
lordmen
Members-
Postów
0 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Osiągnięcia lordmen
0
Reputacja
-
Cześć wszystkim, trochę mnie tu nie było już, a wpadłem tylko zobaczyć co się u Was dzieje i widzę że już mnie poszukujecie :) Ogólnie bardzo dobrze się czuję - jestem pełen życia, spokoju i radości - dosłownie. Prawie żadnych objawów nerwicy od 2-3 tyg poza tam jakimiś małymi odczuwaniami zmian pogody jak np teraz w niedziele/poniedziałek (ze słonecznego i ciepłego dnia wszedł niż z deszczem, zimnem i gradem) - odczuwania w sensie chwilowego otępienia czy pogorszonej koncentracji. Ale ogólnie na prawdę super. Szukam zajęć, kontaktu z ludźmi, popijam sobie wtedy piwka (max 2) bez żadnych skutków ubocznych, wysypiam się, pracuję, nie boję się. Kontynuuje też psychoterapię SADIMIRWLADIMIR - widzę bardzo dużo podobieństwa do naszych objawów... ale musisz iść do lekarza na podstawowe badania kontrolne - krew i mocz. Bez tego nikt Ci nie powie, że masz nerwicę. Nie jesteśmy lekarzami - zwłaszcza, że masz stwierdzone inne choroby. Najpierw przebadaj się, później porozmawiamy Kamil - miałeś egzaminy które pobudziły Twój układ nerwowy i przez to rozstroiłeś układ pokarmowy - stąd te biegunki. A biegunki to przyczyna utraty elektrolitów - potasu, magnezu. Brak elektrolitów to problem z nerwami, pracą serca i skokami ciśnienia. Nic wtedy nie jadłeś? To czym chciałeś uzupełnić braki elektrolitów? Nic nie spałeś? Nie miałeś ukojonych nerwów i ciągle byłeś naładowany stresem. Czyli nie regenerowałeś organizmu... przez to ból głowy itd i się koło zamyka ale.... Twoje objawy mogą przypominać cukrzycę ale aby zbadać cukrzycę musisz iść oddać krew na czczo i po wynikach i konsultacji wyników z lekarzem, tak jak powiedziała Ania - wyznaczenie krzywej insulinowej. Jeszcze nie wmawiaj sobie cukrzycy, bo zjedzenie cukru nie poprawia stanu w kilka minut - trwa to dłuższą chwilę zanim zostanie wchłonięty przez organizm - na szybkie efekty to się podaje glukozę domięśniowo albo pije roztwór o dużym stężeniu. Ja w pracy jeszcze odczuwam taką a la malutką hipoglikemie ale asekuracyjnie zjadam coś (kanapkę, batonika) i jest spokój. W weekend mogę być głodny i nie odczuwam nic więc podejrzewam że to kwestia rozregulowanego organizmu przez stres. Może Ty też tak masz. Jadasz regularnie posiłki? Pożywne czy raczej cipsy? Duże ilości czy skromne i bogate w warzywa?
