Nie spodziewałam się, że uzyskam aż tyle odpowiedzi i to w tak krótkim czasie! Tym bardziej ogromnie się cieszę, że Was znalazłam. :) To bardzo pokrzepiające wiedzieć, że gdzieś są ludzie, którzy bardzo dobrze Cię rozumieją, bo toczą bardzo podobną walkę. Moi bliscy, tzn. 4 osoby, które wiedzą o tym, co się ze mną dzieje, wspierają mnie, jak mogą, jednak ja nie chcę nadużywać ich troski. Staram się być silną kobietą. Do 17 roku życia bywało tak. że dom był na mojej głowie, robienie zakupów, sprzątanie, gotowanie, organizowanie świąt, pilnowanie mamy (to ona jest uzależniona) oraz taty, który nie ogarniał. Moja mama miewała ciągi alkoholowe. Co kilka miesięcy piła kilka miesięcy/tygodni. Taka ciągła huśtawka. Co dziwne, wtedy nie odczuwałam żadnych napadów, chociaż miałam ku temu powody. Dopiero 3 lata, po *unormowaniu* się sytuacji zaczęły się dziać ze mną takie rzeczy. Chodziłam na terapię kilka miesięcy w wieku 19 lat. Później psycholog stwierdził, że wszystko ze mną okej. Teraz pod koniec kwietnia mam znów wizytę u tego samego pana. Ciekawe, co powie teraz? ;)
Lordmen*ie, zdaję sobie sprawę, że leki potrafią być pomocne, ale chyba nie dla mnie... W każdym razie ja nie chcę ich brać, o czym poinformuję na następnej wizycie mojego psychiatrę. Za bardzo wkręcam sobie w głowę skutki uboczne.
Musicie wiedzieć, że naprawdę jest ze mną już lepiej, tak mi się bynajmniej wydaje. W poprzedniej pracy wielokrotnie brałam UŻ, przez co miałam wiele nieprzyjemności... Później postanowiłam zmienić pracę, bo myślałam, że to przez nią tak mam. W końcu przez 8 h musiałam być w jednym miejscu bez możliwości odejścia. Wiele razy i tak odchodziłam, bo myślałam, że mdleję, umieram, nie wiem co jeszcze. Kiedy rzuciłam tę pracę (i tutaj Beatko dowiesz się, co robiłam, kiedy nie musiałam trzymać się żadnego *schematu*), wcale nie czułam się lepiej. Ataki zaczęłam mieć w moim domu, w mojej sypialni, która przecież jest moim azylem, w której czuję się przecież bezpiecznie. Leżałam w łóżku, gryzłam kołdrę i płakałam. Albo chodziłam i otwierałam wszystkie okna, bo *dusiłam się*. Po kilka dni nie wychodziłam z domu. Mój chłopak pracuje bardzo dużo, więc często byłam w domu sama, co bardzo pogarszało mój stan. Kiedy po 2 miesiącach znalazłam pracę, postanowiłam zrobić wszystko, by funkcjonować normalnie. Pracuję obecnie 2 miesiące i jeszcze ani razu nie wzięłam wolnego. Miewam gorsze dni. Kiedy mam bardzo mocny atak biorę 4-5 tabletek D-Stress na raz. Zdarza się to raz na tydzień, czasem 2. Często jednak mam małe ataki, w pracy, w domu, w autobusie... Zauważyłam, że są wtedy, kiedy zaczynam za dużo myśleć. Bo kiedy mam co robić, nic się nie dzieje, bynajmniej bardzo rzadko.
Troszeczkę się tu rozpisałam, jednak chciałam, żebyście lepiej poznali mnie i moje życie z tym zaburzeniem emocjonalnym, z którym się zmagam. (dzięki za poprawienie Baeato. ;))