Skocz do zawartości
kardiolo.pl

AntoninaDDA

Members
  • Postów

    0
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez AntoninaDDA

  1. W pełni się z Tobą zgadzam Kyokushin. Dajesz nadzieję, bynajmniej mi, że z tym cholerstwem da się wygrać. Udzielaj się częściej, miło czyta się to, co piszesz. Ogólnie zdaję sobie sprawę, że robienie samemu sobie na przekór działa. Stosowałam tę taktykę jakiś miesiąc i miałam się świetnie. Później upadłam i niby wstałam, ale... no właśnie. NIBY. Muszę znów naładować sobie obowiązków i przekomarzać się z moją świadomością. *Nie chce mi się* - *nieprawda, CHCE CI SIĘ!*. A jak się czujecie dzisiaj? Ja osobiście mam spadek formy. Najchętniej uciekłabym do domu i nie wychodziła z niego nigdy. Ale! Jestem wciąż w pracy, pogoda piękna, więc idę po południu na rower. Taka będę. ;)
  2. Nie pisałam po złości, czy coś, serio jestem wdzięczna za wszelkie poprawki i naprostowania moich słów. Dużo czytałam na temat nerwicy, ale wiele jeszcze na jej temat nie wiem. Co de facto utrudnia mi zrozumienie mechanizmów jej działania. Czytając Twoją wypowiedź mam wrażenie, że nie sądzisz, żebym przeżyła prawdziwy atak paniki, czy dobrze myślę? Nie wiem dlaczego kilka tabletek ziołowych działa na mnie trochę kojąco. Myślę, że jest to bardziej efekt placebo, który sobie wmawiam. Bardzo długo w takich sytuacjach stosowałam Atarax, jednak ten całkowicie wyłącza mi mózg. Siedzę otumaniona i nie za bardzo wiem, co się wokół mnie dzieje. Jednak jestem zdania, osobiście, że jedynym sposobem na przezwyciężenie takiego ataku, jest po prostu przeczekanie go...
  3. Nie spodziewałam się, że uzyskam aż tyle odpowiedzi i to w tak krótkim czasie! Tym bardziej ogromnie się cieszę, że Was znalazłam. :) To bardzo pokrzepiające wiedzieć, że gdzieś są ludzie, którzy bardzo dobrze Cię rozumieją, bo toczą bardzo podobną walkę. Moi bliscy, tzn. 4 osoby, które wiedzą o tym, co się ze mną dzieje, wspierają mnie, jak mogą, jednak ja nie chcę nadużywać ich troski. Staram się być silną kobietą. Do 17 roku życia bywało tak. że dom był na mojej głowie, robienie zakupów, sprzątanie, gotowanie, organizowanie świąt, pilnowanie mamy (to ona jest uzależniona) oraz taty, który nie ogarniał. Moja mama miewała ciągi alkoholowe. Co kilka miesięcy piła kilka miesięcy/tygodni. Taka ciągła huśtawka. Co dziwne, wtedy nie odczuwałam żadnych napadów, chociaż miałam ku temu powody. Dopiero 3 lata, po *unormowaniu* się sytuacji zaczęły się dziać ze mną takie rzeczy. Chodziłam na terapię kilka miesięcy w wieku 19 lat. Później psycholog stwierdził, że wszystko ze mną okej. Teraz pod koniec kwietnia mam znów wizytę u tego samego pana. Ciekawe, co powie teraz? ;) Lordmen*ie, zdaję sobie sprawę, że leki potrafią być pomocne, ale chyba nie dla mnie... W każdym razie ja nie chcę ich brać, o czym poinformuję na następnej wizycie mojego psychiatrę. Za bardzo wkręcam sobie w głowę skutki uboczne. Musicie wiedzieć, że naprawdę jest ze mną już lepiej, tak mi się bynajmniej wydaje. W poprzedniej pracy wielokrotnie brałam UŻ, przez co miałam wiele nieprzyjemności... Później postanowiłam zmienić pracę, bo myślałam, że