Cześć wszystkim.
44 minuty temu czułam się okropnie. Kiedy znalazłam waszą grupę lęk jakby trochę odpuścił.
Mam 24 lata. Od 4 lat cierpię na nerwice lękową. Tak sobie żyjemy jak dwie najlepsze przyjaciółki. Rozpanoszyła się w moim życiu potwornie, czasem ma wychodne ale wraca.
Leczę się u psychiatry, przyjmuję Fevarin, raz mniej raz więcej, odstawić też próbowałam ale nie dałam rady.
Chodzę też na terapię, niedługi czas.
Od dwóch miesięcy boli mnie głowa po prawej stronie.
Miałam robioną TK, wyszło ok, zresztą jak pozostałe wyniki.
Wczoraj w pracy uderzyłam tą stroną głowy w biurko schylając się do kosza. Po godzinie odwiedziła mnie *przyjaciółka* i przypomniała, że takie uderzenie nie może obejść się bez paniki, strachu, zadręczaniu się. Co ona biedna miałaby niby robić, przecież jej nudno. Więc dawaj swoje. Oczywiście nie mogę się skupić na niczym innym, przewertowałam wszystko co możliwe w internecie, zadręczam innych pytaniami. A głowa boli, pulsuje i spokoju dać nie może.