Na zmiany pogody jestem wrażliwa już od dziecka. Pamiętam zarywanie pierwszych lekcji lub wręcz nieobecności w szkole z powodu ...deszczu. Nadchodzące lub trwające niskie ciśnienie atmosferyczne wyłączało mnie z obiegu. Spałam i koniec. Byłam zdrowa, trenowałam sport w klubie. Mialam zawsze b niskie cisnienie krwi. W wieku 25 lat ( nadal trenująca sporty i zdrowa) z powodu nadciągającej burzy zemdlałam w zatłoczonym pociągu. W wieku 28 lat pojawiły się napady okrutnej migreny, trwające 2-3 tyg ok 1-2 x w roku, związane jakoś z odwrotnymi niż spadek i nagłymi zmianami ciśnienia atmosferycznego, tj gwałtowne wiatry napędzające w następstwie wysokie ciśnienie atmosferyczne. Po tym, jak mój organizm szybko przestawał reagować na kolejne leki p. migrenowe i żadne już nie skutkowały, uporałam się jak sądzę z tematem migreny poprzez zastosowanie porady koleżanki z biura. Tj od początku aury poprzedzającej ból oraz w trakcie całego napadu migreny + 1 tydz po ( w sumie ok 3-4 tyg) nie pije kawy, czarnej herbaty, nic z czekoladą, kakaem, biorę aspirynę na rozszerzenie krwi oraz Claritynę na alergie oraz Ibuprom codziennie niezależnie od bólu jako środek p. zapalny. Do tego zimne żele z lodówki przykladam do skroni kiedy tylko zapowiada się ból. Nie wiem co z tego zestawu mi pomaga, ale stosuję komplet na wszelki wypadek, bo migrena jest min 50 % słabsza, trwa min 1 tydz krócej oraz występuje odtąd raz na 2-3 lata, a nie 2x rok. To wszystko robi zasadniczą różnicę. Obecnie od ok 8 lat nie określam migreny jako mojego życiowego problemu, tak jak poprzednie lata było. Da się wytrzymać.. Obecnie mam 55 lat i inny problem. Jest lato, gorąco ale duszno. Ciągle jakby na deszcz się miało. Czuję się okropnie od kilku dni. Zalewają mnie poty w ilościach nie zmierzonych. Stoję przed dużym wiatrakiem, czuję z niego wyraźny chłód lecz od wewnątrz produkcja potu jest jeszcze większa niż siła wiatraka i nie nadąża obsuszać ! W odległości 1 m od dużego wiatraka jestem cała mokra ! Wczoraj miało się na burze i deszcz ( faktycznie nastąpiło i od wczoraj pada) kiedy byłam w sklepie. Na raz zlał mnie pot tak, że z twarzy skapało na ubranie ! Nie nadążałam wycierać. Przestraczyłam się dopiero wtedy, kiedy popatrzałam na ludzi w kolejce do kasy. Nikt nie był spocony nawet trochę. Ludzie w różnym wieku. U nikogo nawet czubek nosa się nie zapocił, a ja - zlana, kapiąca. Nie było żadnych innych objawów, ani słabości ani kręcenia w głowie, ani od serca nic nie czułam, kompletnie nic prócz tego napadowego, totalnego zlania potem. Następnie za godzinę była burza, deszcz, który nadal pada. Nadmienię, że menopauzę już miałam, też było zalewanie potem, wyrywające po kilka razy w nocy ze snu napady gorąca, myślałam autentycznie ze nie przeżyje tego i umrę, ale jakoś przeżyłam ten koszmar, który zakończył się ok 2 -3 lata temu. Moje ciśnienie krwi juz nie jest takie niskie, nadwaga, wiek, ok 2 lata temu jak się ogólnie badałam, to się nazywało, ze nadciśnienie jest na granicy regulacji dietą i trybem życia lub leczeniem farmakologicznym, ale to już wtedy dożywotnio. Szczerze, to z tej diety nic nie wyszlo, pewnie powinnam jakieś tabletki brać.
Niemniej, ja się zwykle czuję dobrze, nie choruje nawet na grypę, jak już to 1x rok kilka dni, bo od pierwszego kichnięcia biorę * na wszelki* Polopirynę, Chelat cynku i wit C 3-4 tbl, mnie pomaga, młodzi w biurze wokół chorują, a ja mam dobrą odporność, mnie się nie ima, mocno wierzę w ten cynk, zanim go brałam każda grypa była moja i chorowałam b często, także polecam.
Moje dolegliwości są na milion % związane ze zmianami pogody, tyle, że ostatnio są tak MASYWNE, że obawiam się, że z moim organizmem jest coś mocno nie tak, skoro sobie aż tak nie radzi z tymi zmianami pogody.
Czy macie podobne doświadczenia i jakieś info skąd to się bierze ?
Serce, ciśnienie, co to może być ?