Skocz do zawartości
kardiolo.pl

agaKatarzyna

Members
  • Postów

    0
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Ostatnie wizyty

Blok z ostatnimi odwiedzającymi dany profil jest wyłączony i nie jest wyświetlany użytkownikom.

Osiągnięcia agaKatarzyna

0

Reputacja

  1. Nie objawy sympatyczne tylko somatyczne miało być :-) dziewczyny przepraszam za moje błędy ;-)
  2. Monia jeśli masz problem z lekami to nie czytaj ulotki, jak masz zażyć nie myśl ze to lek. Pomyśl sobie wtedy np. Że jesz tic-taki albo witaminy dla dzieci ale nie myśl ze to są leki bo to co myślisz nasz mózg odrazu odbiera i choć organizm nie ma skutków ubocznych to takie objawy sympatyczne sie pojawiają. Ja jak miałam atak brałam magnez odrazu po ok 2minutach głowa zakodowala ze to lek uspokajający i przeszło. Tak samo robiłam pozniej ale juz nie leki a wlasnie tic taki połykałam i przeszło. Wiadomo ze to Jest nie możliwe i nie realne bo leki tak szybko nie działają ale jeśli ja tak sobie zakoduje to mój mózg tak to odbierze. Nasza psychika działa tak na cały organizm, głową jest szefem całego ciała i w niej wszystko się zaczyna. Spróbuj kochana w ten sposób zrobić, za pierwszym razem może się nie udać ale za kolejnym na pewno tak będzie jak mówię bo sama to przerabiałam
  3. Monia jeśli masz problem z lekami to nie czytaj ulotki, jak masz zażyć nie myśl ze to lek. Pomyśl sobie wtedy np. Że jesz tic-taki albo witaminy dla dzieci ale nie myśl ze to są leki bo to co myślisz nasz mózg odrazu odbiera i choć organizm nie ma skutków ubocznych to takie objawy sympatyczne sie pojawiają. Ja jak miałam atak brałam magnez odrazu po ok 2minutach głowa zakodowala ze to lek uspokajający i przeszło. Tak samo robiłam pozniej ale juz nie leki a wlasnie tic taki połykałam i przeszło. Wiadomo ze to Jest nie możliwe i nie realne bo leki tak szybko nie działają ale jeśli ja tak sobie zakoduje to mój mózg tak to odbierze. Nasza psychika działa tak na cały organizm, głową jest szefem całego ciała i w niej wszystko się zaczyna. Spróbuj kochana w ten sposób zrobić, za pierwszym razem może się nie udać ale za kolejnym na pewno tak będzie jak mówię bo sama to przerabiałam
  4. MONIA tak samo mam ze jak czytam to co ktoś napiszę to widzę siebie. Chyba każda z nas czuję to samo. Wierzę w Ciebie kochana ze dasz radę i trzymam kciuki... Wiem ze jest to bardzo ciężkie ale musisz uwierzyć w swoje siły bo jesteś silną babką. Też lubiłam słuchać muzyki, oczywiście wesołej. Muzyka ma dużą moc. Ja bałam się oglądać horrory bo jak jakiś włączyłam i była mocna scena to odrazu atak miałam, tak samo z początku nie słuchałam muzyki wg bo po pierwsze nie miałam ochoty a po drugie słuchając na słuchawkach bałam się ze mi bębenki popękają. Dziwny czas, łez też wylałam okropnie dużo. Pamiętam jak nie doładowałam telefonu a mam ofertę Mix i przyszedł mi SMS ze jeśli w ciągu 24h nie doladuje dostanę karę umowną wtedy rozpłakałam się gorzej jak małe dziecko, zapomniałam się w płaczu i aż nie mogłam powietrza złapać i się dusiłam. Nikt w domu nie wiedział co się dzieje co mi jest dopiero później powiedziałam to zdziwili się jak można się tak zachowywać?! Wiem kochana ze Jest ciężko ci ,wiem, ale musisz robić to co kochasz wtedy zapomina się o tym jak jest zle, nie myśli się o strachu.A z czasem będzie lepiej zobaczysz. Wiadomo ze potrzebujesz czasu, jeśli masz jakiś problem to pisz A na pewno ci pomożemy :-) życie kochana musi zacząć Cię cieszyć :-)
