Skocz do zawartości
kardiolo.pl

Ziellonaa

Members
  • Postów

    0
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Osiągnięcia Ziellonaa

0

Reputacja

  1. Witaj Dora! Takie podejście na pewno Ci pomoże, problem nie tkwi w przypadłości do leczenia farmakologicznego, a właśnie w podejściu do życia. Daj znać, jak Ci idzie wdrażanie Metody 5 kroków! U mnie działa na 100% powodzenia
  2. Nerwica. Ja miewam tak samo. Puls przyspiesza, oddech się spłyca. Brzuch pulsuje. Musisz się uspokoić.. Współczuję, doskonale to znam. Dobrze, że idziesz do lekarza, uspokoisz się, jak się dowiesz, czy to objaw choroby, czy..nerwów. I przede wszystkim - będziesz wiedziała, co z tym robić.
  3. Mogą być od kręgosłupa, ale skoro cierpisz na stany lękowe to pewnie objaw nerwicy.. Mówi się, że ból w klatce po prawej lub lewej stronie to zwykle objaw sercowy, a ból kłujący umiejscowiony na środku wskazuje na atak paniki.. Pooddychaj głęboko, zajmij się czymś powolutku, nie forsuj się, dopóki nie przejdzie. Odpisałam Ci więcej w innym Twoim wpisie. Zastosuj moją Metodę 5 kroków. Z tego da się wyleczyć. Przy antybiotyku możesz dodatkowo odczuwać niepokój, suplementuj się wit. C w proszku lewoskrętną. Spróbuj najpierw 1/3 płaskiej łyżeczki rozpuszczonej w wodzie 3x dziennie. To da 3g wit C dziennie:) Daje siłę, leczy serce. Nie martw się! Wiele osób narzeka na poranne duszności, jeśli miałaś badania i nic Ci fizycznie nie dolega.. to musisz zabrać się za leczenie nerwicy. To trochę zajmie, ale wyjdziesz z tego!! Pozdrawiam!
  4. Cześć Darkshadows! Właśnie znalazłam Twoj wpis, dzięki za kontakt. Ataki paniki... u mnie to wygląda - ło identycznie. Na początek - postaraj się wyjść na powietrze, jak tylko zaczyna Cię kłuć w mostku, idź na spacer albo drobne zakupy, cokolwiektylko wyjdź na powietrze. Powtarzaj sobie, że wiesz, co to jest, zwykła nerwica, serce masz zdrowe, więcnie umierasz na zawał! Działanie wit. D3 ze słońca, ruch fizyczny i wyjści do ludzi w krótkim czasie pomogą. Ja zauważyłam, że objawy wracają, jak wrócę do domu, więc błyskawicznie znajduję sobie zajęcie, by nie nakręcać się. Przejdzie, zobaczysz. Twój strach też znam, odstawienie używek też.. To nie do końca tędy droga. W umiarkowanych ilościach Ci nie zaszkodzą, ale już w polączeniu ze zmęczeniem, niewyspaniem i nerwami - przychodzi niepokój. Przeczytaj moją metodę 5 kroków:) Zacznij ją wprowadzać w życie, zobaczysz, że zadziała. Początki są najtrudniejsze, ale depresja i nerwica są wyleczalne!!! I jeden z tego pożytek - poznasz własne słabości... Choć to może Cię zaskoczyć, bo pewnie nie spodziewałabyś się ich właśnie tam, gdzie je odkryjesz? Trudno, zmieniamy się z czasem, organizm nie zawsze będzie mógł tyle, co kiedyś. NIE PODDAWAJ SIĘ!!! Nie wierzyłam, że można z tego wyjść i znowu zacząć żyć normalnie, ale można! Teraz znowu śmieję się głośno i żyję czynnie, czasem mnie jeszcze dopadają te kołatania serca, ale to w skarajnych nerwach i przemęczeniu, tylko, że teraz wiem, co z nimi robić i na drugi dzień jeszcze uważam na siebie, wracam do Metody 5 kroków i 3 dnia żyję już normalnie, jakby nigdyy nic. Uda Ci się,nie trać wiary! Wszyscy tutaj mają podobne objawy, ja bym jeszcze dodała, że najczęściej przydażają się ludziom.. uczuciowym:) To komplement. Daj znać, jak zaczniesz stosować Metodę, co? Po tygodniu, dwóch, po miesiącu. Powodzenia! Nie daj się:))
  5. Ziellonaa

    Pij zioła

    Hej Ramona, na ten moment przypomina mi się krwawnik - austriacka zielarka, Maria Treben zaleca kobietom krwawnik na uregulowanie cyklu. Ziele krwawnika kupisz w sklepie zielarskim, parz je 1-3 minut, czubata łyżeczka sypkiego ziela na szklankę, odcedź i pij. W ciężkich przypadkach można pić 1,5 do 2,5 litra dziennie ziół, a Twój przypadek wydaje mi się taki. Jutro zerknę do książki, co ona proponuje w takich przypadkach, a Ty sama możesz w księgarni dostać książkę M. Treben pt. Apteka Pana Boga. Ja dużo schorzeń wyleczyłam jej metodami! Co Ci zależy spróbować, chemię i tak bierzesz i nie pomaga! Odwagi, dasz radę!
