Witam wszystkich.
Mam 39 lat. Sport w moim życiu w jakiejś formie był prawie zawsze (siłownia, rower, pływanie), może nie regularnie ale w miarę możliwości. Po jakiejś dłuższej przerwie postanowiłem potrenować na rowerku stacjonarnym który posiadam. Podczas wysiłku (kiedy tętno mam na poziomie 140-150) nie zawsze ,ale czasami czuje taki dziwny dyskomfort punktowo w mostku. Punktowo bo nie w całej klatce piersiowej, tylko w górnej części mostka. Nie jest to ból, pieczenie tylko raczej takie uczucie które można porównać jak czasem przełknie się zbyt duży kęs jedzenia i czuć to w przełyku. Podczas treningu ten dyskomfort nie jest ciągły raz jest np. 2 minuty i znika, potem znowu się pojawia, a czasem nie ma wcale, ale jeśli jest to przy takim tętnie jak podałem. Nie promieniuje, nie nasila się. Nie mam przy tym duszności, zawrotów głowy czy innych objawów. Powiem więcej, przy takim tętnie mam na tyle spokojny oddech, że mógłbym spokojnie zwiększyć tempo, ale nie przeginam. Trenuję tak ok. 1 godziny. Poza treningami nie mam takich objawów, tylko podczas wzmożonego wysiłku. Ogólnie myślę że jestem w dobrej kondycji - tętno spoczynkowe 53-55, ciśnienie w spoczynku 125/85. Moje pytanie do was, czy jest to stan z którym trzeba by się wybrać do lekarza, czy może to że trenuję w pomieszczeniu i tlenu mało, czy jeszcze coś innego?