  5. KASIU widzę ze ty też bardzo dużo przeszłaś zresztą jak wszyscy tutaj, lubię czytać wypowiedzi innych bo w takich wypowiedziach widzimy siebie, swoje odbicie i to wszystko nas łączy na tym forum J może dlatego tak świetnie siebie rozumiemy :-)
  6. KASIU lubię czytać co piszesz i wypowiedzi dziewczyn które nie mogą sobie poradzić z tą chorobą to tak jak bym widziała siebie. Strasznie mi żal takich osób ale muszę chcieć aby nadeszło lepsze jutro. Wiem ze życie z nadejściem choroby zmieniło się nam o 180stopni, sami siebie nie poznajemy. Też miałam uczucie jak bym była pijana, helikopter w głowie, serce wali jak oszalałe, nogi dretwieją, ścisk mięśni twarzy, wymioty, uczucie jak by mnie ktoś ręką za szyję dusił, jest duszno, brakuje powietrza, wtedy myślimy sobie ze umieramy ze damy rady i będzie tylko gorzej ale po burzy zawsze wychodzi słońce. Przez ten czas co było ze mną naprawdę źle, nie mogłam skupić się żadnej czynności tylko strach. Wszędzie chodziłam z telefonem bo w razie czego będę dzwonić na pogotowie, kąpać się bałam, jeść się bałam, spać się bałam iść bo rano Nie wstane. Strach przez strachem. Trafiając do lekarza rodzinnego pierwszy raz stwierdził ze przemęczenia organizmu brałam syrop jakiś robiony (znaczy miałam brać ale nie brałam) tydzień l4 przychodziło. Wróciłam do pracy 3dni przeoracowalam bo 4tego już byłam u lekarza i lekarka stwierdziła ze nerwica dała jakieś leki ale nie pamiętam nazwy. Oczywiście nie brałam bo przecież nie jestem psychiczną więc co ona mi daje. Musiałam iść do psychiatry, poszłam bo znów się źle czułam, ledwo co dojechałam do miasta. Przepisala mi wtedy sedam i alpragen 4razy dziennie naprzemian (7rano,11,15, 18 godz). Poprawy nie widziałam mialam dość żyć się mi nie chcialo. Później organizm się uodpornił i atak był 2 razy w tygodniu, a po nim straszne osłabienie ze musialam spać. We wrześniu został tylko sedam i przepisala mi clozepanum czy jakoś tak nie pamietam( przeciwpadaczkowy dla dzieci) sedam rano a ten drugi wieczorem. Pomagało było dobrze w listopadzie zmiana leków na sypramol i tranxene. Pierwszy rano drugi wieczorem, z początkowym stosowaniem leków przez ok 2tyg było fatalnie ale rodzinny lekarz uświadomił mi ze one dopiero po takim czasie działają i działały. Chyba one tak najbardziej mi pomogły, tylko po tranxene nie mogłam zasnąć wieczorem szłam spać ok 2w nocy ale działał więc się nie skarżyłam i doszło mi mrowienie dwóch palców u ręki, brałam potas kalipozz ale ponoć on nie działał i dostałam potazek. Przeszło po kilku dniach, teraz od czasu do czasu też biorę. W lutym tego roku strasznie się przeziebiłam i tak chorowałam z miesiąc, zresztą chyba tak słabą odporność mam bo zatoki już 3raz A przeziębienie też coś podobnie i dziwnie się czułam jak brałam leki tak jakbym naćpana była, nie tomna, nie swoja więc poszłam do psychiatry zmieniła mi w marcu na Neurol 0,5mg i jak się mi już kończyły to zadzwoniłam czy będzie kontynuacja bo w razie czego rodzinny mi przepisze. Ale po tym ze sie mi nic nie dzieje i nie mam ataków po tym leku to czyli nie ma sensu juz brać ich. I tak z całej tabletki Neurolu zeszłym na pół, później na cwiartke A od kilku dni jeden dzień wzięłam, drugi nie, później dwa dni brania i dwa dni nie biorę. Muszę organizm oduczyć żeby nie dostał szoku z braku leku. Wiadomo ze mam jakiś lekki lęk czy obawy ale staram się radzić sobie z nim i też dlatego zapisałam się na psychoterapię bo wiem ze może mi pomoc. Także dziewczyny było strasznie, naprawdę Nie chciałabym tego przeżywać