Czesc. Mam 26 lat i okolo 2 miesiecy temu zaczelam miec dziwne objawy; tlukace sie serce, uczucie jakbym zaraz miala dostac zawalu i przerazenie. Minelo po okolo godzinie ale przez nastepne 1.5 tyg bylam zmeczona, nie mialam apetytu i sily. Potem bylo lepiej ale po 2 tygodniach znow dostalam tego uczucia wiec poszlam do lekarza, okazalo sie ze mam tachykardie i lekarz pobral krew na morfologie i badanie tarczycy. Dostalam betablokery na tydzien a wyniki wyszly dobre. Lekarz powiedzial ze to stres. Potem nawet czulam sie lepiej ale zaczelam doswiadczac roznych boli; glowy tak jakby ucisku, brak apetytu, mdlosci na mysl o jedzeniu. Zaczelam sie martwic myslec ze cos powaznego mi dolega. Potem caly tydzien znow bylo dobrze ale potem pojawil sie brak apetytu, zmeczenie, uciski/dretwienie karku i bol stawow/miesni. Poszlam do innego lekarza i padlo na to samo stres/nerwica. Lekarka przepisala mi Lexotan 1.5mg, biore od niedzieli pol tabletki rano i pol wieczorem. Przestalam sie martwic ze jestem na cos chora (rak lub cos innego) i duzo lepiej sie czuje, mam wiecej energi jednak czasem nadal mam jakies chwilowe bole glowy lub krzyza. Zastanawiam sie czy to normalne ze nawet przy braniu tego leku fizyczne objawy nie do konca ustapily? Czasem tez lapalam sie na tym ze ciagle o tym mysle, ze mam nerwice, ze juz tak bedzie zawsze, ze popadne w depresje i zawali mi sie swiat. Miesiac temu sie zareczylam i chce byc dawna soba. Trapi mnie jeszcze jedno, od 2 lat duzo cwiczylam ale ostatnio nie bylam w stanie a kiedy czulam sie lepiej i probowalam to potem czulam sie taka rozklekotana jakbym sie w srodku trzesla. Czy ktos wie czy to jest polaczone?