  6. Oto moja Metoda 5 Kroków: Jak radzić sobie z depresją Istnieją sposoby walki z depresją, niekoniecznie opierające się na lekach i terapiach. Jest parę rzeczy, które sami możemy dla siebie zrobić, by poczuć się lepiej. Jeśli odrzucimy medyczne wytłumaczenia, depresja jest stanem, który pojawia się w wyniku przedłużającego się stresu, z którym przestajemy sobie radzić. Moja propozycja, to zasada 5 Kroków. W rzeczywistości jest ich więcej, ale te pięć pierwszych składowych jest dziennym minimum. Jeśli zadbamy, by w naszym codziennym życiu pojawiło się przynajmniej pięć pierwszych kroków, mamy wielkie szanse poradzić sobie z depresją. Potraktuj to, jako okres dochodzenia do właściwej sprawności, etap rehabilitacyjny, gdzie nadal masz specjalne prawa – jestem w słabym stanie, muszę poświęcić sobie trochę czasu, by to zmienić i poprawić swoje samopoczucie. I muszę być dla siebie wyrozumiały. Jeśli przydarzą mi się niepowodzenia, nie będę się załamywał i ze spokojem wrócę do codziennej rutyny 5 Kroków. Działanie tych Kroków terapeutycznych wymaga czasu, tym więcej, im dłużej przebywało się w stanie depresji. Nie ma co się zrażać niepowodzeniami, ale należy dać sobie trochę czasu, wtedy terapia zadziała. Jeśli jednego dnia nie zrealizowaliśmy naszych 5 Kroków i czujemy się źle, trudno, takie chwile też muszą się zdarzyć, jutro zaczniemy od początku z czystą kartą. Tu liczy się wytrwałość, aż dojdziemy do tego, że elementy te staną się standardową składową naszej dziennej rutyny do tego stopnia, że wcale nie będziemy o nich myśleć. I jeszcze jedno, terapia naprawdę działa! Sprawdzone! Oto 5 Kroków: 1. Sen; w przypadku depresji, stanów lękowych występują zaburzenia snu, może to być tak bezsenność, jak i nadmierna senność przy obniżonej sprawności. Zadbaj o to, by każdej nocy dostarczyć organizmowi co najmniej 7-8 godzin snu. Zregenerowany organizm ma większe szanse radzić sobie z codziennością, niż przemęczony. Poza tym, to przemęczenie i brak snu wywołują nastroje depresyjne. Jeśli zaś w ciągu dnia czujesz się zmęczony - utnij sobie drzemkę! Po niej z nowymi siłami podejdziesz do swoich zadań. W początkowym okresie polecam nawet dwie przerwy na sen w ciągu dnia. Nic nas tak doskonale nie regeneruje! 2. Ruch fizyczny; cudowny i całkowicie naturalny sposób niwelowania nagromadzonego stresu, który ma podwójne działanie, po pierwsze stymuluje wydzielanie hormonu szczęścia, endorfiny, po drugie zatrzymuje wydzielanie hormonu stresu! Jako minimalną dzienną dawkę wysiłku fizycznego proponuję 20 minut. Jeśli możesz ćwiczyć trzy razy w tygodniu 1 godzinę, świetnie. Dopasuj to do siebie. Specjaliści zalecają 2,5 godziny wysiłku fizycznego tygodniowo i coś w tym musi być. Jeśli nie masz swojego programu ćwiczeń, znajdź w Internecie sesje 5, 10, 15, 20- minutowe, mieszaj je i łącz, jak ci wygodnie, za każdym razem możesz ćwiczyć inny zestaw ćwiczeń. Możesz też biegać, pływać, jeździć na rowerze, rozciągać się, spacerować, uprawiać ogródek itp. Cokolwiek, co sprawi ci przyjemność i lekko podniesie tętno przy jednoczesnej pracy mięśni. Benefitem będzie nie tylko lepsze samopoczucie, ale profilaktyka chorób serca, zawałów oraz wymodelowana sylwetka, co nie ukrywajmy, również ma wpływ na nasze samopoczucie! Jeśli masz na to ochotę i taką możliwość, zapisz się na zajęcia ruchowe, takie, które sprawią ci przyjemność, bo o to właśnie chodzi. Nawet 20 minut ćwiczeń dziennie wytworzy dawkę hormonu szczęścia wystarczającą do końca dnia. A najlepiej, kiedy możesz ćwiczyć na świeżym powietrzu w słoneczny dzień, nawet, gdy jest to spacer. 3. Wyjdź na słońce; witamina D3 - nazywana jest też witaminą słońca, jej obecność w organizmie zwalcza objawy depresji! Wystarczy 20 minut dziennie ekspozycji na słońce, by wytworzyć w organizmie dzienną dawkę wit. D3. Może to być spacer, praca w ogródku, wyjście po zakupy czy też droga do pracy - wszystko ma znaczenie! Dodatkowo bezwzględnie doradzam suplementację tą witaminą w okresie depresyjnym ale też w okresie jesienno-zimowym. To, czego nasz organizm nie wytworzy pod wpływem słońca, możemy mu dostarczyć w postaci suplementu (warto w tym czasie przyjmować także magnez, bo organizm potrzebuje go do aktywacji wit. D3). Witamina D3 to warunek bezwzględny na drodze do zwalczenia depresji! 4. Jedz ryby - kwasy omega-3 – niedobór nienasyconych kwasów tłuszczowych w organizmie powoduje depresję i choroby serca. Więc przynajmniej 5 razy w tygodniu zjedz rybę. Na początku można nawet i co dzień. Poczujesz ich niezwykłe działanie, jak tylko uda ci się uzupełnić niedobory w organizmie! Więc nie zwlekaj, zacznij już dziś. Śledź czy makrela stanowią znakomite śniadanie, dołóż do tego chleb (jaki lubisz) oraz surowe warzywa (papryka, ogórek, sałata, rzodkiew itp.) a otrzymasz zbilansowany i pełnowartościowy posiłek! Kwasy omega-3 znajdziesz w tłustych rybach morskich (makrela, dorsz, tuńczyk, śledź, łosoś, sardynki), oleju lnianym i orzechach. Zapotrzebowanie na kwasy omega-3 w czasie depresji (ale też w chorobach serca, reumatoidalnych i nowotworowych) to 1,5 grama dziennie. Około pół makreli wędzonej dostarcza organizmowi 2,5 grama tych kwasów! Nie lubisz ryb? Jedz owoce morza (małże, krewetki, raki itd.)! W ostateczności kup suplement, ale szczerze polecam ryby i owoce morza w naturalnej postaci pokarmu, wybór jest ogromny. 