Widze że dyskusja się ładnie ożywiła w tym temacie, nie spodziewałem się tego, jestem mile zaskoczony. Nawet nie wiem od czego zacząć. Około roku temu dopadły mnie dusznośći, zmęczenie, bóle głowy. Byłem u lekarzy z tym problem, badania wszystkie wyszły dobre RTG klatki, tomograf klatki, echo serca też z normalnymi parametrami, ekg niby dobre, diagnoza od wszystkich - nerwica. Przejrzałem dosłownie cały internet po polsku i po angielsku, znam doskonale struktury serca, funkcjonowanie itp itp, chciałęm sie dowiedziec co mi dolega. Duszności sie ustabilizowaly przez dluzszy czas az wkoncu mi sie pogorszylo i bardzo szybko łapie zadyszke. Poszedłem znow na echo serca i wykryli u mnie własnie wade zastawek mitralnej śladową/I stopień, płucną I/II gdzie jesczcze pare miesiecy temu tego nie miałem. Kardiolog mi powiedział ze mam sie tym niby nie przjemować i to pewnie psychika. Ale jak to może byc psychika skoro wlasnie takie wady wyszly jak mi sie pogorszylo? ;/ Pit i Lubel i też dokladnie jak u was wlasnie zaczalem sprawdzac prace serca, tetno, przykladac reke i obserwowac jak pracuje mysle ze mi sie pogarsza, tylko wlasnie ze ja mam stwierdzoną bradykardie czyli za niski puls a ostatnio mam puls po 90-100 :/ Jak to mozliwe ze to moze tak szybko postępować, czy moją psychiką właśnie otoczoną wokół tych zastawek i niby chorego serca ja moge wywolywac to? Bo kardiolog mi powiedzial ze nie mam sie niczym nie przejmowac i to jest drobna wada.