Raz mi się udało najwięcej pomogła mi psychoterapia i bioenergoterapia. Leki brałam krótko i w najniższej możliwej dawce. Chociaż dopiero trzeci lek był trafiony i mi pomagał. Byłam dwa miesiące na zwolnieniu i dalej pracuję.trzy lata miałam względny spokój. psycholog nauczyła mnie dystansu. Mam dużo problemów żyję w przewlekłym stresie ale radziłam sobie bo jestem oparciem jeszcze dla czterech osób. Niestety nałożyły mi się choróbska a traktowanie przez lekarzy jest momentami nie do przeżycia dla mnie, zmiana dyrektora na psychopatycznego i skończyły pieniądze a przez chorobę i operację syna jestem zapożyczona także nie mam na wizyty prywatne. Teraz nie wiem co robić. Muszę pracować a nie daje już rady na wizyty i badania koszmarne terminy... Nerwicowiec musi żyć higienicznie...Polecam bioenergoterapię. Co mogę doradzić psychoterapię raczej na NFZ bo jak zabraknie nie a litości...Psycholog płatny albo za 14 miesięcy...Trzeba znaleźć coś za czym się tęskni , co cieszy i co lubi się robić...I małymi kroczkami bo cudów tu nie ma...