5. Rób to, co kochasz; może brzmi to śmiesznie, ale frustracja pogłębia stany depresyjne. Znajdź i nazwij to, co cię uszczęśliwia, a potem po prostu to rób. Każdego dnia poświęć trochę czasu na robienie tego, co uwielbiasz robić. Wszystko jedno, czy jest to gotowanie niezwykłego dania, dekorowanie domowych słodkości, granie na instrumencie, malowanie, śpiewanie, ćwiczenia czy crafty. Twórcze zajęcie odgania nudę, złe myśli, pobudza wyobraźnię i daje poczucie spełnienia. Rób to co kochasz! Chociaż chwilę dziennie. To najważniejsze 5 Kroków, do realizacji codziennie. Poniżej znajdziesz kolejne Kroki pomocne w walce z depresją. Staraj się realizować, jak najwięcej z nich każdego dnia. I nie przestań dopóki nie zaadaptujesz ich sobie na stałe, tak, że staną się praktycznie niezauważalne, gdy wtopią się w twój grafik. Wtedy też spostrzeżesz, że… czujesz się lepiej! Najważniejsze to się nie poddać i nie zniechęcać, a gdy przyjdą chwile zwątpienia, zaakceptować je! Odpocząć zbierając siły na kolejny dzień, który z całą pewnością będzie lepszy (organizm sam wyśle ci sygnał do działania, gdy odczuje bezruch dnia poprzedniego). Pozostałe Kroki: 6. Zajmij się sobą, zrób coś dla siebie; jeśli istnieje sytuacja, która cię niszczy, blokuje działanie, dezorganizuje twoje życie, a nie masz na nią wpływu, zajmij się czym innym! Albo inaczej - zrób coś dla siebie. Zawsze można zmienić swoje życie na bogatsze, pełniejsze. Tkwisz w domu z dziećmi, w znienawidzonej pracy a może masz problemy finansowe? Dopóki to się nie zmieni, nie wygrasz z depresją tak do końca. Wystarczy pierwszy krok ku zmianie, pomysł, napisany plan działania, a już poczujesz się lepiej. Mózg otrzyma wiadomość, że robisz coś, by sytuacja uległa zmianie! A potem, krok po kroku, realizuj swój plan* nie ma mocniejszego antydepresanta niż spełnienie! Zacznij więc realizować siebie i to od teraz! Zastanów się, co sprawiłoby ci przyjemność, z czego czerpiesz radość i postaraj się zrobić plan, jak do tego dojść? Nowa praca? Jakiś kurs? Może ten, który zawsze ci się marzył? Jakieś zajęcia dodatkowe? To może być plan kilkuletni, ważne jest, by zacząć i realizować go etapami. To da ci siłę i pewność, że nie biadolisz nad własnym losem, ale go czynnie zmieniasz! To procentuje. 7. Wyjdź do ludzi; nawet, jeśli cię męczą, odwiodą cię od myślenia o problemach. 8. Pomagaj innym; na pewno znajdzie się w twoim otoczeniu ktoś, kto potrzebuje pomocy, chory, starszy, może zagoniona matka? Zrób to terapeutycznie, niekoniecznie dla pieniędzy. Przenieś uwagę ze swoich problemów na cudze, to pomaga. Pamiętaj jednak o momentach wycofania i chroń swoją prywatność. Organizm depresyjny potrzebuje więcej odpoczynku i spokoju. 9. Znajdź wsparcie; postaraj się znaleźć kogoś, kto będzie dla ciebie wsparciem, partnera, przyjaciela, matkę. Nie oczekuj, że ktoś cię dokładnie zrozumie, bo nikt nie siedzi w twojej głowie, bądź wdzięczny za wszelkie próby podtrzymania cię na duchu. Najważniejsze, że ktoś przy tobie będzie, gdy będziesz tego potrzebować. 10. Unikaj sytuacji stresowych; przynajmniej na początku tej drogi. Zawsze możesz powiedzieć: Wiesz, co? Nie czuję się na siłach by mierzyć się z tą sytuacją. Porozmawiajmy o tym kiedy indziej. To wszystko, żadnego przepraszania, tłumaczenia. Masz do tego prawo. W końcu walczysz teraz o siebie. 11. Techniki relaksacyjne; od oddechowych, przez jogę, do technik bagatelizowania sytuacji kryzysowej. Jeśli nie da się jej zmienić, trzeba nauczyć się z nią żyć, uczynić ją znośną i odjąć jej znaczenia. Możesz ją wyśmiać podkładając śmieszne głosy z kreskówek postaciom, możesz, jak mantrę powtarzać dobre rzeczy, które ci się jeszcze przydarzą wywołując pozytywną energię, możesz, zamiast roztrząsać, co się już stało, odjąć jej znaczenie przez zajęcie się sobą i skoncentrowanie na własnych potrzebach i marzeniach oraz sposobach ich realizacji. 12. Unikaj pustego siedzenia przed komputerem czy telewizorem; komputer otumania, niszczy układ nerwowy, jeśli nie masz nic konkretnego do zrobienia, raczej wstań i zajmij się czymś. To samo z telewizorem, nie pozwól, by chodził cały czas włączony, choć tak naprawdę nie ma w nim nic interesującego; obejrzyj program czy film, który cię interesuje, a potem go wyłącz i zajmij się swoim życiem. 13. Miej pod kontrolą kawę, alkohol i papierosy; nie trzeba się chyba rozwodzić nad zgubnymi skutkami, jakie niesie ze sobą nadużywanie tych środków. Palisz za dużo? Ogranicz. Trzęsą ci się ręce po kawie i serce łomocze? Ogranicz lub znajdź zdrowy zamiennik - kawę zbożową, z cykorią, które będą miały dodatkowo zdrowotny wpływ na organizm. Pijesz za dużo? Ogranicz, w zamian możesz zrobić coś, co lubisz albo się przespać czy wyjść na spacer. Zbyt duża ilość alkoholu nie rozwiąże twoich problemów, tylko ty możesz to zrobić. 14. Bądź gotowy dać sobie trochę czasu; rekonwalescencja to proces, który zajmie przynajmniej parę miesięcy, bądź na to przygotowany, nie poganiaj, każdy ma własne tempo. Nie poddawaj się, gdy złe nastroje wracają, skoncentruj się wtedy na regeneracji; śpij, spaceruj, poćwicz, zrób to, co lubisz i nie przestawaj przyjmować wit. D3 oraz kwasów omega-3. Wszystko będzie dobrze. 15. Dieta; postaraj się trzymać dietę lekkostrawną, im mniej obciążasz żołądek, tym rzadziej nastąpi ucisk na serce przez przeponę. Unikniesz w ten sposób dodatkowych uderzeń serca, będziesz się czuć lżej, a jeśli dodatkowo zadbasz, by w diecie znalazły się wszystkie niezbędne substancje odżywcze; będziesz zdrowszy i odporniejszy na stres. Unikaj więc całkowicie fast-foodów i nie bój się gorzkiej czekolady, już dwie kosteczki dziennie podnoszą poziom endorfiny (hormonu szczęścia) w organizmie! 