jeszcze raz dlatego warto odnaleźć w sobie taką siłę żeby chcieć,jeśli chcemy i w to wierzymy to się uda. Po pierwsze : Każdej osobie która by się zwróciła do mnie z takim problemem jak ja miałam na początku to bym bez zastanowienia pomogła, bo wiem co ja przeszłam i jak ja potrzebowałam pomocy A jej nie było a to jest bardzo ważne. A po drugie wśród naszego narodu panuje taka znieczulica na cierpienie innych ze ludzie nie potrafią albo bardziej nie chcą pomagać drugiemu. Nie mowie o wszystkich bo są ludzie co chcą i pomogą, ale to są ludzie po przejsciach takich z jakimi my się właśnie zmagamy. Ale mamy takie osoby jak Kasia więc sama ci po raz kolejny dziękuję :-) jak tylko będę mieć czas to częściej będę się wypowiadać na forum, a teraz ściskam Was mocno dziewczynki :-)
  7. Dziewczyny mam chwilkę czasu to postaram napisać się to samo :-D A co do ząbka Kasiu to będzie dobrze, ja miałam wyrywaną 8emke bolało jak cholera ale przeżyłam później miałam antybiotyk po wyrwaniu ale to było przed chorobą jeszcze. Więc zabieram się za to co miałam napisać hmmmm No więc... przed chorobą byłam człowiekiem z dużym poczuciem humorku i rozgadanym bardzo(teraz powróciłam i już też taka jestem) którego wszędzie było pełno ale jak miałam jakiś problem to dusiłam to w sobie teraz wiem ze lepiej jak bym to odreagowywała bo później wszystko wyjdzie z człowieka. Co do lekarzy był neurolog którego nie rozumiałam wogule,lekarz zakażny, rodzinny odwiedzany co chwilę, później kardiolog i wszystkie badania na serducho(oczywiście prywatnie bo przecież ja umieram nie ma czasu-moje myślenie wtedy) które wyszły dobrze, jedynie co to nadpobudzenia na holterze wyszły. Kardiolog powiedział ze jestem zdrowa ale nie wierzyłam poszłam na inną wizytę do drugiego kardiologa po czym straciłam pieniądze tylko bo powiedział ze jestem zdrowa. Lekarze mogli mi mówić ale ja stwierdziłam ze po prostu są nie douczeni i nie umieją poznać. Przewrazliwienie na punkcie zdrowia miałam straszne, bo bałam się ze umrę, że nikt mi Nie pomoże. Ciśnienie raczej zawsze miałam w normie albo niskie a jak raz lekarz mi powiedział ze mam 130/90 to kupiłam sobie ciśnieniomierz i paręnaście razy mierzyłam dziennie aż po tygodniu się zepsuł, jaka byłam zła bo coś się może stać. Później zapomniałam o tym. Tak ponad pół roku od początku choroby to była masakra po prostu, tak samo czytałam ulotki leków A później nie brałam bo sie bałam. Od lekarza miałam zakaz wyszukiwania chorób w necie i ulotkę wyrzucić Od razu, później obudziło się we mnie ze chce być zdrowa więc zaczęłam przezwyciężać lęki, powoli małymi kroczkami próbowałam wyjść z domu było strasznie ciężko czasami miałam ochotę odizolować się od ludzi, był taki czas ze żyć się mi nie chciało. Buntowałam się strasznie, walczyłam z chorobą i było gorzej a gdy zaczęłam ją akceptować stan zdrowia poprawiał się. Histori w których swirowałam, miałam nawał lęku było dużo. Rodzina znajomi mówili mi żebym walczyła żebym nie gadała głupot ,ze wyzdrowieje. A wtedy co myślałam? No jak to co... *co wy do cholery możecie wiedzieć skoro nie wiecie jak się czuję*. Zdrowy człowiek nie rozumie tego ze jak można się bać! Dlaczego idąc do sklepu można nie wejść tylko uciekać,jeść jakiekolwiek jedzenie przeglądać cały czas czy czegoś tam nie ma(w moim wypadku owadów)nie wsiasc do autobusu. Stan zdrowia sie poprawił nie zwracałam uwagi lecz Później przyszły chwile zwątpienia ale trafiłam na to forum i Kasia prostymi słowami trafiła w moje