
Tomek999
Members-
Postów
0 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
nigdy
Treść opublikowana przez Tomek999
-
Rysiak - jest mi przykro, że Tobie ablacja nie pomogła. Według mnie albo masz pecha i wyjątkowo oporną arytmię, albo jeszcze nie byłeś u odpowiedniego fachowca. Nie można odradzać ludziom ablacji tylko dlatego, że Tobie się nie udało. Osobiście znam kilkanaście osób, którym ablacja pomogła. Poznałem też takich, którym pomogła dopiero trzecia, czy czwarta. Ja odpukuję w niemalowane i póki co cieszę się życiem bez migania. Wiem jak możesz się czuć i szczerze życzę Ci żebyś wrócił do formy - nie poddawaj się i może spróbuj porozmawiać z lekarzem, może tym razem z innym niż dotychczas. Pozdrawiam.
-
Izolacja żyły płucnej przy napadowym migotaniu przedsionków
Tomek999 odpowiedział(a) na wbastek1 temat w Kardiologia
Ja ponad rok temu miałem ablację migotania przedsionków (izolację żył płucnych) w szpitalu Medicover w Warszawie u doktora Derejko - póki co nie mam nawrotu i czuję się świetnie, więc to miejsce i tego specjalistę osobiście mogę polecić. Po ablacji wróciłem do żywych po wielu miesiącach niewyobrażalnych męczarni i nawet jeśli migotanie miałoby wrócić jestem szczęśliwy z tego jak się czuję od ponad roku.- 9 odpowiedzi
-
- ablacja
-
(i 2 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Spróbuj dostać się do któregoś z lekarzy elektrofizjologów w przychodni Kardiosystem w Aninie. Większość z nich pracuje w Instytucie Kardiologii, gdzie niestety też długo czeka się na ablację. Pracuje tam też bardzo dobry doktor Paweł Derejko, który pracuje w Szpitalu Medicover, gdzie dość szybko robią ablacje na NFZ - z tego co słyszałem robią tam też zabiegi komercyjne, ale ile to kosztuje nie mam pojęcia.
-
Julia - jak trzeba jedź do Poznania. Myślę, że bliżej znajdziesz miejsce, gdzie można zrobić EKG, echo serca i wtedy pojechać do Poznania już z jakimiś wynikami.
-
Julia - ja mimo wszystko radzę Ci spróbować dostać się do kardiologa - takich spraw nie warto lekceważyć. Na początek przydałoby się zrobić zwykłe spoczynkowe EKG (to trwa tylko kilka minut) i echo serca. Jeśli arytmii nie uda się zarejestrować w EKG spoczynkowym, to pewnie trzeba będzie co najmniej na dobę założyć holter EKG. Zrób to dla własnego spokoju, zapewne i tak na NFZ nie uda Ci się tego wszystkiego zrobić specjalnie szybko.
-
Kochani nie wolno się załamywać. Ja wciąż powtarzam, że jeśli nie otrzymaliście wciąż pomocy to oznacza, że wciąż jeszcze nie trafiliście na właściwego lekarza. Niestety w naszym kraju żeby dostać się do takiego lekarza trzeba mieć dużo szczęścia i sporo pieniędzy, ale uwierzcie mi, że to jest możliwe. W trakcie swojego pobytu w szpitalu przy okazji ablacji, częstych kontroli przed i po zabiegu spotkałem wielu ludzi, którzy byli pewni, że musza nauczyć się żyć z arytmią, a dobry specjalista pozwolił im całkowicie zmienić życie i wrócić do normalnego funkcjonowania.
-
Ja mogę szczerze polecić zabieg ablacji w tym szpitalu. Są tam świetne warunki, a przede wszystkim bardzo kompetentna kadra.
-
Kormoran - tu akurat tego problemu nie ma, bo urządzenie przez 24 godziny wysyła badanie na bieżąco do centrum monitoringu i jeśli odczepią się elektrody, albo zapisy są niewyraźne to do ciebie zadzwonią i powiedzą co masz zrobić, żeby było OK.
-
Już jakiś czas temu tydzień badania kosztował koło 600 zł. Ile kosztuje teraz, nie wiem, może znajdziesz na stronie przychodni kardiosystem. Pamiętam tylko, że w cenie jest pełen opis badania, który jest bardzo dokładny i dostajesz go po paru dniach na maila.
-
W moich holterach dobowych nic nie wychodziło. Ja miałem jeden z nowszych holterów 3-odprowadzeniowych, ale nosiłem go przez tydzień i dopiero wtedy lekarz opisujący wyraźnie widział i wpisał migotanie. Może Tobie też przydałoby się taki holter, niestety jest dośc drogi, bo NFZ nie refunduje wielodobowego holtera.