-
Cześć wszystkim trochę się rozpisałem Zacytuję Beatę: *Jestem przeciwniczką brania leków antydepresyjnych przez ludzi cierpiących na nerwicę, bo nie tędy droga. Ale żeby wejść na tę właściwą drogę trzeba móc myśleć, a ataki paniki skutecznie to uniemożliwiają.* 1. Beato, przeczytałem właśnie, że od ośmiu lat walczysz z nerwicą i trafiłaś na to forum w sumie z nowymi objawami, których wcześniej nie miałaś. To ja spytam - czy tędy droga? Walczysz z nią każdego dnia od ośmiu lat. Sądzę, że nasze życie jest za krótkie, by walczyć z nią tyle lat na własną rękę. Owszem, są nawroty, ale szczerze mówiąc, wolę wydać te 30zł na tabletki miesięcznie, przemęczyć się 3 tyg z gorszymi objawami i mieć później spokój. Jestem przykładem nawrotów nerwicy, ale zaczynam rozumieć kiedy popełniłem błędy, że pojawiły się nawroty (dzięki psychoterapii). Nie czuje też tego epizodu gorszego niż pierwszy raz. Raczej powiedziałbym że nerwica poszukała innego sposobu aby mnie podejść. Licząc, że miałem 3 epizody nerwicy od 3 lat, to przez te 3 lata de facto męczyłem się w sumie 4-5 miesięcy? Leki w sumie brałem i biorę przez ten czas około 9 miesięcy na tą chwilę? Czyli w sumie przez 3 lata miałem około 2 lata spokoju bez brania leków i bez kapki nerwicy. Bo to nie działa tak, że odstawiasz lek i zaraz Cie znowu dopada nerwica. Po odstawieniu normalnie żyłem przez te kilkanaście miesięcy, w pełni korzystając z życia, pijąc kawę czy alkohol, uprawiając sport czy śpiąc spokojnie każdej nocy. Ale moją nerwicą prawdopodobnie jest nerwica pourazowa, która uaktywnia się przed badaniem kontrolnym. Organizm pamięta, co się z nim działo (czemu miałem operację) i gdzie się z nim działo źle (szpital). Przez to, zaraz po rejestracji telefonicznej na badanie kontrolne podświadomość zaczyna działać wpędzając mnie w spiralę wewnętrznego stresu i oczekiwania na badanie (na które czeka się niestety min 3 miesiące). Ja nie ignorowałem moich objawów tylko zaczynałem szukać przyczyn pojawiających się bóli na własną rękę, co wpędzało mnie w nerwicę. Do tego nakładało się dużo stresu w tym czasie i ponownie choroba gotowa. Z resztą, wiele osób już tu się przewinęło, które pisały, że mają nawrót nerwicy po 5-10-15 latach, czy po wspomaganiu na lekach, czy po pokonaniu nerwicy na własną rękę. Więc nie jest powiedziane, że każdy tak samo przechodzi leczenie i nawroty. . Ale powtórzę jeszcze raz - nerwica działa jak alkoholizm. Jeśli po odwyku łykniesz gram alkoholu, znowu wejdziesz w alkoholizm. Jeśli po odwyku nerwicowym wejdziesz w głęboki i długotrwały stres - nerwica gotowa. 2. Lęk przez braniem leków... czy to nie jest właśnie nerwica? Czytamy ulotkę takiego sobie SRRI i co? Szok, że takie skutki uboczne mogą wystąpić i jeszcze bardziej pogłębia się lęk i stres... a spójrzcie na skutki uboczne naszych podstawowych leków, które kupujemy i jemy podczas zwykłego przeziębienia: Polopiryna S: >W trakcie leczenia mogą wystąpić: pocenie się, szum w uszach, nudności, wymioty, zawroty głowy, zmiany skórne pod postacią rumienia lub pokrzywki, krwawienie z przewodu pokarmowego, zaostrzenie (nawrót) choroby wrzodowej, zaburzenia krzepnięcia krwi, zwiększone krwawienia miesiączkowe, uszkodzenia nerek, dychawica oskrzelowa, przyspieszenie oddechu, niewydolność krążenia, zaburzenia równowagi kwasowo-zasadowej, stany zamroczenia, pobudzenia, omamy, drgawki (zwłaszcza u dzieci), wyjątkowo powoduje zaburzenia ośrodkowego układu nerwowego (ataksja, zamroczenie, zaburzenia wzroku i słuchu). Rutinoskorbin: >Duże dawki witaminy C (powyżej 1 g dziennie) mogą spowodować biegunkę i kamicę nerkową. Dawki dobowe powyżej 600 mg mogą powodować wymioty, nudności, ból głowy, zwiększone oddawanie moczu. Czy nie przypomina to ulotki SRRI? Całe życie łykamy tabletki, tyle że nigdy nawet nie zwróciliśmy uwagi na ulotkę, bo się nie baliśmy jej. W stanie