myślenie. Wtedy sobie pomyślałam przecież ona to przeżyła, ona wie lepiej niż ja więc spróbuję i spróbowałam i jest dużo lepiej. Ale żeby żyć normalnie to nie tylko trzeba słuchać kogoś kto wyciąga do nas pomocną dłoń ale samemu trzeba chcieć i odnaleźć w sobie tą siłę. Dziękuję ci kochana za to oczywiście. Takich właśnie osob brakuje jak ty, wiadomo ze nerwicowiec prędzej porozmawia i posłucha kogoś kto wie i to rozumie. Bo lekarz powie teorię z książki i na tym sie kończy. Teraz wracając pamiecią w tamten okres czasu to czasami smiac się mi z siebie chce, nie myślę czemu ja, dlaczego mnie to spotkało tylko zauważyłam ze chorobą oczywiście zmieniła mnie ale chyba na lepsze, inne priorytety są dla mnie teraz ważne, potrafię cieszyć się z prostych rzeczy. Więc w zyciu wszystko zdarza się po coś A nie przeciwko nam. Pozdrawiam Was kochane i życzę miłego dnia :-)
  8. Hej dziewczyny :-) pewnie ze odezwę się Kasiu do cb na maila i to z przyjemnością. Napisałam fajny i dłuższy komentarz no ale Internet odmówił posłuszeństwa i wszystko mi się skasowalo a drugi raz klepać to samo to się mi nie chce :-)
  9. Hej Kasiu i dziewczyny :-) dobrze założyłaś taki wątek, każdy nerwicowiec szuka pomocy wsparcia zrozumienia w necie tez trafiłam na to forum przez przypadek ale jak czytam co ludzie wypisują to na Boga nie ma sie o co kłócić, bo raczej liczy się to ze Kasia daje wsparcie innym A takich osób jest naprawdę mało. Mi dałaś tak pozadnego kopniaka na innym wątku ze postanowiłam zmienić swoje nawyki, dużo dałaś do myślenia. Zastosowałem się do twoich rad i czuję się świetnie. Leki przeciw lękowe odstawiam, badania wyszły pozytywnie więc przestaje się martwić A żyć. Zapisałam się do psychoterapeuty bo są jeszcze takie rzeczy z którymi ciężko mi się oswoić ale myślę pozytywnie i mój stan zdrowia zmienia się bardzo szybko i jest naprawdę dobrze. Dziękuję ci Kasiu ze jesteś i ze pomagasz innym :-)
  10. Monia musisz zaprzyjaźnić się z nerwicą tak jak pisze Kasia. Wiem ze każdy chce z nią walczyć ale gdy z nią walczymy jest jeszcze gorzej. Musimy sobie w głowie uświadomić ze tak jest i to akceptować A z czasem nie bd zwracać uwagi na objawy somatyczne. Wiem nie jest łatwo, bo jest cholernie trudno też miałam kołatania serca i czasami mam ale ignoruje, osłabienie organizmu też mam czasami ale tłumaczę sobie pogoda. Tak samo mam objawy scisku w głowie i też się przejmowałam ale olewam to i jest lepiej. Najgorzej się bać leków i dobierać sobie do głowy. Wtedy można zglupieć bardziej. Też miałam załamania i doła ale zmieniłam myślenie. Zaczęłam ćwiczyć i to mi pomaga A bałam się cholernie ćwiczyć bo może zasłabne A bo może co innego. Olałam i zaczęłam i żyje i czuję się dużo lepiej. Kochana dasz radę jak i resztą nerwicowców wierzę w cb tak samo :-)
  11. Hej dziewczyny :-) kasia29 masz rację ze wszystkim. Przez ten czas co pisałam tutaj troszkę się zmieniło zaczęłam zajmować się rzeczami które mnie interesują jest dużo lepiej. Witaminy i inne rzeczy biorę strach odszedł, tzn czasami się pojawią np. Zobaczyłam karetkę przed supermarketem weszłam na zakupy i zaczęło mnie slabić ale pomyślałam to nerwica i przeszlo. Tłumaczę sobie wszystko od Nowa i jest lepiej dużo lepiej. Wiadomo czasami jest gorszy dzień źle się czuję ale staram się myśleć pozytywnie, cieszyć się z życia dużo pomaga. Wiadomo ze każdy inaczej to przechodzi każdy musi znaleźć w sobie tą siłę do walki wtedy potrafimy sobie radzić. Każda odmiana nerwicy jest straszna, ale nie możemy się poddać. To najgorsze co moglibyśmy zrobić. Po prostu zaczęłam akceptować ze choruje i żyć z chorobą wtedy ona nie jest mi taka straszna. Musimy być silne :-) dziewczynki wesołych świąt wam życzę i dziękuję za wsparcie :-* ;-)
