
DomiV
Members-
Postów
0 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
nigdy
Treść opublikowana przez DomiV
-
Kokotowski - to jakie życie prowadziłeś powinno Ci dać do zrozumienia, że skoro nabyłeś nerwicę, to możesz się jej pozbyć. Ja też kiedyś jeździłem w takie miejsca, których kilka lat temu nie było na mapach (oczywiście żart, ale chodzi o to, że daleko, na długo i sam). Teraz miewam obawy przed jazdą kilkadziesiąt km, jeśli to miejsce jest nowe, nieznane. Lordmen - dobrze napisane
-
Kokotowski - wmawiasz to Ty sobie inne choroby, a nerwicę masz, nie na odwrót. Ja wiem, że w medycynie zdarzają się cuda, ale jeśli ktoś ma wszystkie wyniki dobre, odwiedził kilku lekarzy, to na 99,99% jest fizycznie zdrowy. Ten 0,01% to właśnie miejsce na jeszcze nie odkrytą chorobę, błędy lekarskie itd. Ja wiem, że nerwicowiec chętnie korzysta z tej furtki *a może jednak mam tego raka, chorobę serca, psychiczną, zwyrodnienie itd.* ale trzeba sobie to tłumaczyć. Nadwrażliwość na telewizję - pewnie, czasem na radio, czasem telewizję, czasem na wiadomości w internecie. To nie jest jakiś objawy typowo nerwicowy, to raczej podświadoma potrzeba spokoju. Tak mi się wydaje...
-
Każdy nowy objaw niesamowicie stresuje, od razu pojawia się pomysł na nową chorobę. Ja tak miałem np. z mętami w oczach. Ostatnie miesiące u mnie to taka huśtawka. Od mniej więcej Świąt mam dołek, ale ja już wiem jak to działa, za kilka dni znów będzie w miarę ok. Wracając do mętów - w okresie lepszym pojechałem w piękny dzień na wycieczkę, spacer. Bezchmurne niebo - i się zaczęło - widzę plamy. Zaczęło się uporczywe sprawdzanie czy dalej są, trwało to kilka dni. Bałem się, że będzie ich więcej, że nie będę mógł już pracować, jeździć samochodem itd. Poszedłem do okulisty, zrobił badania jakie można, ale od początku twierdził, że to normalne i każdy to ma. I ma rację, każdy ma, nie każdy widzi i się na nich skupia. Moja dziewczyna, zdrowa, śmieje się z nich - o, jakie śmieszne robaczki... a ja się boję. Na tym ta choroba (a raczej zaburzenie - nerwica) polega. To co dla zdrowych jest bzdurą, dla nas jest problemem życia. Z nerwicą sobie nie poradziłem, jeszcze. Ale ostatnio przełamałem się i poszedłem do psychiatry. Już sama wizyta pomaga. Dostałem leki, biorę, zobaczymy co będzie. Kiedyś odbyłem terapię grupową, podziałała na jakiś czas, z resztą do dziś korzystam z tego, co tam się dowiedziałem, więc pomaga i teraz. Teraz chcę spróbować terapię indywidualną, za kilka dni pierwsza wizyta. Początki są trudne, bardzo, a w moim przypadku zaczęły się jak byłem sam jakieś 15 000 km od domu...
-
Tak, to też mam (to uczucie, że mózg nie nadąża za przemijającym krajobrazem). Ale moim zdaniem to jest normalne, tzn. człowiek bez nerwicy tak samo postrzega świat wokół, ale po prostu się nad tym nie zastanawia. To jak z mętami w oczach. Każdy je ma, ale nerwicowiec je widzi i go wkurzają. Każdego czasem zabolą plecy, ale nerwicowiec się nimi przejmuje przez kolejny tydzień. Jest takie zjawisko, ślepoty przez nieuwagę (lub jakoś tak się to nazywa). Przykład - oglądasz film, gdzie ludzie chodzą dość chaotycznie. Twoim zadaniem jest policzyć ile to jest osób, albo np. policzyć osoby w białych butach. Tak się skupiasz na liczeniu i białych butach, że między tymi osobami pojawia się ktoś zupełnie nagi (lub coś, co powinno przyciągnąć uwagę osoby, która na niczym konkretnym się nie skupia), ale Ty go nie zauważasz. Moim zdaniem to samo jest w tym przypadku - skupiasz się na lęku, dlatego wrażenie, że reszta *znika*.
-
Zapalenie opon mózgowych czy po prostu nerwica??
