Witam wszystkich. Jestem tu pierwszy raz. Tzn. śledzę forum i ten temat od lat ale nigdy się nie wypowiadałem. Czas to zmienić :)
Niedługo kończe 38 lat a z nerwicą borykam się od około lat 9ciu. Nie pamiętam dokładnie. Przechodziłem przez hydroxyzyne, rexetin, alprox itp. Owszem pomogło że przez długi czas miałem spokój. Miałem do wczoraj. Najpierw pojawiło mi się takie kłucie w głowie z prawej strony nad uchem, tak jakby od środka ktoś próbował mi coś wykłuć. Kłucia krótkie wręcz sekundowe. I się zaczęło nakręcanie, że * cośtam *. Przestraszyłem się do stopnia że pojechałem na pogotowie ( nie mylić z szpitaną izbą przyjęć *. Tam po krótkiej rozmowie i zmierzeniu ciśnienia ( 160/110 ) p. Doktor poczęstowała mnie małą tabletką pod język i czekamy poł godziny. Po tym czasie pojawiło się 150/100 i Pani poczęstowała mnie drugą tableteczką. Zeszło do 150/90. Mięśnie jednak nadal ponapinane i dziwne dreszcze. Pojechałem do domu. Spałem, tzn odkąd pamiętam zawszę śpię na raty także tym razem było to samo. Dziś sobota, poszedłem do pracy i nadal czuję nie pokój i to dziwne kłucie w głowie, nieco mniejsze niż wczoraj ale jest. Próbowałem dzwonić do p. Doktor do której kiedyś uczęszczałem i niestety prywatnie najwcześniej może mnie przyjąć w środę. Oczywiście boję się że nie wytzrymam do środy, że coś się stanie i nie radzę sobie z tym. Nie mam rzadnych leków na uspokojenie, tzn mam neopersen forte ale wydaje się być za słabym lekiem jak dla mnie. Mam wspaniałą żonę i cudownego synka i pasję jaką jest muzyka. Mysli każą mi myślec o chorobie niż o mojej rodzinie. Czasami czuję ze nie daje rady, że to koniec a chciałbym żeby było inaczej.
Póki co, pozdrawiam wszystkich nerwicowców ;)