  12. Dziewczyny mam do Was pytanko bo lekarz rodzinny kazał mi brać potas (potazek) codziennie, trochę to omijam i biorę co któryś dzień. Ile tabletek magnezu,witD3 jeść dziennie? Pytam się bo jakos wole się upewnić, jak widać leków sie też boję nawet zwykłego ibupromu :-/ schizuś ze mnie straszny :-)
  13. Dzięki że mogę na Was liczyć :-) będę tu często zaglądać. Tak czytałam książki ,,jak pokonać stres* A druga ,,jak przestać się martwić i zacząć żyć *. Oczywiście wprowadziłem wcześniej sport do swojego życia. Dużo pomógł, chyba muszę do niego wrócić. Staram się walczyć z nią chyba jakąś chwilę zwątpienia miałam. A do psychiatry chodzę chyba najlepszego w Tarnowie. Wczoraj byłam, przepisała mi neurol jedną tabletkę rano. Magnez biorę magne B6 A melisy nie piłam więc chyba zacznę :-) wiem ze same leki nie pomogą zaczynam od nowa pracować nad sobą
  14. Objawy jakie teraz mam to ciężka głowa, uczucie ze zaraz się przewroce, bóle głowy, brak chęci do czegokolwiek, lęk, niskie ciśnienie u lekarza było stwierdzone już parę razy. Nie wiem czy leki już na mnie nie działają albo źle działają :-/
  15. Hej jestem następną znerwicowaną osoba :-) z achorowalam w czerwcu 2014roku, w pracy zaczęło mnie slabić, ciśnienie wysokie serce jakby miało wyskoczyć, cierpniecie mrowienie kończyni lęk przed wszystkim myślalam ze umieram brrr. Pobyt na rejonie spadek potasu i magnezu, dostałam receptę A drugi dzień gorzej przy jedzeniu piciu jak by mnie ktoś dusił za szyję, tarnowska karetka odmawia przyjazdu dając diagnozę przez telefon ze nerwica. Pojechałam na sor badania bardzo dobre stwierdzenie stres. Oczywiście wizyty u neurologa, kardiologa, wszystkie badania serca nic nie dały. Tylko Holter wykrył nadpobudzenia. A tu do pracy na drugi dzień trzeba było iść. Lekarz rodzinny stwierdził przemęczenia organizmu i jakieś syropy brać po tygodniu L4 powrót do pracy wytrzymałam 4dni to samo. Udałam się do lekarza spowrotem i diagnoza nerwica, zadawałam sobie pytanie dlaczego ja i dlaczego w takim wieku mam teraz 24lata. Wakacji tamtego roku nie pamietam leki od psychiatry brałam cały czas, ciągle spałam i ciągle zmęczenie. Lęk przed wszystkim: jedzeniem (miesiąc wcześniej wpadła mi osa do gardła, oczywiście karetka szpital)przed byciem samemu w domu bo zaraz umrę, przed sklepami, przed autobusami ehh ciężko było. I tak od października zaczęłam wracać do życia oczywiście leki biorę cały czas: grudzień styczeń jak by choroby nie było cieszyłam się. W lutym po preziebieniu bo nie wolno mi brać zwykłej polopiryny i innych leków dorobilam się zapalenia oskrzeli i zatok. Wyleczone już ale od czasu mojego przeziębienia zrobiło się ze mną gorzej. Oczywiście nie pracuje bo sie boję, lęk powraca staram się mu przeciwstawiać ale to jest silniejsze odemnie, zamiast robić krok do przodu w chorobie ja zaczynam się cofać. Aż się żyć nie chce, psychiatra stwierdził ze za dużo w życiu przeszłam A byłam osoba która wszystkie złości tlumiła w sobie zamiast odreagować. Jak Was czytam to mam nadzieję ze kiedyś wrócę do zdrowia, najgorsze jest to ze dużo osób z mojego otoczenia myśli ze ja udaje, że ile można chorować. nerwica dała mi inne spojrzenie na zycie. Mam nadzieję ze opanuje tą paskudną chorobe ps sorki za błędy .
×