to przez nią tak mam. W końcu przez 8 h musiałam być w jednym miejscu bez możliwości odejścia. Wiele razy i tak odchodziłam, bo myślałam, że mdleję, umieram, nie wiem co jeszcze. Kiedy rzuciłam tę pracę (i tutaj Beatko dowiesz się, co robiłam, kiedy nie musiałam trzymać się żadnego *schematu*), wcale nie czułam się lepiej. Ataki zaczęłam mieć w moim domu, w mojej sypialni, która przecież jest moim azylem, w której czuję się przecież bezpiecznie. Leżałam w łóżku, gryzłam kołdrę i płakałam. Albo chodziłam i otwierałam wszystkie okna, bo *dusiłam się*. Po kilka dni nie wychodziłam z domu. Mój chłopak pracuje bardzo dużo, więc często byłam w domu sama, co bardzo pogarszało mój stan. Kiedy po 2 miesiącach znalazłam pracę, postanowiłam zrobić wszystko, by funkcjonować normalnie. Pracuję obecnie 2 miesiące i jeszcze ani razu nie wzięłam wolnego. Miewam gorsze dni. Kiedy mam bardzo mocny atak biorę 4-5 tabletek D-Stress na raz. Zdarza się to raz na tydzień, czasem 2. Często jednak mam małe ataki, w pracy, w domu, w autobusie... Zauważyłam, że są wtedy, kiedy zaczynam za dużo myśleć. Bo kiedy mam co robić, nic się nie dzieje, bynajmniej bardzo rzadko. Troszeczkę się tu rozpisałam, jednak chciałam, żebyście lepiej poznali mnie i moje życie z tym zaburzeniem emocjonalnym, z którym się zmagam. (dzięki za poprawienie Baeato. ;))
  4. Witam wszystkich serdecznie. Nawet nie wiem od czego zacząć. Przede wszystkim bardzo się cieszę, że znalazłam aktywne forum na temat tej okrutnej choroby. Sama nie wiem, kiedy wpadłam i oplotłam się w jej sidła tak mocno. Mam ponad 20 lat, jak widać wyżej jestem DDA, ale nie jestem pewna, czy ma to jakiś związek z tym, jak się czuję. Na co dzień staram się zachować pozory normalności. Pracuję, studiuję, wszystko wg schematu życia akceptowanego przez społeczeństwo. Objawy, które mi towarzyszą bardzo utrudniają mi to normalne funkcjonowanie. Często mam ataki, ataki paniki, podczas których czuję się jakbym miała zwariować. Boję się, że umieram. Tak jak u większości z was moje wyniki są w porządku, zarówno te szczegółowe z krwi, jak i dokładne badanie kardiologiczne nie wykazało żadnych zmian. Co z jednej strony mnie cieszy, ale z drugiej nie mam na co *zgonić* mojego samopoczucia. Kiedy tylko spostrzegam jakąś anomalię dotyczącą mojego organizmu, zaczynam się bać. Nieważne czy to ukłucie w głowie, ręce, sercu, czy przyśpieszony rytm bicia serca. Zaraz mam wrażenie, że to nie jest normalne. Jedna część mnie tłumaczy tej drugiej, że wszystko jest w porządku, problem w tym, że ta druga strona, która wariuje nie chce jej słuchać. Od psychiatry dostałam lek Symestical, jednak brałam go tylko kilka dni, bo czułam się po nich jeszcze gorzej. Jednak myślę, że był to efekt placebo wyimaginowany przez moją psychikę. Co nie zmienia faktu, że nie chcę brać żadnych leków psychotropowych, czy nawet nie-psychotropowych. Jedynie czego nie boję się brać to Hydroxyzinum i ziołowe tabletki. Męczy mnie to. Chciałabym znów żyć normalnie, cieszyć się tym, a nie myśleć w każdej sekundzie, czy przypadkiem nie umieram. Dziękuję za możliwość wygadania się. Pozdrawiam i życzę dużo siły.
×