Hej. Jestem tu nowy i zdecydowanie od niedawna zacząłem borykać się z tym nieszczęsnym zjawiskiem jakim są ataki paniki. To jakaś masakra. U mnie zaczęło się od nadciśnienia. Kiedy mi je wykrli Bałem się że może mi skoczyć niebezpiecznie wysoko, zacząłem je obsesyjnie mierzyć. Później doszły inne objawy, duszności kołatanie serca, szybkie tętno, uczucie totalnej bezsilność, zawroty głowy, bałem się że zaraz umrę że dostanę zawału czy wylewu. I tak pierwszy raz trafiłem z metra do szpitala. Badania jedne, drugie i stwierdzenie lekarza że jestem zdrowy jak ryba. Ale chyba tylko fizycznie bo widzę że z psychiką coś jest nie tak. Czasami są takie chwile że mam ochotę usiąść i płakać, głupio mi o tym pisać ale tak jest. Macie jakieś rady? Co robić by z tym walczyć?