Witam wszystkich
Moj problem zaczal sie ok miesiac temu a dokladniej gdy postanowilem zmienic prace... Pracowalem jako przedstawiciel handlowy i ogolnie cale zycie pracowalem z ludzmi ale postanowilem popracowac fizycznie czyli jako op. Wozka widlowego.
Porobilem badania itd i do pracy ten dzien okazal sie katastroficznym doswiadczeniem trafilem do miejsca gdzie byl syf, mobing, i ogolnie gonitwa...
Po 8h trafilem do domu z przerazeniem ale wtedy jeszcze bylo ok. W srodku nocy zlapaly mnie leki napady nie wiedzialem co mi jest cala noc nie spalem na drugi dzien juz tam nie poszedlem, i tak sie zaczelo bylo dwa dni spokoju i od nowa.
Wyladowalem na pogotowiu badania ok relanium hydroxyzyna i do domu.
Jeszcze dwa takie wypady na pogotowie i dostalem antydepresanty seronil i doraznie alpragen ktory na poczatku lykalem jak cukierki. Teraz po 3tyg brania lekow leki troche opadly ale jeszcze cos tam siedzi w glowie dodam ze wczesniej byly to natretne mysli ktore nie mialy konkretnego tematu i paralizowaly mnie przed wyjsciem z domu ale wychodzilem i zalatwialem wszystko z bardzo wielkim trudem ( dziewczyna powiedziala ze przez tydzien zrobilem wiecej niz przez trzy lata) zapisalem sie na psychoterapie ktora zaczynam za tydzien,zmienilem diete, jeszcze brakuje mi checi a zeby wiecej sportu uprawiac. Teraz staram sie nie brac tabletek przeciwlekowych walcze z tym chociaz rano jest ciezko.
Pytanie jeszcze co moge jeszcze zrobic dodam iz moje leki byly calodniowe duzo mi dawaly rozmowy z ludzmi ktore przychodzily z trudem.
Wiem ze skutkiem tez tego wszystkiego bylo duszenie w sobie emocji jak i praca w stresie az pewnego dnia wszystko wybuchlo...prosze o jakies porady jak sobie z tym radzic