16. Zawsze masz opcję dodatkową; kiedy czujesz, że sobie nie radzisz, zawsze możesz poszukać terapeuty. Istnieją też leki na depresję, które mogą cię stonować i wyciszyć; ich ujemnym działaniem jest mniejsze lub większe otumanienie, część spraw po prostu stanie ci się obojętna. Może pomogą ci znieść trudną sytuację, ale nie załatwią za ciebie rozpoczętych spraw. To i tak będzie na ciebie czekało. 17. Hormon szczęścia; zapewnij sobie na stałe wydzielanie endorfin, możesz to zrobić przez śmiech (a nawet myślenie o śmiechu czy sztucznie wywołany uśmiech), wysiłek fizyczny, ekspozycję na słońce (Wit. D3), kwasy omega-3, gorzką czekoladę oraz seks (orgazm). 18. Rozwiąż sprawy, które wpędziły cię w tak wielki stres - o ironio, ostatni punkt, a jest wyjściowym; jeśli stres jest spowodowany sytuacją, którą możesz zmienić (znienawidzona praca, nieszczęśliwy związek itp.) nic się nie zmieni, dopóki nie rozwiążesz sytuacji. Nawet jeśli znienawidzona praca przynosi dobre pieniądze, to czy naprawdę warto doprowadzać swoje serce na granicę zawału? Nie jest porażką przyznanie się: to nie jest dla mnie - to otwiera nowe możliwości, teraz masz szansę znaleźć zajęcia, które przyniesie ci radość i satysfakcję, jeśli tylko odważysz się zrezygnować z tej wyimaginowanej pozycji społecznej, która doprowadza cię do stanów przedzawałowych. Ze związkami tak samo. Zawsze jest czas na nowy początek. Jeśli tylko możesz wyeliminować ze swojego życia tak wysoce stresogenną sytuację - zrób to; nie bój się! Zaczniesz na nowo. A jeśli twój wysoki poziom stresu jest związany z sytuacją, której nie da się zmienić ( śmierć, choroba bliskiej osoby itp.) nie ma innego wyjścia, jak nauczyć się sobie radzić w takiej sytuacji. Szukaj wsparcia, rozwiązań. Dziękuj Bogu za każdy dzień z ukochaną osobą i doceń je. Na to nie ma rady. Znajdź sobie cel w życiu i zacznij go realizować. Sytuacji, której nie da się zmienić, nic nie zmieni. Można się tylko nauczyć z nią żyć. Zasada 5 Kroków jest w stanie postawić cię na nogi, wrócić chęci do życia, dać siłę do mierzenia się z rzeczywistością i (choć to może wydawać się niemożliwe) przywrócić uśmiech. Największym jej plusem jest to, że znowu będziesz rozpoznawać się w lustrze. Uważam, że jeśli istnieje choć cień szansy, by wygrać z własnymi demonami - należy go wykorzystać i przeżyć życie najlepiej, jak się da. Przecież warto! Z całego serca życzę wytrwałości i powodzenia! URB, socjolog
  7. Ponad rok temu zalecono mi holter, po pierwszym ataku paniki, lekarz zaniedbał i nie zapisał mnie na wizytę, ja się na niego wściekłam i nie poszłam do niego więcej. Ale za to miałam jeszcze parę ekg w międzyczasie i wszystkie wyszły dobrze, żadnej arytmii. Mocny ból w piersiach czasem wracał. A bałam się go cały czas. Leków na depresję nie dostałam nawet w momencie, gdy wydawało mi się, że nie dam rady przeżyć kolejnego dnia. Choć lekarz powiedział, że jak bardzo chcę - to mi zapisze, ale to mnie pozbawi kontroli. Na terapię nie poszłam. Ale bacznie obserwowałam postępy innych po terapiach. Dziś wiem, że 1. Cierpnięcie rąk i nóg przy ataku paniki to efekt niewłaściwego oddychania - gdy ból w klatce się zaczyna, tętno przyspiesza, przyspiesza też oddech, ale nie oddychamy głęboko, tylko szybko i płytko, dochodzi więc do niedokrwienia kończyn i stąd cierpnięcie rąk! Trzeba rozpocząć ćwiczenia oddechowe - głęboki wdech nosem i baaardzo powolny wydech ustami - prze z 3-5 minut - lekarz poleca robić to na siedząco, by w razie czego nie upaść z hiperwentylacji. 2. Gdy masz atak paniki i się położysz, bo nie masz siły ustać na nogach, tym bardziej będziesz się denerwować, że coś ci jest i że zaraz na pewno umrzesz i tętno podwyższy się jeszcze bardziej! O ironio - lepiej się nie kłaść przy ataku paniki...tylko pooddychać głęboko i..zająć czymś, spokojnie czekając, aż atak przejdzie, powtarzając sobie: to nie moje serce, nic mi nie będzie - jestem zdrowy. To potrwa trochę czasu, ale atak paniki minie! Nawet po dwóch godzinach będzie po wszystkim:) 3. W swojej METODZIE WALKI Z DEPRESJĄ piszę o witaminach: D3, witaminach z grupy B, kwasach omega-3. Ale jest jeszcze jedna cudowna witamina, która w jakiś sposób zawsze pomaga - witamina C. Jej szerokie spektrum działania sprawia, że po wzięciu 1,5 grama (tak - grama!) wit. C w proszku (rozpuszczonej w pół szklanki wody czy kompotu) i po dwóch godzinach powtórka - organizm na tyle zwiększa odporność, że atak paniki mija!! Polecam w tym temacie badania dr Pauling*a. Co prawda nie dotyczą akurat ataków paniki, ale duże dawki wit. C polecane są jako wspierające serce i mózg a nawet leczące ich poważne schorzenia!!! I na sam koniec - jedyna rzecz, która pomoże Ci wygrać z atakami paniki to..Ty sam! Możesz rzucić palenie, możesz nie pić alkoholu i kawy, a nadal będziesz miał problemy ze snem i depresyjne myśli, i w efekcie - ataki paniki nie miną. Najważniejsze - to zrobić porządek ze swoim życiem. To daje siłę i nadzieję! I.. usuwa przyczynę Twoich ataków paniki powodowanych depresją, przemęczeniem, złym odżywianiem i brakiem ruchu. To krótkie podsumowanie mojej metody. Idę po pen-drive i znajdę plik z METODĄ. Zaraz wkleję ten tekst - gwarantuję - metoda działa w 100%.
