Tydzień temu moja Mama miała udar.
W południe zabrała ją karetka, na pogotowiu dostała kroplówkę. Do wieczora leżała na SORze i gdyby nie moja interwencja, byłaby tam dłużej.
Trafiła na oddział udarowy. Lekarz prowadzący powiedział, że z TK wynika, że to udar prawej półkuli.
W nocy Mama straciła przytomność, we wtorek wieczorem była już przytomna, poznawała mnie, kojarzyła wydarzenia, wszystko wiedziała, pytała, co w domu.
Do czwartku było w miarę ok, Mama mówiła, poznawała ludzi. W piątek zauważyłam, że Mama jest jakby słabsza, słabiej mówiła, ale jeszcze wszystko kojarzyła, słyszała, rozumiała.
W sobotę była już słabsza, mówiła z trudem, pojawiły się problemy z przełykaniem.
W niedzielę była jeszcze słabsza, prawie nie mówiła, bardzo słabo. Poszłam do lekarza dyżurującego i powiedziałam, że Mama wciąż prosi o picie.
Lekarz wprowadził Mamie dodatkowe nawodnienie.
Dziś dopiero do niej pojadę, nie wiem, jak wygląda.
Od lekarza dyżurującego dowiedziałam się, że Mama miała dar i zawał, ale ten lekarz nie zna szczegółów, nie wie, czy to było razem, czy zawał później.
W międzyczasie próbowałam rozmawiać z lekarzem prowadzącym bodajże w środę czy w czwartek, ale było po godzinie 13.00, a on udziela informacji tylko do 13.00 :
we wtorek, po udarze, był u niego mój brat, dowiedział się, że Mama jest nieprzytomna i stan krytyczny.
Wczoraj lekarz powiedział, że stan jest ciężki.
Czy ktoś spotkał się z taką sytuacją?
Ja już nie daję rady, proszę o pomoc, wsparcie, radę.
Będę wdzięczna.