarz rodzinny wygonili mnie wręcz na koronarografię.
Myślałem że to najgorszy zabieg w życiu mnie trafił, ale byłem w błędzie. Po koronarografii 26-05-2017 stwierdzono że nie nadaję się do wykonania stentów ponieważ przewężenia naczyń mam 75%, 80%, 85% i od razu skierowano mnie do Akademii, gdzie zrobili mi 3 bajpasy. 30-05-2017 odbyła się operacja. Pierwsza doba to nicość a po przebudzeniu torsje o mało nie pozbawiły mnie przytomności. Druga doba na intensywnej opiece to ból wszechogarniający i strach przed poruszaniem się. Choć tego dnia nie poznałem własnego syna (pewnie przez to znieczulenie) to za 7 dni pojechałem do domu :). Cały zabieg przeciętnie trwa ok 4h , mój trwał 7h. W czasie zabiegu przetoczono mi 5 jednostek krwi. Po powrocie do domu byłem tak cienki jak nigdy... dopiero za około miesiąc byłem w stanie pojechać na rehabilitację, którą bardzo dobrze wspominam. Wyniki miałem coraz lepsze chodziłem coraz dalej i więcej a nawet biegałem. Rekord w nordic walking to 40km i raz przebiegłem 10km w 1:08h, ale już nie biegam bo to wysiłek beztlenowy i za duże tętno. Druga rehabilitacja mi to uświadomiła
Ponieważ jestem genetycznie obciążony i choroba u mnie przebiega nieomal bezobjawowo poszedłem w styczniu tego roku na koronarografie aby sprawdzić stan bajpasów i wyjaśnić dlaczego miałem cały czas różne bóle w klatce. No i się potwierdziło. Stare naczynia zarośnięte już na 95%, a bajpasy działają, ale też znaleźli gałąź przewężoną na 75% nie zabezpieczoną przez bajpasy i wbili mi stenta dzięki czemu mogłem odetchnąć. Bóle znikły prawie całkowicie a po kolejnej rehabilitacji wróciłem do pracy. Teraz ćwiczę i może pokonam kolejne większe dystanse. Jest Cool i nie chcę myśleć co będzie za 10 lat... 🙂