Hej, 15 dni temu miałem ablację (dodatkowe skurcze komorowe). Ablacja się udała, ale ciągle czuję się osłabiony, a czasem robi mi się wręcz słabo. Przez większość dnia czuję pewien trudny do opisania dyskomfort w ciele, ciężar oraz uczucie napięcia i strachu - potrafi to być bardzo intensywne. Prawie każdej nocy budzę się nagle z (jak mniemam) atakiem paniki - dezorientacja, tętno 120, cały się trzęsę ze strachu i muszę do toalety. Pierwszy taki epizod miałem w szpitalu po ablacji, lekarka zrobiła ekg i orzekła, że to od stresu.
Nie wiem czy to stres pourazowy (ablacja była traumatyzującym doświadczeniem i stale wraca to wspomnienie) i wynik długotrwałego stresu przez ostatnie pół roku czy też w organizmie dzieje się coś niepokojącego.
W środę wykonałem pełną morfologię krwi, elektrolity, CRP. Limfocyty miałem przekroczone (wynik 44,5%, norma laboratorium 40%). Ablację miałem na dwóch wkłuciach w pachwinie - ran praktycznie już nie widać. Echo serca po ablacji na drugi dzień w porządku. W ciągu dnia mam trochę podwyższone tętno, szczególnie po posiłkach (ok. +/- 90 w spoczynku), kołatania i czasem niemiarowość jak np. wstanę z fotela, ale zakładam, że po takiej ingerencji to norma.
Dostałem zalecenie, aby kolejne echo i holter wykonać dopiero 4 tygodnie po zabiegu. We wtorek idę do profesora, który wykonał mi zabieg porozmawiać o tych problemach, ale może tutaj ktoś umiałby coś doradzić, bo niepokój mam dość konkretny.
Z góry dziękuję za wszelką pomoc i wsparcie. 😃