  8. Tak czytam Wasze wpisy i rzeczywiście mamy podobne objawy. Mnie po raz pierwszy serce spłatało figla ponad rok temu i myślałam, że to zawał, że to koniec, umieram. Byłam w domu sama z sześcioletnią córką. Zdążyłam zadzwonić po pogotowie. Przyjechali natychmiast, ciśnienie 155/90, tętno dobrze ponad sto, ale dziś już nie pamiętam dokładnie ile, dodatkowo serce biło nierówno, więc mnie zabrali do szpitala. Ekg i badanie krwi wyszły dobrze, ale tętno łupało 8 godzin. Lekarz powiedział, że serce mam zdrowe, ale to może być arytmia. Choć powiedziałam, że dzień wcześniej wieczorem wypiłam 2,5 piwa i że jestem palaczem (byłam pewna, że to zawał), powiedzieli, że nie ma szans, żeby takie objawy były od tak małej ilości alkoholu. Pierwsze o co mnie zapytano w karetce, to czy żyję w stresie. Tak, wtedy żyłam w krytycznym stresie. Ręce mi się telepały cały czas i miałam wrażenie, że żyję w pół oddechu. Byłam załamana, a tu jeszcze to. Jak wróciłam do domu, nie miałam sił, byłam wyczerpana, jak po długim biegu. Bałam się zasnąć, że to wróci i że pewnie umrę, a jednocześnie nie byłam w stanie ze zmęczenia utrzymać się na nogach. Kolejny dzień spędziłam w łóżku, byłam wykończona, syn podawał mi rumianek z imbirem, a ja bałam się poruszyć, żeby to nie wróciło. I zaczęłam czytać w encyklopedii zdrowia, co to jest ze mną, szperać w necie. Im więcej czytałam, tym bardziej czułam się chora. Historia z dusznościami, łomocącym sercem, uciskiem w klatce piersiowej powtórzyła się jeszcze raz, tym razem bez picia alkoholu, jakoś tak po prostu się zaczęło i trzymało dobę, aż wreszcie pojechałam na pogotowie. Znowu Ekg w porządku, krew także, tym razem nawet ciśnienie... A serce biło, jak szalone i w piersi bolało. Tym razem lekarz powiedział, że to atak paniki. Pomyślałam, że to kpina. Ja i ataki paniki? Wróciłam do domu i zaczęłam myśleć, czytać. Po wielogodzinnych poszukiwaniach zaczął mi się klarować pewien pomysł. Doszłam do tego, że stres doprowadził mnie do depresji. Wyszło na to, że mózg płata mi figle. Rzeczywiście, odechciało mi się wtedy żyć, przez jakiś czas po tym sercowym wypadku siedziałam w domu, chodziłam całe dnie w piżamie, cały czas płakałam, nie mogłam spać i byłam skrajnie wyczerpana. W głowie najgorsze myśli, że po co my niby żyjemy, że to wszystko jest przerażające. A zawsze byłam radosną, energiczną osobą. Czułam, że ktoś spompował ze mnie powietrze. Przez parę miesięcy się w ogóle nie śmiałam. Lekarz zaproponował terapię, ale ja w swojej dumie stwierdziłam, że nikt mnie nie będzie przepytywał z mojego życia, a ja nie dam rady słuchać dobrych rad, co to ja nie powinnam zrobić. Kłopot w tym, że czułam się fatalnie i fizycznie (serce co jakiś czas dokuczało mi mocno, przez to obchodziłam się ze sobą, jak z jajkiem) i psychicznie przez tę depresję czułam się nikim. A przecież nie jestem głupia, zaczęłam nawet doktorat, potrafię mnóstwo rzeczy, najbrzydsza też nie jestem - to wszystko nie miało znaczenia - czułam, że jestem nikim. I to jeszcze chorym nikim. Wtedy stwierdziłam, że ja tak nie chcę żyć. Nie chcę się tak ciągle bać wszystkiego, nie chcę być tak smutna. A moja mała córcia czekała na mnie. Wykonywałam wszystkie obowiązki matki, ale czułam, że jestem gdzieś daleko myślami i wtedy mnie trafił szlag. O nie! Dość tego! Urodziłam dzieci, żeby mnie cieszyły, a ja tu się rozmieniam na drobne! Do cholery z takim życiem! I.. opracowałam METODĘ WALKI Z DEPRESJĄ i atakami paniki. Przetestowałam ją i działa! Zrobię chwilę przerwy i dopiszę resztę:)
  9. Oto moja Metoda 5 Kroków: Jak radzić sobie z depresją Istnieją sposoby walki z depresją, niekoniecznie opierające się na lekach i terapiach. Jest parę rzeczy, które sami możemy dla siebie zrobić, by poczuć się lepiej. Jeśli odrzucimy medyczne wytłumaczenia, depresja jest stanem, który pojawia się w wyniku przedłużającego się stresu, z którym przestajemy sobie radzić. Moja propozycja, to zasada 5 Kroków. W rzeczywistości jest ich więcej, ale te pięć pierwszych składowych jest dziennym minimum. Jeśli zadbamy, by w naszym codziennym życiu pojawiło się przynajmniej pięć pierwszych kroków, mamy wielkie szanse poradzić sobie z depresją. Potraktuj to, jako okres dochodzenia do właściwej sprawności, etap rehabilitacyjny, gdzie nadal masz specjalne prawa – jestem w słabym stanie, muszę poświęcić sobie trochę czasu, by to zmienić i poprawić swoje samopoczucie. I muszę być dla siebie wyrozumiały. Jeśli przydarzą mi się niepowodzenia, nie będę się załamywał i ze spokojem wrócę do codziennej rutyny 5 Kroków. Działanie tych Kroków terapeutycznych wymaga czasu, tym więcej, im dłużej przebywało się w stanie depresji. Nie ma co się zrażać niepowodzeniami, ale należy dać sobie trochę czasu, wtedy terapia zadziała. Jeśli jednego dnia nie zrealizowaliśmy naszych 5 Kroków i czujemy się źle, trudno, takie chwile też muszą się zdarzyć, jutro zaczniemy od początku z czystą kartą. Tu liczy się wytrwałość, aż dojdziemy do tego, że elementy te staną się standardową składową naszej dziennej rutyny do tego stopnia, że wcale nie będziemy o nich myśleć. I jeszcze jedno – terapia naprawdę działa! Sprawdzone! Oto 5 Kroków: 1. Sen – w przypadku depresji, stanów lękowych występują zaburzenia snu, może to być tak bezsenność, jak i nadmierna senność przy obniżonej sprawności. Zadbaj o to, by każdej nocy dostarczyć organizmowi co najmniej 7-8 godzin snu. Zregenerowany organizm ma większe szanse radzić sobie z codziennością, niż przemęczony. Poza tym, to przemęczenie i brak snu wywołują nastroje depresyjne. Jeśli zaś w ciągu dnia czujesz się zmęczony – utnij sobie drzemkę! Po niej z nowymi siłami podejdziesz do swoich zadań. W początkowym okresie polecam nawet dwie przerwy na sen w ciągu dnia. Nic nas tak doskonale nie regeneruje! 