nerwicowym uważam, że najważniejszy jest pierwszy kontakt z psychiatrą który powinien przygotować pacjenta psychicznie do leku. Uświadomić co może się stać i jak długo. Moja pierwsza pani doktor wytłumaczyła mi, jak mam walczyć, co mnie czeka przez te 3 najgorsze tyg i po to przepisywany jest doraźny lek uspakajający (czyli żeby przetrać te 3 tyg - choć ja może z 2-3 tabletki wtedy zużywałem). Później już na spokojne morze się wypływa. Nie namawiam nikogo do leków - jest to kwestia podejścia każdego z nas do tematu i nastawienia (przez siebie samego, lekarza, wsparcia najbliższych) - ale chcę jedynie powiedzieć (na własnym przykładzie), że mi mozarin pomógł po raz kolejny - po dwóch miesiącach brania - nie mam żadnych objawów nerwicy (oprócz jakichś ukłuć w klatce i krótkotrwałych mrowień nóg po stresie). 2 miesiące temu byłem skulony i przyparty do ziemi z lękami i objawami jak Wy - dziś już nie jestem tym lordmenem. Oczywiście pozostaję pod nadzorem psychiatry i psychoterapeuty podczas normowania i stabilizowania tego stanu. 3. Beato jeszcze odpowiem na Twoje zdanie z przed paru dni: * Żeby pójść dalej, trzeba wypracować sobie sposoby walki z objawami, codziennego pokonywania lęku i czasami przerażających objawów. Kiedy te objawy są stłumione lekami, nie da się tego zrobić. Ćwiczyć trzeba na żywej, a nie uśpionej tkance.* Masz poniekąd rację, ale jak już wcześniej wspomniałem, 8 lat już ćwiczysz...W mojej opinii, jak się ma zakwasy, to nie powinno się chodzić na siłownię, jak się jest chorym, to nie powinno się hartować swojego ciała na zimnie, jak boli gardło to nie powinno się pić gazowanego napoju. Jak będzie nowy objaw, nie pomoże żadne wcześniejsze ćwiczenie przygotowujące. Wystarczy spojrzeć na żołnierzy - szkolą się parę lat w koszarach i poligonach, mają pojęcie o broni, taktyce i strategii - ale zrzuć ich w wir walki z wrogiem - znajdą się jednostki które zamierają w panice, sikają w majtki i nie wiedzą co zrobić, bo to jest kwestia indywidualnej psychiki. Ich psychika pada jak nasza podczas napadu lęku. p.s. swoją drogą, jest już tu prawie 3000stron czytania tego forum - jestem ciekaw, jak teraz funkcjonują ludzie z pierwszych stron - czy nie zaglądają i nie piszą już na forum bo nie muszą...? Zdrowia życzę wszystkim
-
Beato, nie napisałem że zaakceptowałyście nerwicę i sobie z nią żyjecie, tylko chodziło mi o to, że bez leków żyjecie z nią normalnie funkcjonując. I uważam że każdy z nas żyje z nerwicą jak żyje się z świadomością, podświadomością, sercem, paznokciami czy innymi chorobami - łupieżem, astmą, grypą. Jest obecnie częścią nas bo inaczej byśmy nie pisali na tym forum. Nie można powiedzieć że się z nią nie żyje jeśli sama stwierdzasz że ją masz i z nią walczysz codziennie. A co do mojego koła, to po to chodzę na psychoterapię, żeby nie było więcej epizodów nerwicy. To daje mi do ręki taśmę, którą użyję na tą dziurę o której wspomniałaś. Tobie ona nie pomogła - a mi pomaga, bo przez rozmowę i własną analizę dochodzę do przyczyn mojego stanu. I po każdej rozmowie jest mi lżej. I nie jest powiedziane, że po odstawieniu leków musi wrócić nerwica i to z potrójną siłą. Są osoby które wyszły z niej na lekach i nie wróciły do niej. Są oczywiście przypadki nawrotów jak mój, tyle że sam się zapędziłem w kozi róg, gdyż tego typu leki nie bierze się 3 miesięcy tylko dłużej. A ja odstawiłem je sam, bez konsultacji z lekarzem. I powiedziałbym, że mój pierwszy epizod nerwicy był dwa razy gorszy niż teraz... Pisali tu ludzie, którzy myśleli że zwyciężyli nerwicę a po kilku latach uśpienia ponownie się obudziły koszmary. Jak to można wytłumaczyć? Jesteśmy naznaczeni jak alkoholicy którzy rzucili nałóg - napije się taki człowiek jeszcze raz i znowu wraca w te same bagno. My też jesteśmy na to narażeni i to każdy. Jak przeładujemy organizm stresem - nerwica gotowa.