-
Martulek, a miałaś zakładany holter 12-kę czy zwykły? Myślę, że w Twoim przypadku dobrze byłoby założyć dobry holter na dłużej niż dobę.
-
Miałem podobnie, jak jechałem do szpitala, czy do lekarza wszystko było ok - później, jak już zaczęło pojawiać się częściej okazało się, że mam migotanie przedsionków. Niestety jeśli macie to samo, to raczej samo nie przejdzie.
- 18 odpowiedzi
-
- arytmia serca
-
(i 1 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Martulek, a holter nosiłaś jeden dzień, czy dłużej? Ja kilka lat temu miałem tak, że jak trafiałem na SOR to już nic w EKG nie było widać, miałem też chyba z pięć holterów dobowych i nic wielkiego nie pokazywały, dopiero holter tygodniowy wyraźnie zapisał migotanie i to chyba dopiero w 5 czy 6 dniu.
-
Chodzi o to, że nie zawsze jak się położysz w przychodni, czy w szpitalu na leżance i podepną ci ekg to cokolwiek wyjdzie, ja chyba ze w 2-3 razy miałem holter na 24 godziny i też nic nie wyszło, bo mnie akurat wtedy nie złapało, dopiero w holterze na tydzień wszystko było dobrze widoczne. Ja miałem migotanie przedsionków. Opisywałem już swój przypadek w innej grupie. Przez pierwsze lata nawet nie wiedziałem co mi jest. Szczególnie przy wysiłku szybko słabłem, czułem przyspieszone bicie serca, ale początkowo nic mnie nie bolało. Myślałem, że tak po prostu jest i tyle, później podobne odczucia miałem w zasadzie bez większego powodu, np jak się kładłem spać. Od 2013 roku zdarzało się to już znacznie częściej i zacząłem dodatkowo odczuwać ból w klatce, a do tego niemal od razu zaczynała mnie boleć głowa i z miesiąca na miesiąc było gorzej i napady trwały coraz dłużej. Udało się to złapać w którymś ekg spoczynkowym i pani kardiolog rozpoznała migotanie przedsionków, dostałem leki normujące i przez jakiś czas nawet poczułem się lepiej, ale jak już wróciło to mam wrażenie, że dwa razy mocniej. Pani kardiolog poradziła mi znalezienie lekarza w większym ośrodku, zasugerowała Warszawę i Instytut Kardiologii w Aninie, ale tam było bardzo ciężko się dostać. Znajomy poradził mi lekarza z tego instytutu, który zajmował się jego ojcem z arytmią. Okazało się dr Derejko przyjmuje też w prywatnej przychodni w Aninie niedaleko instytutu, a w międzyczasie przeszedł z instytutu do Szpitala Medicover w Wilanowie i nadal jest tam ordynatorem oddziału kardiologii. Już po pierwszej wizycie wiedziałem, że jestem w dobrych rękach, doktor to super specjalista, a przy tym bardzo fajny człowiek. Przy pierwszej wizycie w przychodni zrobili mi ekg, echo i założyli holter na tydzień (mobileholter) i już na drugiej wizycie doktor powiedział, że nadaje się do ablacji, a przy tym bardzo dobrze mi ją opisał i bardzo mnie uspokoił. Decyzję podjąłem już na tej wizycie. Dwa miesiące później miałem ablację w szpitalu medicover - swoją drogą to niesamowity szpital, który ponoć na części oddziałów jest odpłatny, więc komfort jest jak w całkiem luksusowym hotelu. Akurat na ablację idzie się tam bez żadnych opłat, w ramach NFZtu. We wrześniu minie rok od mojej ablacji, a ja nie miałem żadnego napadu, czuję się zdrowy, wróciłem do lekkich sportów i nie biorę żadnych leków. Mojego lekarza mogę polecić z czystym sumieniem, podobnie jak samą ablację, ale wiem, że nie zawsze się tak udaje jak u mnie i czasem trzeba robić kilka ablacji. Zresztą ja wcale nie dostałem gwarancji, że mi arytmia nie wróci, ale po tym co przeszedłem te ostatnie 10 miesięcy bez migotów to najlepszy czas jaki miałem od kilku, a może nawet kilkunastu lat.
-
Z odchudzaniem trzeba też uważać, wszystko z umiarem. Niewątpliwie dla zdrowia lepiej nie być grubaskiem, ale zrzucanie wielu kilogramów w krótkim czasie bardzo osłabia organizm, w tym oczywiście mięśnie, czyli także serducho. Pan, którego spotkałem w szpitalu czekał na ablację 6 miesięcy dłużej bo musiał zrzucić 10-12 kg - tyle czasu dali mu lekarze, więc zapewne za szybko tez niezbyt zdrowo.