2. Ruch fizyczny – cudowny i całkowicie naturalny sposób niwelowania nagromadzonego stresu, który ma podwójne działanie, po pierwsze stymuluje wydzielanie hormonu szczęścia, endorfiny, po drugie zatrzymuje wydzielanie hormonu stresu! Jako minimalną dzienną dawkę wysiłku fizycznego proponuję 20 minut. Jeśli możesz ćwiczyć trzy razy w tygodniu 1 godzinę – świetnie. Dopasuj to do siebie. Specjaliści zalecają 2,5 godziny wysiłku fizycznego tygodniowo i coś w tym musi być. Jeśli nie masz swojego programu ćwiczeń, znajdź w Internecie sesje 5, 10, 15, 20- minutowe, mieszaj je i łącz, jak ci wygodnie, za każdym razem możesz ćwiczyć inny zestaw ćwiczeń. Możesz też biegać, pływać, jeździć na rowerze, rozciągać się, spacerować, uprawiać ogródek itp. Cokolwiek, co sprawi ci przyjemność i lekko podniesie tętno przy jednoczesnej pracy mięśni. Benefitem będzie nie tylko lepsze samopoczucie, ale profilaktyka chorób serca, zawałów oraz wymodelowana sylwetka, co nie ukrywajmy, również ma wpływ na nasze samopoczucie! Jeśli masz na to ochotę i taką możliwość, zapisz się na zajęcia ruchowe – takie, które sprawią ci przyjemność, bo o to właśnie chodzi. Nawet 20 minut ćwiczeń dziennie wytworzy dawkę hormonu szczęścia wystarczającą do końca dnia. A najlepiej, kiedy możesz ćwiczyć na świeżym powietrzu w słoneczny dzień, nawet, gdy jest to spacer. 3. Wyjdź na słońce – witamina D3 - nazywana jest też witaminą słońca, jej obecność w organizmie zwalcza objawy depresji! Wystarczy 20 minut dziennie ekspozycji na słońce, by wytworzyć w organizmie dzienną dawkę wit. D3. Może to być spacer, praca w ogródku, wyjście po zakupy czy też droga do pracy – wszystko ma znaczenie! Dodatkowo bezwzględnie doradzam suplementację tą witaminą w okresie depresyjnym ale też w okresie jesienno-zimowym. To, czego nasz organizm nie wytworzy pod wpływem słońca, możemy mu dostarczyć w postaci suplementu (warto w tym czasie przyjmować także magnez, bo organizm potrzebuje go do aktywacji wit. D3). Witamina D3 to warunek bezwzględny na drodze do zwalczenia depresji! 4. Jedz ryby – kwasy omega-3 – niedobór nienasyconych kwasów tłuszczowych w organizmie powoduje depresję i choroby serca. Więc przynajmniej 5 razy w tygodniu zjedz rybę. Na początku można nawet i co dzień. Poczujesz ich niezwykłe działanie, jak tylko uda ci się uzupełnić niedobory w organizmie! Więc nie zwlekaj, zacznij już dziś. Śledź czy makrela stanowią znakomite śniadanie, dołóż do tego chleb (jaki lubisz) oraz surowe warzywa (papryka, ogórek, sałata, rzodkiew itp.) a otrzymasz zbilansowany i pełnowartościowy posiłek! Kwasy omega-3 znajdziesz w tłustych rybach morskich (makrela, dorsz, tuńczyk, śledź, łosoś, sardynki), oleju lnianym i orzechach. Zapotrzebowanie na kwasy omega-3 w czasie depresji (ale też w chorobach serca, reumatoidalnych i nowotworowych) to 1,5 grama dziennie. Około pół makreli wędzonej dostarcza organizmowi 2,5 grama tych kwasów! Nie lubisz ryb? Jedz owoce morza (małże, krewetki, raki itd.)! W ostateczności kup suplement, ale szczerze polecam ryby i owoce morza w naturalnej postaci pokarmu, wybór jest ogromny. 5. Rób to, co kochasz – może brzmi to śmiesznie, ale frustracja pogłębia stany depresyjne. Znajdź i nazwij to, co cię uszczęśliwia, a potem po prostu to rób. Każdego dnia poświęć trochę czasu na robienie tego, co uwielbiasz robić. Wszystko jedno, czy jest to gotowanie niezwykłego dania, dekorowanie domowych słodkości, granie na instrumencie, malowanie, śpiewanie, ćwiczenia czy crafty. Twórcze zajęcie odgania nudę, złe myśli, pobudza wyobraźnię i daje poczucie spełnienia. Rób to co kochasz! Chociaż chwilę dziennie. To najważniejsze 5 Kroków, do realizacji codziennie. Poniżej znajdziesz kolejne Kroki pomocne w walce z depresją. Staraj się realizować, jak najwięcej z nich każdego dnia. I nie przestań dopóki nie zaadaptujesz ich sobie na stałe, tak, że staną się praktycznie niezauważalne, gdy wtopią się w twój grafik. Wtedy też spostrzeżesz, że… czujesz się lepiej! Najważniejsze to się nie poddać i nie zniechęcać, a gdy przyjdą chwile zwątpienia, zaakceptować je! Odpocząć zbierając siły na kolejny dzień, który z całą pewnością będzie lepszy (organizm sam wyśle ci sygnał do działania, gdy odczuje bezruch dnia poprzedniego). Pozostałe Kroki: 6. Zajmij się sobą, zrób coś dla siebie – jeśli istnieje sytuacja, która cię niszczy, blokuje działanie, dezorganizuje twoje życie, a nie masz na nią wpływu… zajmij się czym innym! Albo inaczej – zrób coś dla siebie. Zawsze można zmienić swoje życie na bogatsze, pełniejsze. Tkwisz w domu z dziećmi, w znienawidzonej pracy a może masz problemy finansowe? Dopóki to się nie zmieni, nie wygrasz z depresją tak do końca. Wystarczy pierwszy krok ku zmianie – pomysł, napisany plan działania – a już poczujesz się lepiej. Mózg otrzyma wiadomość, że robisz coś, by sytuacja uległa zmianie! A potem, krok po kroku, realizuj swój plan – nie ma mocniejszego antydepresanta niż spełnienie! Zacznij więc realizować siebie i to od teraz! Zastanów się, co sprawiłoby ci przyjemność, z czego czerpiesz radość i postaraj się zrobić plan – jak do tego dojść? Nowa praca? Jakiś kurs? Może ten, który zawsze ci się marzył? Jakieś zajęcia dodatkowe? To może być plan kilkuletni, ważne jest, by zacząć i realizować go etapami. To da ci siłę i pewność, że nie biadolisz nad własnym losem, ale go czynnie zmieniasz! To procentuje. 7. Wyjdź do ludzi – nawet, jeśli cię męczą, odwiodą cię od myślenia o problemach. 8. Pomagaj innym – na pewno znajdzie się w twoim otoczeniu ktoś, kto potrzebuje pomocy, chory, starszy, może zagoniona matka? Zrób to terapeutycznie, niekoniecznie dla pieniędzy. Przenieś uwagę ze swoich problemów na cudze, to pomaga. Pamiętaj jednak o momentach wycofania i chroń swoją prywatność. Organizm depresyjny potrzebuje więcej odpoczynku i spokoju. 