Skocz do zawartości
kardiolo.pl

asiekk

Members
  • Postów

    0
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez asiekk

  1. Ja byłam raz u psychologa ale to była tylko taka luźna rozmowa to była znajoma mojej mamy. Powiedziała że jest możliwe że objawy same mogą się wyciszyć. Ja swoją nerwicę wiąże z tym że w styczniu miałam trudną sytuację rodzinną. I to chyba tak zaowocowało niestety. Nie potrafię sie już cieszyć tak jak kiedyś:(
  2. Nie byłam u psychiatry. Ale lekarze tak mi zasugerowali. Wyniki mam dobre zdrowa jak ryba. Wszystko zaczeło się w styczniu. Nagle zrobiło mi się słabo i serce zaczeło walić jakby mi miało wyskoczyć. Potem miałam taki atak że wzywałam pogotowie w nocy. myślałam że umrę, że przestanę oddychać pogotowie przyjechało i wszytko ok. dali zaszczyk na uspokojenie i dziwnie się patrzyli. Od razu kazali porozumieć się z psychiatrą. Dla mnie to było nie do przyjęcia że to może tak samo bez przyczyny. Byłam nawet u pulmunologa myślałam że te objawy z trudnym oddychaniem da się jakoś wyjaśnić bo jestem alergikiem. ale to wszytko nic nie dało. Cały czas miałam ten lek w sobie bałam się a sama nie wiedziałam czego to było straszne. Bałam się iść gdziekolwiek bo bałam się że coś mi się stanie i nikt mi nie pomoże. Po kilku tygodniach trochę się poprawiło. Było lepiej. nie towarzyszył mi już ciągle lęk choć były takie dni ale dało się przeżyć. jak czułam że bierze mnie to mówiłam sobie ze tak naprawde nic mi się nie dzieje bo to jest tylko w mojej głowie. Było lepiej miałam nadzieję że to wkońcu samo minie. Ale wczoraj znowu dostałam takiego ataku jechałam samochodem i nagle poczułam że jest mi słabo tak nagle w momencie poczułam jakbym nie miała siły utrzymać kierownicy. Musiałam stanąć na parkingu ale nie przeszło zostawiłam samochód i musiała po mnie przyjechać mama. Nie czuje się dobrze chociaż lepiej niż wczoraj. Ale troche się podłamałam że tak już bedzie zawsze że to tak naprawdę nigdy się nie skończy i zawsze będe się już bać.
  3. Witam, Jestem tu pierwszy raz i trochę podniosło mnie na duchu, że nie tylko ja mam tą cholerną nerwicę( bo chyba ją mam) już nie mogę znieść tego paskudnego uczucia i tego że nikt wokół mnie tak naprawdę mnie nie rozumie. Słyszę tylko że sama sobie coś wymyślam i takie tam. Kto nikt nie poczuje na własnej skórze co to za uczucie nie jest sobie w stanie tego wyobrazić. Ja kilka miesięcy temu też pewnie nie byłabym wstanie. A teraz wszystko w moim życiu uzależnione jest od tego jak się akurat czuję. Czy boję się wyjść z domu czy akurat mam lepszy dzień. Przez pewien czas myślałam że jest już lepiej że może wkońcu to minie ale zaczeło się od nowa. znowu ten lęk i sama się nakręcam że przestaje oddychać albo że serce przestaje mi bić. Nie biorę żadnych leków tzn tylko na ciśnienie i serducho żeby tak nie waliło. Nie chce brać żadnych uspakajających bo boje się że to tylko tłumienie objawów ale tak naprawde ich nie leczy. i wszystko po odstawieniu wraca. Byłam raz u psychologa ale tak naprawdę nic z tego nie wyszło miałam się wyciszyć może powinnam wybrać się do takiego co zajmuje się konkretnie nerwicami. Sama już nie wiem. Chyba nigdy już moje życie nie będzie takie jak kiedyś. Nie wyobrażam sobie żebym mogła zapomnieć o tym lęku. i chyba zawsze będę się bała tego że to wróci nawet jak będzie już ok ( jeżeli w ogóle kiedykolwiek będzie.
×