Po tym jednym uchwyconym lekarz wiedział o co chodzi( wcześniejsze miewałem takie same i po tych wszystkich latach miałem tego dość)
Dostałem opcje brania tabletek albo zrobic zabieg... Wiec wybrałem zabieg. Holtera juz nie pamietam.
Mojego częstoskurczu miałem juz dość....jadąc na rowerze , grając w kosza, tenisa,
wyjście w góry itd...atakował ..z biegiem czasu przestałem to wszystko robić bo sie bałem ataku... I tez do konca nie wiedziałem co mi jest... Byłem pewny ze mam wadę serca ktorej nikt inny nie ma.
Po zabiegu częstoskurcz nie pojawił sie nigdy... Juz 3 lata , no ale mam pozostałości po nim w postaci małych pauz lub prób rozpędzenia sie serca do częstoskurczu . Czuje to kiedy serca pracuje w okolicy 70 uderzen( kiedy leżę, siedzę , ). Podczas chodzenie , sportu nic sie nie dzieje. Kiedy sie denerwuje mam tez takie akcje. Sa dni kiedy nie mam pauz ale sa tez takie ze mam je czesto( co minutę, co 5 ) jak ma ktoś cos podobnego to chętnie sie wymienię doswiadczeniami