9. Znajdź wsparcie – postaraj się znaleźć kogoś, kto będzie dla ciebie wsparciem, partnera, przyjaciela, matkę. Nie oczekuj, że ktoś cię dokładnie zrozumie, bo nikt nie siedzi w twojej głowie, bądź wdzięczny za wszelkie próby podtrzymania cię na duchu. Najważniejsze, że ktoś przy tobie będzie, gdy będziesz tego potrzebować. 10. Unikaj sytuacji stresowych – przynajmniej na początku tej drogi. Zawsze możesz powiedzieć: „Wiesz, co? Nie czuję się na siłach by mierzyć się z tą sytuacją. Porozmawiajmy o tym kiedy indziej”. To wszystko, żadnego przepraszania, tłumaczenia. Masz do tego prawo. W końcu walczysz teraz o siebie. 11. Techniki relaksacyjne – od oddechowych, przez jogę, do technik bagatelizowania sytuacji kryzysowej. Jeśli nie da się jej zmienić, trzeba nauczyć się z nią żyć, uczynić ją znośną i odjąć jej znaczenia. Możesz ją wyśmiać podkładając śmieszne głosy z kreskówek postaciom, możesz, jak mantrę powtarzać dobre rzeczy, które ci się jeszcze przydarzą wywołując pozytywną energię, możesz, zamiast roztrząsać, co się już stało, odjąć jej znaczenie przez zajęcie się sobą i skoncentrowanie na własnych potrzebach i marzeniach oraz sposobach ich realizacji. 12. Unikaj pustego siedzenia przed komputerem czy telewizorem – komputer otumania, niszczy układ nerwowy, jeśli nie masz nic konkretnego do zrobienia, raczej wstań i zajmij się czymś. To samo z telewizorem, nie pozwól, by chodził cały czas włączony, choć tak naprawdę nie ma w nim nic interesującego; obejrzyj program czy film, który cię interesuje, a potem go wyłącz i zajmij się swoim życiem. 13. Miej pod kontrolą kawę, alkohol i papierosy – nie trzeba się chyba rozwodzić nad zgubnymi skutkami, jakie niesie ze sobą nadużywanie tych środków. Palisz za dużo? Ogranicz. Trzęsą ci się ręce po kawie i serce łomocze? Ogranicz lub znajdź zdrowy zamiennik – „kawę” zbożową, z cykorią, które będą miały dodatkowo zdrowotny wpływ na organizm. Pijesz za dużo? Ogranicz, w zamian możesz zrobić coś, co lubisz albo się przespać czy wyjść na spacer. Zbyt duża ilość alkoholu nie rozwiąże twoich problemów, tylko ty możesz to zrobić. 14. Bądź gotowy dać sobie trochę czasu – rekonwalescencja to proces, który zajmie przynajmniej parę miesięcy, bądź na to przygotowany, nie poganiaj, każdy ma własne tempo. Nie poddawaj się, gdy złe nastroje wracają, skoncentruj się wtedy na regeneracji – śpij, spaceruj, poćwicz, zrób to, co lubisz i nie przestawaj przyjmować wit. D3 oraz kwasów omega-3. Wszystko będzie dobrze. 15. Dieta – postaraj się trzymać dietę lekkostrawną, im mniej obciążasz żołądek, tym rzadziej nastąpi ucisk na serce przez przeponę. Unikniesz w ten sposób dodatkowych uderzeń serca, będziesz się czuć lżej, a jeśli dodatkowo zadbasz, by w diecie znalazły się wszystkie niezbędne substancje odżywcze – będziesz zdrowszy i odporniejszy na stres. Unikaj więc całkowicie fast-foodów i nie bój się gorzkiej czekolady – już dwie kosteczki dziennie podnoszą poziom endorfiny (hormonu szczęścia) w organizmie! 16. Zawsze masz opcję dodatkową – kiedy czujesz, że sobie nie radzisz, zawsze możesz poszukać terapeuty. Istnieją też leki na depresję, które mogą cię stonować i wyciszyć; ich ujemnym działaniem jest mniejsze lub większe otumanienie, część spraw po prostu stanie ci się obojętna. Może pomogą ci znieść trudną sytuację, ale nie załatwią za ciebie rozpoczętych spraw. To i tak będzie na ciebie czekało. 17. Hormon szczęścia – zapewnij sobie na stałe wydzielanie endorfin, możesz to zrobić przez śmiech (a nawet myślenie o śmiechu czy sztucznie wywołany uśmiech), wysiłek fizyczny, ekspozycję na słońce (Wit. D3), kwasy omega-3, gorzką czekoladę oraz seks (orgazm). 18. Rozwiąż sprawy, które wpędziły cię w tak wielki stres - o ironio, ostatni punkt, a jest wyjściowym – jeśli stres jest spowodowany sytuacją, którą możesz zmienić (znienawidzona praca, nieszczęśliwy związek itp.) – nic się nie zmieni, dopóki nie rozwiążesz sytuacji. Nawet jeśli znienawidzona praca przynosi dobre pieniądze, to czy naprawdę warto doprowadzać swoje serce na granicę zawału? Nie jest porażką przyznanie się – to nie jest dla mnie – to otwiera nowe możliwości – teraz masz szansę znaleźć zajęcia, które przyniesie ci radość i satysfakcję, jeśli tylko odważysz się zrezygnować z tej wyimaginowanej pozycji społecznej, która doprowadza cię do stanów przedzawałowych. Ze związkami tak samo. Zawsze jest czas na nowy początek. Jeśli tylko możesz wyeliminować ze swojego życia tak wysoce stresogenną sytuację – zrób to – nie bój się! Zaczniesz na nowo. A jeśli twój wysoki poziom stresu jest związany z sytuacją, której nie da się zmienić ( śmierć, choroba bliskiej osoby itp.) – nie ma innego wyjścia, jak nauczyć się sobie radzić w takiej sytuacji. Szukaj wsparcia, rozwiązań. Dziękuj Bogu za każdy dzień z ukochaną osobą i doceń je. Na to nie ma rady. Znajdź sobie cel w życiu i zacznij go realizować. Sytuacji, której nie da się zmienić – nic nie zmieni. Można się tylko nauczyć z nią żyć. Zasada 5 Kroków jest w stanie postawić cię na nogi, wrócić chęci do życia, dać siłę do mierzenia się z rzeczywistością i (choć to może wydawać się niemożliwe) przywrócić uśmiech. Największym jej plusem jest to, że znowu będziesz rozpoznawać się w lustrze. Uważam, że jeśli istnieje choć cień szansy, by wygrać z własnymi demonami – należy go wykorzystać i przeżyć życie najlepiej, jak się da. Przecież warto! Z całego serca życzę wytrwałości i powodzenia! URB, socjolog
