Dezdemono, ja przedwczoraj miałam ablację. To jest jedyne wyjście z sytuacji. Leki wyciszą, ale nie zlikwidują arytmii. Wiem po sobie. 14 lat się męczyłam z tym cholerstwem. Lekarzowi łatwo powiedzieć że to nie groźne. Ale dobrze jest do następnego ataku. A potem wątpliwości od nowa. W końcu arytmia zawładnie tobą na maksa. Przyjdzie taki czas że będziesz się bała wyjeżdżać gdziekolwiek albo planując wyjazd będziesz szukać w pobliżu szpitala czy zdążysz dojechać w razie ataku. Do bani takie życie. Moje ataki były rzadko, bo raz na rok. Ale powiedziałam w końcu stóp. Znalazłam dobrego kardiologa, zrobił ablację i finito. Mimo że to dopiero dwa dni po zabiegu jest zupełnie inaczej. Żadnych lęków. Naprawdę polecam. Pytaj o co chcesz. Chętnie odpowiem.