-
ANTONINADDA - witaj wśród swoich. Leki na *nerwicę* (bo są tak na prawdę na depresje) pogłębiają stan nerwicy przez pierwsze dni... szkoda że nie przetrzymałaś tego dłużej (leki zaczynają działać 2-3 tyg od początku kuracji). Też przez to przechodziłem, że byłem ogłupiony - ogólnie rozłożony na czynniki pierwsze z lękami, obawami i wielkimi oczami. Ale dziś, 2 miesiące po rozpoczęciu kuracji, mogę powiedzieć, że nerwica jest w odwrocie. Jest to wygrana bitwa, ale nie wojna. Dlatego czeka mnie jeszcze długa droga do unormowania tego stanu normalności bez wspomagacza. Dlatego może jednak spróbuj jeszcze raz podejść do tego tematu leku lub będziesz musiała nauczyć się z tym żyć jak Anna lub Beata. KYOKUSHIN - masz rację - z perspektywy uwolnionego z nerwicy człowieka, można się tylko pukać w czoło i pytać samego siebie, czemu się było takim głupcem. Też zaczynam zadawać sobie to pytanie, ale jeszcze 2 miesiące temu sytuacja była widoczna z innej perspektywy - jakbyś był w palącym się domu i próbował wmawiać sobie, że to tylko dym z piekarnika (choć tak oczywiście było). Każdy ma inną psychikę i inaczej radzi sobie z problemami. Podejrzewam, że jest to kwestia indywidualna, kiedy każdy z nas powie sobie DOŚĆ - moment w którym na poważnie zaczynamy walkę z drugim JA. Dlatego nie można mówić, że to takie proste i na zawołanie przejdzie się z defensywy w ofensywy. Ładnie poetycko powiem, że wg mnie nerwica to jezioro. Jezioro które należy przepłynąć by się wydostać z wyspy na której część z Was jest - wyspy nieszczęścia. Nikt nie przepłynie jeziora jeśli nie umie się pływać (nie wie jak radzić sobie z nerwicą). Nikt też nie przepłynie tego jeziora bez treningu (bez wiedzy jak sobie radzić z objawami, napadami) - każdego dnia trzeba ćwiczyć i pływać, by się hartować, aż w końcu uwierzyć że jest się już w stanie przepłynąć (czyli wyjść na prostą). Można też wziąć koło ratunkowe i przepłynąć bez większego wysiłku (czyli leki). Ja jestem na kole i płynę do brzegu. Gdzie Wy jesteście? na pewno KYOKUSHIN przepłynąłeś jezioro po treningu... Każdy z Was musi sam sobie to określić (choć pewnie jak patrzycie na innych, potraficie określić ich umiejscowienie)...
-
Chodzę na terapię i rozmawiałem o tym z psychologiem o tym bólu. Ale nie można wszystkiego zwalać na nerwicę, zwłaszcza jak się miało to co ja miałem w klatce. Nerwicy się nie operuje więc mam powód by to mogło boleć - lekarz nie wykluczył zrostów których na zdjęciu się nie ujrzy. A była to poważna operacja. Psycholog nie wykluczył nerwicy pourazowej, czyli boli coś czego już nie ma (jak żołnierze co stracili kończyny ale ich ból pozostał - w psychice) Ale nie popadam w panikę, spokojnie. Dobrze, że nic tam się nie dzieje. Może rzeczywiście sport mi pomoże. Z resztą każdy to powie, że skalpel wewnątrz siebie może na całe życie zmienić unerwienie, mięśnie i przepływ bodźców (zwłaszcza w miejscu, które ja miałem operowane - i to wcale nie było serce). Trudno, muszę się pogodzić z tym co jest i żyć dalej.
-
Lekarz nie wykluczyl tego jako nastepstwa operacji. A boli tylko podczas ruchu klatki podczas uzycia sily typu podniesienie czegos ciezkiego, wiec watpie by moja psychika zmyslila sobie ten bol...
-
KYOKUSHIN - boli tylko nie wiadomo co. prawdopodobnie jest to skutek operacji którą przeszedłem 2 lata temu. nie wymyśliłem sobie tego Futerko - zgłosiłaś to na policję? masz obdukcję córki?
