Witam serdecznie. Mam 50 lat i od ponad roku *siłuję się* z menopauzą. Pamiętam jak byłam pewna, że dam radę. No bo kto jak nie ja?! Życie napisało inny scenariusz. Przygięło mnie trochę do ziemi. Moja sytuacja nie jest tak ciężka, jak wielu z tutaj piszących, ale powoli zbliżam się chyba do czołówki. Postanowiłam dołączyć, bo samo czytanie wpisów, w których jest mnóstwo cennych rad, bardzo mi pomogło, za co wszystkim dziękuję. Jak każda tutaj, szukam bratniej duszy, która rozumie o czym piszę, no i sposobu na złagodzenie objawów, przy czym względy zdrowotne wykluczają HTZ. Sprawdzałam już Duo-Fem (po pewnym czasie jego działanie bardzo osłabło), Menopauzin (na mnie nie zadziałał), Ligunin (wogóle brak efektów), Climeę itp. Nie idzie to w dobrym kierunku. Chcę spróbować połączyć czerwoną koniczynę z pieprzem i dzięglem chińskim, albo pomoże albo wybuchnę.