-
Pierwszy raz w życiu tak miałaś? Powinnaś iść do kardiologa, a wcześniej zrobić badania krwi, EKG spoczynkowe i najlepiej echo serca. Niestety czasem w takim krótkim EKG nic nie wychodzi i trzeba założyć holter EKG, najczęściej dłużej niż na 1 dobę. Ja żeby się dobrze zdiagnozować dwa razy nosiłem holter przez tydzień. U nas niestety ciężko dostać się do kardiologa z dnia na dzień i to nawet prywatnie, ale czasem się udaje.
-
Pani ANA30 wydaje mi się, że dobrze byłoby zapytać fachowca jakie urządzenie pomoże Panią zdiagnozować. Rozumiem, że przebywa Pani w jakimś cywilizowanym kraju gdzie można dostać się do specjalisty i nie ma większego problemu z dostępem do nowoczesnego sprzętu. A może trzeba pomyśleć o wycieczce do kraju na jakiś dłuższy urlop połączony z wizytą u specjalisty. Mniej więcej 100 dolarów kosztowała mnie wycieczka do Warszawy (ja mam prawie 200km w jedną stronę) na płatną konsultację do mojego lekarza, podobne pieniądze płaci się za 5 dniową ciągłą diagnostykę ekg mobileholterem, więc może warto trochę odłożyć i jeśli to tylko możliwe załatwić to w Polsce.
-
Szanowna Pani xxx, ja generalnie nie kwestionuję tego co Pani napisała, szczególnie w pierwszych wpisach i podoba mi się, że Pani też zaleca znalezienie lekarza, ale w pewnym chwili te wpisy stały się nieco nieeleganckie, a potem już poszło. Proszę je sobie przeczytać na spokojnie i spróbować to obiektywnie ocenić. Wygląda na to, że chciała Pani dobitnie pokazać, że czasem źródła arytmii można szukać w stresie, nerwach, nakręcaniu się, ja to rozumiem, zgadzam się z tym, bo tak faktycznie bywa. Dlatego uważam, że nie ma co się diagnozować poprzez internet, bo to droga donikąd. Jeśli cokolwiek krytykuję w Pani wpisach to formę części z nich, pod ich wpływem nerwy u wielu, włącznie z Panią raczej narosły, dlatego uważam, że parę zdań najpierw z Pani strony, a potem z innych było zwyczajnie zbędnych. Swoją droga podziwiam Panią, że od tylu lat radzi sobie Pani z tymi zaburzeniami i szczerze życzę zdrowia.
-
Chwilę mnie tu nie było i widzę, że dyskusja była gorąca. Nie do końca rozumiem stanowisko Pani xxx i bardzo smutne jest to, że Pani zwyczajnie brakuje empatii i zwykłego szacunku do innych. Jeden człowiek jest w stanie poradzić sobie z bólem i ciągłym strachem, a inny niemiłosiernie cierpi i popada w depresję - nic tego nie zmieni, każdy jest inny. Jeśli Pani sobie z tym wszystkim jakoś radzi, to gratuluję, ale trochę zrozumienia dla tych, którzy sobie z tym nie radzą. Ja nie jestem lekarzem i nikogo tu nie namawiam do ablacji – opisuję tylko swój przypadek. Czytałem wpisy rysiaka i szkoda mi chłopa i jest mi przykro, że jemu się nie udało pomimo kilku ablacji i dobrych lekarzy. Jestem pewien, że chcieli mu pomóc, a przy tym zapewne go uprzedzali, że może się nie udać. Przez kilka lat spotkałem wielu pacjentów, którym ablacja bardzo pomogła, ja sam jestem takim przypadkiem. Spotkałem także kilku, którzy sami stawiali sobie diagnozy, czerpiąc wiedzę głównie z internetu. To najgorsze co można zrobić – ta droga prowadzi tylko do nakręcania strachu, bo zazwyczaj w głowie zostają tylko te wizje, które są najgorsze. A i tak najczęściej kończy się to w szpitalach z kardiowersjami, rozrusznikami lub innymi poważnymi ingerencjami. Ludzie spróbujcie znaleźć DOBREGO SPECJALISTĘ niezależnie co wam dolega – tacy lekarze naprawdę istnieją. Oczywiście nie jest o nich łatwo i za ich pomoc najczęściej trzeba zapłacić. Dobry specjalista, to też taki lekarz, który potrafi powiedzieć wprost, że czegoś nie wie, czy nie potrafi i mówi otwarcie, że trzeba szukać kogoś lepszego w danej dziedzinie, albo mówi wprost do kogo trzeba się udać. Uwierzcie mi, warto poświęcić na to czas i pieniądze, a jak już wam się uda, zapewne nie będziecie żałować ani tej kasy, ani tym bardziej poświęconego czasu.
