Witam mam na imię Ania od czterech miesiecy zmagam.sie z nerwica, zaczelo się od śmierci tesciowej,ktora zmarla nagle widok Jej w szpitalu do dziś mam w pamieci musialam wyjsc z sali bo.bylo mi slabo i serce pedzilo. Później bylo juz coraz gorzej prawie codziennie w przychodni, pogotowiu lub w szpitalu wszyscy zgodnie twierdzili ze nic mi nie jest... a ja mialam i nadal mam szybsze bicie serca,dusznosci,bol w klatce piersiowej,zawroty głowy,bol plecow a nawet jak twierdzę zyly mnie bola. Gdy mam te ataki( tak to nazywam) boje sie ze.to zawal,udar,zatrzymanie krążenia za karetka nie dojedzie.na czas... ostatnio często spaceruje zapisalam sie nawet na.prawko gdy o tym nie mysle bo np nie mam czasu jest wszystko ok.
Biore leki czasem jest ok czasem nie wiem gdzie mam sie schować bo idac na spacer lapie mnie bol w klatce... straszna choroba :( moze ktos chciałby pogadać bo ma podobne problemy