-
Cześć, dla wtajemniczonych: radiolog stwierdził że wg zdjęć RTG jest wszystko w porządku w klatce... więc lekarz nie wykluczył, że może to być ból od odrostów i mam poćwiczyć klatkę i za pół roku wrócić na kontrolę jeśli ból nie zniknie... czyli niby nie ma co mnie tam boleć... (a boli przy napinaniu chociaż mniej niż jeszcze miesiąc temu). czyli żyjemy dalej
-
Witam, wyniki w środę więc jeszcze trochę. A tak to w sumie spokój mam... w sobotę mnie głowa pobolewała, ale to może od piwa bo w piątek wieczorem wypiłem jedno (pierwsze od stycznia)... a tak to cały weekend na dworze to i się nie myślało o tym dziadostwie. Klatka dalej boli przy napinaniu czy jej mocniejszym ściśnięciu...
-
Cześć wszystkim :) u mnie od tygodnia mam krok w tył - pojawiły się ponownie drżenie nóg i lekkie spięcie ramion. Ale podejrzewam, że to po poważnej rozmowie w pracy, zalataniem w święta, pogoda... i obawy przed kontrolą u lekarza. Wczoraj miałem badania kontrolne ale w sumie nic się nie dowiedziałem - zmienił się lekarz prowadzący i sam już nie oceniał zdjęcia RTG, a jak powiedziałem że mnie boli klatka pod mostkiem przy napinaniu mięśni - to powiedział żemusi radiolog spojrzeć na zdjęcia RTG i znowu za tydzień mam przyjść. Pół dnia polatałem po szpitalach bo oprócz badań kontrolnych to jeszcze walczę z jakąś wysypką na stopach, lewej ręce i pachwinach i miałem mykologię robioną... i tylko się dowiedziałem że to nie grzybica... ale podświadomość musiała działać po wczorajszym maratonie bo dziś w pracy czułem jak mi pulsowała cała noga. Do tego zauważyłem, że na prawdę muszę mieć coś z cukrem we krwi, bo jak się głodny robię to mnie normalnie trzęsie. A jak się najem - pół godziny i przechodzi. W weekend, gdy nie pracuję, nie odczuwam takiego głodu, to i nie trzęsie... ehh trzeba się nauczyć z tym żyć w końcu. Kurczę powiem Wam, że jestem zły. Zły na los gdyż na sylwestra wszystkim kazałem sobie życzyć zdrowia bo to najważniejsze... i od początku roku tak mi się wszystko posypało, że po prostu masakra. Choroby, wysypki, nerwice, cukry, bóle klatki. Teraz mam okres, że codziennie jestem u lekarzy - dermatolog, psychiatra, psycholog, torakochirurg i badania i tak w kółko :/. Ktoś nieszczerze mi życzył tego zdrowia...
-
Futerko... i jak Cię wypuszczają ze szpitala to masz wtedy dalej te kołatania...? sama napisałaś, że dostajesz kroplówkę z magnezem czy potasem, lek uspakajający ... przecież to nie leczy serca tylko nerwicę ;) - to tylko PLACEBO to po co tam jedziesz, wiedząc że dostaniesz coś na nerwicę a nie na serce :P rozumiem, że masz ciężką dolegliwość ale... patrząc na Twój przypadek, jeśli za 30 lat będziesz miała zawał, to jak Cię odratują, to Twoje pierwsze słowa będą wypowiedziane z uśmiechem... *A NIE MÓWIŁAM ŻE COŚ MI BYŁO?!* dziewczyno, weź się w garść bo sama wiesz, że przyszło to do Ciebie po śmierci matki, a nie leżąc na tapczanie i oglądając modę na sukces... przeżyłaś ciężkie załamanie nerwowe, które pogłębiło się na tyle, że weszło na serducho które masz według kardiologów ZDROWE! healthy! gesund! en bonne santé! 