Osobiście nigdy nie paliłem marihuany, ani nie eksperymentowałem z żadnymi środkami psychoaktywnymi. Nie chcę się wdawać w dyskusje, czy zioło było z własnego chowu, czy miało domieszki jakiś świństw i niby stąd te dziwne *jazdy* u wielu piszących w tym wątku.
Znam kolesia, który zaczął popalać z kumplami na początku studiów. Twierdzi, że była to tylko marihuana. Po krótkim czasie dostał strasznych leków np. kąpiąc się w wannie wpadał w panikę, że topi się w morzu, jedząc zupę makaronową miał wrażenie, że nitki makaronu przeistoczyły się w atakujące go węże. Potrafił wyjść z domu i w poczuciu strachu i paniki iść przed siebie, aż dopiero dochodził do siebie w innej dzielnicy. Przez długi czas zmagał się z nerwica lękową, do tego stopnia, że bał się wychodzić z domu, czy jeździć autobusem. Dziś prowadzi normalny tryb życia, ma 36 lat, żonę i dziecko, pracuje zawodowo. Nie wiem na ile obecnie dokucza mu nerwica (mamy rzadki kontakt), ale z pewnością zmagał się z nią kilka lat.