DomiV odpowiedział(a) na Kokotowski temat w Kardiologia
Ileż to ja już badań miałem, kilka razy EKG, USG wszystkiego co można zbadać, rentgeny zatok, gastroskopia, krew 2 razy, kał krew, pasożyty, oczy z powodu mętów. Raz też kroplówka na SORze. Wszystko super, norma jak u zdrowego konia. A co chwilę coś zaboli, lęki, zawroty, natręctwa, napięcie, bóle, pobudzenie itd. nerwicowy standard. Ja powoli dochodzę do wniosku, że jeśli jakiś objaw może być nerwicowy, to na pewno jest nerwicowy. Badaj się jeśli chcesz, bo pozytywny wynik może tylko pomóc. Negatywny też - zaczniesz leczyć to, co Ci dolega. Choć ja sądzę, że nie dolega nic, poza nerwicą. Hipochondria jest typowa w nerwicy, a w czasach internetu i doktora google - bardzo powszechna nawet u ludzi bez nerwicy. -
Tak, to też mam (to uczucie, że mózg nie nadąża za przemijającym krajobrazem). Ale moim zdaniem to jest normalne, tzn. człowiek bez nerwicy tak samo postrzega świat wokół, ale po prostu się nad tym nie zastanawia. To jak z mętami w oczach. Każdy je ma, ale nerwicowiec je widzi i go wkurzają. Każdego czasem zabolą plecy, ale nerwicowiec się nimi przejmuje przez kolejny tydzień. Jest takie zjawisko, ślepoty przez nieuwagę (lub jakoś tak się to nazywa). Przykład - oglądasz film, gdzie ludzie chodzą dość chaotycznie. Twoim zadaniem jest policzyć ile to jest osób, albo np. policzyć osoby w białych butach. Tak się skupiasz na liczeniu i białych butach, że między tymi osobami pojawia się ktoś zupełnie nagi (lub coś, co powinno przyciągnąć uwagę osoby, która na niczym konkretnym się nie skupia), ale Ty go nie zauważasz. Moim zdaniem to samo jest w tym przypadku - skupiasz się na lęku, dlatego wrażenie, że reszta *znika*.
-
Witajcie. Ja też jestem *jednym z tych*. Mam nadzieję, że moja obecność komuś pomoże, Wam lub mnie... Walczę już kilka lat, z dość długą przerwą na *niezły okres*. Byłem na terapii grupowej i okazało się, że sporo pomogła, choć będąc w niej poprawy żadnej nie widziałem, byłem bardzo sceptycznie nastawiony. Dopiero kilka tygodniu po jej zakończeniu zaczął się okres normalności, pracy, kontaktów z ludźmi. Teraz znów mam gorszy okres. Musiałem zwinąć interes, nie szło, jestem bezrobotny i, co gorsza, bez motywacji... Z czasem będę pisał więcej, nie wiem po prostu od czego zacząć, wyjdzie wszystko w praniu. Ktoś tu zacytował lekarza: nerwica potrafi udawać każdą znaną chorobę. Ja ostatnio cierpię na problemy gastro. USG wszystkiego zrobione - ok, gastroskopia - ok, krew - ok, kał - ok, lekarz od początku twierdzi, że nerwicowe, ja nawet po cichu od początku się z nim zgadzałem. Nawet widziałem w oczach jego, że przepisuje mi jakieś leki dla świętego spokoju (tylko nie wiem czy mojego, czy swojego), niegroźne, poprawiające metabolizm, więc ok. No ale zmierzam do tego, że ta cholerna nerwica powoduje, że racjonalne argumenty nie trafiają, a jak już, to na krótko. Gastroskopię miałem wczoraj. Pani doktor wiedziała o moich dolegliwościach, o lęku przed wynikiem. Od razu powiedziała, jak jeszcze rurę miałem w buzi, że wszystko jest ok. Ulga na kilka godzin, nagle trzeźwe myślenie, nawet w ramach nagrody poszedłem do restauracji, zjadłem chętnie, wieczór spokojny, nie ruszały mnie żadne informacje docierające do mnie z tv lub radia (zwykle każda informacja o wypadku budzi we mnie... może nie lęk, ale jakieś obawy, że kiedyś mnie może to spotkać). Wczoraj nic. Wydawało mi się, że skoro zasypiam spokojny to i spokojny się obudzę. Noc była ok, ale dziś od rana - nudności poranne, lęk, brak motywacji... Na razie kończę, jeszcze będę wracał. Pozdrawiam wszystkich.