  10. Ponad rok temu zalecono mi holter, po pierwszym ataku paniki, lekarz zaniedbał i nie zapisał mnie na wizytę, ja się na niego wściekłam i nie poszłam do niego więcej. Ale za to miałam jeszcze parę ekg w międzyczasie i wszystkie wyszły dobrze, żadnej arytmii. Mocny ból w piersiach czasem wracał. A bałam się go cały czas. Leków na depresję nie dostałam nawet w momencie, gdy wydawało mi się, że nie dam rady przeżyć kolejnego dnia. Choć lekarz powiedział, że jak bardzo chcę - to mi zapisze, ale to mnie pozbawi kontroli. Na terapię nie poszłam. Ale bacznie obserwowałam postępy innych po terapiach. Dziś wiem, że 1. Cierpnięcie rąk i nóg przy ataku paniki to efekt niewłaściwego oddychania - gdy ból w klatce się zaczyna, tętno przyspiesza, przyspiesza też oddech, ale nie oddychamy głęboko, tylko szybko i płytko, dochodzi więc do niedokrwienia kończyn i stąd cierpnięcie rąk! Trzeba rozpocząć ćwiczenia oddechowe - głęboki wdech nosem i baaardzo powolny wydech ustami - prze z 3-5 minut - lekarz poleca robić to na siedząco, by w razie czego nie upaść z hiperwentylacji. 2. Gdy masz atak paniki i się położysz, bo nie masz siły ustać na nogach, tym bardziej będziesz się denerwować, że coś ci jest i że zaraz na pewno umrzesz i tętno podwyższy się jeszcze bardziej! O ironio - lepiej się nie kłaść przy ataku paniki...tylko pooddychać głęboko i..zająć czymś, spokojnie czekając, aż atak przejdzie, powtarzając sobie: to nie moje serce, nic mi nie będzie - jestem zdrowy. To potrwa trochę czasu, ale atak paniki minie! Nawet po dwóch godzinach będzie po wszystkim:) 3. W swojej METODZIE WALKI Z DEPRESJĄ piszę o witaminach: D3, witaminach z grupy B, kwasach omega-3. Ale jest jeszcze jedna cudowna witamina, która w jakiś sposób zawsze pomaga - witamina C. Jej szerokie spektrum działania sprawia, że po wzięciu 1,5 grama (tak - grama!) wit. C w proszku (rozpuszczonej w pół szklanki wody czy kompotu) i po dwóch godzinach powtórka - organizm na tyle zwiększa odporność, że atak paniki mija!! Polecam w tym temacie badania dr Pauling*a. Co prawda nie dotyczą akurat ataków paniki, ale duże dawki wit. C polecane są jako wspierające serce i mózg a nawet leczące ich poważne schorzenia!!! I na sam koniec - jedyna rzecz, która pomoże Ci wygrać z atakami paniki to..Ty sam! Możesz rzucić palenie, możesz nie pić alkoholu i kawy, a nadal będziesz miał problemy ze snem i depresyjne myśli, i w efekcie - ataki paniki nie miną. Najważniejsze - to zrobić porządek ze swoim życiem. To daje siłę i nadzieję! I.. usuwa przyczynę Twoich ataków paniki powodowanych depresją, przemęczeniem, złym odżywianiem i brakiem ruchu. To krótkie podsumowanie mojej metody. Idę po pen-drive i znajdę plik z METODĄ. Zaraz wkleję ten tekst - gwarantuję - metoda działa w 100%.
  11. Tak czytam Wasze wpisy i rzeczywiście mamy podobne objawy. Mnie po raz pierwszy serce spłatało figla ponad rok temu i myślałam, że to zawał, że to koniec, umieram. Byłam w domu sama z sześcioletnią córką. Zdążyłam zadzwonić po pogotowie. Przyjechali natychmiast, ciśnienie 155/90, tętno dobrze ponad sto, ale dziś już nie pamiętam dokładnie ile, dodatkowo serce biło nierówno, więc mnie zabrali do szpitala. Ekg i badanie krwi wyszły dobrze, ale tętno łupało 8 godzin. Lekarz powiedział, że serce mam zdrowe, ale to może być arytmia. Choć powiedziałam, że dzień wcześniej wieczorem wypiłam 2,5 piwa i że jestem palaczem (byłam pewna, że to zawał), powiedzieli, że nie ma szans, żeby takie objawy były od tak małej ilości alkoholu. Pierwsze o co mnie zapytano w karetce, to czy żyję w stresie. Tak, wtedy żyłam w krytycznym stresie. Ręce mi się telepały cały czas i miałam wrażenie, że żyję w pół oddechu. Byłam załamana, a tu jeszcze to. Jak wróciłam do domu, nie miałam sił, byłam wyczerpana, jak po długim biegu. Bałam się zasnąć, że to wróci i że pewnie umrę, a jednocześnie nie byłam w stanie ze zmęczenia utrzymać się na nogach. Kolejny dzień spędziłam w łóżku, byłam wykończona, syn podawał mi rumianek z imbirem, a ja bałam się poruszyć, żeby to nie wróciło. I zaczęłam czytać w encyklopedii zdrowia, co to jest ze mną, szperać w necie. Im więcej czytałam, tym bardziej czułam się chora. Historia z dusznościami, łomocącym sercem, uciskiem w klatce piersiowej powtórzyła się jeszcze raz, tym razem bez picia alkoholu, jakoś tak po prostu się zaczęło i trzymało dobę, aż wreszcie pojechałam na pogotowie. Znowu Ekg w porządku, krew także, tym razem nawet ciśnienie... A serce biło, jak szalone i w piersi bolało. Tym razem lekarz powiedział, że to atak paniki. Pomyślałam, że to kpina. Ja i ataki paniki? Wróciłam do domu i zaczęłam myśleć, czytać. Po wielogodzinnych poszukiwaniach zaczął mi się klarować pewien pomysł. Doszłam do tego, że stres doprowadził mnie do depresji. Wyszło na to, że mózg płata mi figle. Rzeczywiście, odechciało mi się wtedy żyć, przez jakiś czas po tym sercowym wypadku siedziałam w domu, chodziłam całe dnie w piżamie, cały czas płakałam, nie mogłam spać i byłam skrajnie wyczerpana. W głowie najgorsze myśli, że po co my niby żyjemy, że to wszystko jest przerażające. A zawsze byłam radosną, energiczną osobą. Czułam, że ktoś spompował ze mnie powietrze. Przez parę miesięcy się w ogóle nie śmiałam. Lekarz zaproponował terapię, ale ja w swojej dumie stwierdziłam, że nikt mnie nie będzie przepytywał z mojego życia, a ja nie dam rady słuchać dobrych rad, co to ja nie powinnam zrobić. Kłopot w tym, że czułam się fatalnie i fizycznie (serce co jakiś czas dokuczało mi mocno, przez to obchodziłam się ze sobą, jak z jajkiem) i psychicznie przez tę depresję czułam się nikim. A przecież nie jestem głupia, zaczęłam nawet doktorat, potrafię mnóstwo rzeczy, najbrzydsza też nie jestem - to wszystko nie miało znaczenia - czułam, że jestem nikim. I to jeszcze chorym nikim. Wtedy stwierdziłam, że ja tak nie chcę żyć. Nie chcę się tak ciągle bać wszystkiego, nie chcę być tak smutna. A moja mała córcia czekała na mnie. Wykonywałam wszystkie obowiązki matki, ale czułam, że jestem gdzieś daleko myślami i wtedy mnie trafił szlag. O nie! Dość tego! Urodziłam dzieci, żeby mnie cieszyły, a ja tu się rozmieniam na drobne! Do cholery z takim życiem! I.. opracowałam METODĘ WALKI Z DEPRESJĄ i atakami paniki. Przetestowałam ją i działa! Zrobię chwilę przerwy i dopiszę resztę:)
×