-
Potwierdzam to co pisze kormoran. Moje napady w ostatnich miesiącach przed ablacją potrafiły trwac po kilka godzin, a czułem się wtedy jak po potężnym nokaucie. Potem dochodzi do tego bezsilność i ciągły strach, który zapewne potęguje przygnębienie, a przede wszystkim kompletnie pozbawia jakiegokolwiek, nawet chwilowego komfortu życia. Rozumiem każdą osobę, która twierdzi, że to straszne i namawiam każdego, żeby spróbował znaleźć dobrego lekarza i jeśli tylko się nadaje zdecydował się na ablację. Myślę, że jeśli ktoś żyje w ciągłym strachu jak ja żyłem to zdecyduje się na każdą opcję, która daje mu choćby najmniejszą szansę na pozbycie się tego, nawet gdyby miało to trwać trwać kilka miesięcy. Ja staram się nie zapeszać, bo wiem, że migotanie może wrócić, ale już w tym momencie jestem szczęśliwy z tych 10 miesięcy bez napadów. Wracasz do normalnego życia, wracasz do pracy, a przy tym czujesz się jak na 10-miesięcznym urlopie i to all inclusive, bo możesz sobie pozwolić niemal na wszystko. Ja wypoczywam i wypoczywa moja rodzina, która też żyła w ciągłym stresie.
-
Ja nie pomogę, niestety nie wiem co oznaczają te informacje z opisu. Być może masz kilka rodzajów arytmii - pamiętam pacjenta ze szpitala, który poza migotaniem przedsionków miał jakieś inne pobudzenia i doktor od razu mu zapowiedział, że jedna ablacja nie wystarczy i będzie ich co najmniej dwie. Ja też na konsultacji usłyszałem, że wyeliminowanie migotania przedsionków lub inaczej wypalenie tego co je powoduje nie jest takie proste i może się okazać, że będzie potrzebna kolejna ablacja. Na szczęscie zaraz po zabiegu doktor powiedział, że wszystko poszło bardzo dobrze i jest duża szansa, że wystarczy jeden. Póki co to się sprawdza. W medicoverze spotkałem innych pacjentów, którzy mieli ablacje w innych szpitalach i tu trafili jakby do poprawki. Doktora Derejko mogę polecić w ciemno, świetny specjalista, a przy tym fajny człowiek - można sobie poczytać opinie o nim na znanymlekarzu. Generalnie wszyscy lekarze i cała obsługa na tym oddziale byli bardzo uprzejmi i mili.
-
Sorki kormoranjasny, że dopiero dziś się odzywam, ale wpadłem w wir pracy :-) Ja miałem zdiagnozowane migotanie przedsionków. Początkowo napady migotania były rzadkie i krótkie więc się specjalnie nimi nie zajmowałem i nawet nie wiedziałem co to jest. Od 2014 roku zrobiło się słabo, bo napady pojawiały się znacznie częściej, były dłuższe i stały się bardzo uciążliwe, nie nadawałem się do niczego. Wtedy mnie wstępnie zdiagnozowali po holterze ekg. Moja Pani kardiolog dała mi tabletki i wydawało mi się, że jest trochę lepiej, ale niestety tylko na chwilę. W 2015 już była masakra i ciągły strach. Kolega z Warszawy którego ojciec był leczony na arytmie dał mi namiary na jego lekarza. Tak trafiłem do przychodni Kardiosystem i rewelacyjnego doktora Derejko, tam zrobili mi świeże badania, założyli mi holter na 3 dni. Na kolejnej wizycie doktor stwierdził, że nadaję do ablacji, dokładnie wytłumaczył jak to wygląda, a przede wszystkim uspokoił, bo miałem spore wątpliwości i zwyczajnie się bałem. Zdecydowałem się, doktor skierował mnie i zapisał na zabieg na swój oddział w świetnym szpitalu Medicover na Wilanowie, gdzie po niecałych 3 miesiącach miałem ablacje. Zabieg trwał około 3 godziny i nie był tak bolesny i straszny jak czasem czytałem w internecie. We wrześniu minie rok od zabiegu, a ja funkcjonuję jak zdrowy człowiek, póki co nie miałem żadnego nawrotu i chyba już nawet nauczyłem się żyć bez strachu, że mnie znów dopadnie.
-
Rysiak - napisz gdzie cie tak *zalatwili*?
-
KormoranJasny - ja miałem ablację w szpitalu Medicover na Wilanowie. Byłem na konsultacji u dr Derejko w przychodni Kardiosystem w Aninie - on jest ordynatorem kardiologii w tym szpitalu. Na zabieg czekałem niecałe 3 miesiące. Jestem prawie rok po zabiegu, bez nawrotów arytmii - zdrowy i szczęśliwy.
-
Radziłbym wizytę u kardiologa i wykonanie holtera EKG.