Marcinek, po przeczytaniu Twojego postu wiedzę ze jesteś świadomy tego że to nerwica z zaburzeniami lękowymi. Mnie dopadła dwa miesiące temu. A zaczęło się od silnego bólu miedzyżebrowego i od razu myśli że to zawał. Zrobiłam badania i wszystkie wyniki książkowe, wszystko w normie. Każde objawy somatyczne tj kłucie w klatce, tępy ból glowy okreslalam jako rak, tętniak guz itp i zaraz zaczynało przyspieszać bicie serca co zaraz definiowałam ze mi zaraz stanie, że dostanę zawału. Mama podpowiedziala mi że tp może być nerwica. Zaczęłam czytać o niej i natknęłam sie na *kariolo* i rzeczywiście jak czytałam opisy choroby innych to tak jakby ktoś moja objawy opisał. Zapisałam się do psychiatry no i oczywiście diagnoza trafna - nerwica z zaburzeniami depresyjno-lękowymi. Zaczęłam leczenie, wspomagam się też ziołami, magnezem i potasem co wpływa na prawidłowe funkcjonowanie serca. Przeraźliwie okropne jest uczucie jak dopada atak, czuje ze umieram. Ale walczę sama ze soba, jak tylko coś mnie zaboli, serce zabije mocniej,pojawiają sie mysli lękowe i od razu nerwy szaleją. Staram się sobie tłumaczyć ze to tylko nerwy, że nic mi nie jest, że to przecież minie tak jak poprzednie, ze Bóg nade mną czuwa. Nie mozemy dac sie jej zjeść bo nas polknie i wypluje prosto do psychiatryka. Trzeba walczyć, choć walka jest długa.