Witam wszystkich, moja przygoda z nerwica zaczela sie jakies trzy miesiace temu, po wyjeździe mojego męża do pracy za granice, zostalam wtedy sama z malym dzieckiem i wszystko spadlo na moja głowę. Zaczelo sie od złego samopoczucia, zawrotów glowy, pozniej czułam sie fatalnie, rozrywanie jakby od środka, strach przed utrata przytomności, konieczność skorzystania jak najszybciej z toalety, żołądek mi swirowal. Po tygodniu takich objawów poszlam do lekarza rodzinnego, zrobiłam szereg badan które wyszly bardzo dobrze, poza troche podwyższonym ciśnieniem i wysokim pulsem, troszkę sie uspokoilam, dostałam hydrocyzene na uspokojenie. Za jakiś czas znów pojawily sie objawy, bole w klatce piersiowej, bole reki, wysoki puls, dostałam hopla na punkcie swojego serca, badam puls co chwile, boje się ze dostane jakiegoś zawalu, oglądanie filmu w ktorym ktos umiera na chorobę serca wywołuje we jakiś niepokój. Mam juz dosc tego wszystkiego. Bardzo pomaga mi czytanie waszych wpisów na forum, uspokajam sie wtedy troche bo wiem ze nie jestem sama. Mam 27 lat a czasem czuje sie jak babcia bez sil i energii do życia.