Odwiedziłem neurologa, urologa, okuliste i jutro odwiedze kardiologa. Ostatni rok był dla mnie ciężki. Pamiętam, że na wakacjach zeszłego roku źle się czułem pod względem psychicznym. Napadały mnie myśli o śmierci, śnił mi się własny pogrzeb, bałem się, że ktoś z rodziny może umrzeć. Ogólnie otaczało mnie złe samopoczucie i przygnębienie. Dziś już nie mam takich myśli i można jakoś żyć. Jakoś pod koniec wakacji/początek września, zaczęły mi doskiwierać dolegliwości wzrokowe. Mroczki i powidoki, które trwają do dziś. Te mroczki fachowo nazywają się śniegiem optycznym. Piski w uszach już nie są tak irytujące jak kiedyś, właściwie to chyba ustąpiły. Na przykład, gdy siedziałem na zajęciach, na uczelni i pomyślałem o tym, że nauczyciel może mnie zapytać -czyli o czymś mało stresującym - dostawałem ataku lęku, że tak nazwe. Dłonie się trzęsły, serce biło jak szalone, aż koszulka dygotała. Do dziś tak mam, gdy tylko pomyśle o czymś stresującym. Czasami nie musze o niczym myślec, a serce samo przyspiesza, przez co wkręcam sobie, że mam chore serducho. A może mam? Dowiem się jutro u kardiologa. Ciśnienie mierze aparatem za ponad 120 zł, mimo tego wydaje mi się, że zaniża. Moja samoocena jest strasznie niska, nie mam za bardzo siły. Aktywność fizyczna jest u mnie na porządku dziennym. W miare zdrowo się odżywiam. Lecz boje się, że coś jest nie tak. Po krótkim wysiłku fizycznym (np. cykl przemian pompka, skok,pompka,skok) serce wali jak oszalałe. Stan mojej cery uległ pogorszeniu. Wydaję mi się, że nie radze sobie ze stresem i jestem znerwicowany, ale czy to może powodować takie objawy? Mam 20 lat