健康! स्वस्थ! khỏe mạnh! Napisałem Ci to w kilku językach żeby na Twoją podświadomość to podziałało :) poczytaj jakąś książkę o radzeniu sobie z nerwicą, przemyśl czego się boisz, co chcesz naprawić w swoim życiu (podejrzewam że powinnaś naprawić stosunki ze swoją rodziną choć też w sumie nie wiemy czemu masz je popsute)... naucz się żyć z takim sercem jakie masz, to na pewno nerwica przestanie Ci dokuczać. Pogódź się z tym... inni nie mają nóg, rąk, jednego płuca, mają stwardnienie rozsiane które sprawia że świadomie w przyszłości stracisz zdrowie, chorują na raka, mają MIGOTANIA SERCA które skutecznie uprzykrzają życie, mają astmy, miażdżyce, białaczki, guzy, itd itp. nigdy nie upadłaś, nie zemdlałaś, nie stanęło Ci serce, nie robili Ci defibrylacji, chodzisz i żyjesz z objawami, które inni mają gorsze! Wiem, łatwo się mówi, trudniej zrobić w nerwicy, ale nikt Ci nie pomoże, jeśli sama nie uwierzysz że to nerwica Cię gryzie. marsz do psychiatry, opowiedz o dolegliwościach, o wynikach badań, opowiedz o tym forum - psychiatra Ci dobierze odpowiednią terapię FARMAKOLOGICZNĄ która przez jakiś czas może Cię jeszcze bardziej do ziemii wcisnąć, choć niewykluczone że obejdzie się ze bez dodatkowych objawów (tak jak ja przy pierwszym razie brania mozarinu przy pierwszym epizodzie nerwicy - byłem już tak zniszczony psychicznie i fizycznie, że nie odczułem gorszych objawów jakie miałem...) życzę Ci wytrwałości... tymczasem ten temat zamykam dla mnie, gdyż nie potrafię bardziej na Ciebie wpłynąć (chyba że bym musiał się zdenerwować a tego nikt chyba nie chce) ;P
-
Futerko: 1. nie odpowiedziałaś, co Ci dają na SORze, że Cię wypuszczają? Kroplówkę? Relanium? Diazepam? Skittlesy? Witaminę C i mówią że to na serce? 2. mylisz się co do zabrania dzieci - w tv są pokazywane przypadki, że odbierają jak dziecko jest otyłe, brudne, czy głodne. A jak się wygada w szkole, że jego mama codziennie odwiedza szpital, ale wcale tam nie pracuje...? Wleci Ci na chatę opieka społeczna, skierują Cię sądowo na badanie psychiatryczne i leżysz... zamkną Cię w zakładzie zamkniętym na parę miesięcy, a dzieci oddadzą pod opiekę kuratora i do domu dziecka, bo nie masz chyba męża tylko żyjesz w konkubinacie... a to sąd nie uzna za wystarczającego opiekuna. Chcesz tego? Zrozum: NERWICA sprawia, że mogą Cię nawet i paznokcie i włosy boleć jak się na nich skupisz za bardzo, będziesz słyszała jak rośnie trawa jeśli bardzo będziesz chciała w to uwierzyć że ją słyszysz. Z resztą, pisałaś że raz już z tego wyszłaś i znowu wróciło. Jak się wcześniej objawiała Twoja nerwica?
-
A moze Twoje serce po polozeniu raduje sie, ze bedzie moglo w koncu spokojnie pracowac jak bedziesz spac i nie czuwac nad nim? :) Ale jestem tez pelen podziwu dla Ciebie ze Ci sie chce jezdzic na SOR. Dwa razy tam bylem kiedy cisnienie mialem 180/130 i 150 uderzen na minute i tyle ile tam sie naczekalem na przyjecie, badanie i konsultacje z diagnoza nerwica, ze po prostu pozniej juz mi sie odechacialo tam jezdzic :) A na tym SORze co Ci daja, ze Cie wypuszczaja/wyrzucaja do domu?
-
A moze Twoje serce po polozeniu raduje sie, ze bedzie moglo w koncu spokojnie pracowac jak bedziesz spac i nie czuwac nad nim? :) Ale jestem tez pelen podziwu dla Ciebie ze Ci sie chce jezdzic na SOR. Dwa razy tam bylem kiedy cisnienie mialem 180/130 i 150 uderzen na minute i tyle ile tam sie naczekalem na przyjecie, badanie i konsultacje z diagnoza nerwica, ze po prostu pozniej juz mi sie odechacialo tam jezdzic :) A na tym SORze co Ci daja, ze Cie wypuszczaja/wyrzucaja do domu?
-
Futerko - sama widzisz, ze sa o wiele gorsze przypadki od Twojego. nie znajdziesz tu lekarstwa na serce. W poradni psychiatrycznej albo w szpitalu psychiatrycznym juz tak. Lecz sie bo zwariujesz.