Hej, szukałam takiego forum, żeby było aktualne, z tego roku i w końcu się udało! :) Choć wam nie życzę nerwicy lękowej, bardzo się cieszę że nie jestem z tym sama! Zachorowałam na nią około 2 miesiące temu. U mnie zaczęło się nagle, bez znaków ostrzegawczych... Oglądałam telewizję i nagle wstałam, zaczął się atak.. Nie wiedziałam co się ze mną dzieje, myślałam że umieram. Telefon na pogotowie. Uspokoili mnie że może czymś się zdenerwowałam bo z tego co opisuję na to wygląda. Moja myśl *Ale jak, czym? Przecież ja oglądałam sobie w spokoju telewizję!*. Następnego dnia znowu silne ataki, lęk się nasilał gdy wychodziłam z domu. Czułam przez 24 niepokój, tak naprawdę nieuzasadniony. Po trzech dniach zgłosiłam się do psychiatry. Dostałam leki które po czterech dniach zaczęły działać. Chodzę również na psychoterapię. Bardzo jest to przydatne bo dzięki tym rozmowom uświadamiam sobie czego w życiu się bałam, jakie sytuacje zaważyły na mój dzisiejszy stan. W dzień już jest w miarę ok, potrafię siebie kontrolować. Najgorsza jest noc. Gdy budzę się w nocy, taka ledwo przytomna nie myślę racjonalnie. Jakikolwiek sygnał somatyczny od razu biorę za oznakę śmierci. Przez to zaczynam bać się nocy (kolejny lęk). Jeśli macie jakieś rady co robić w nocy, bardzo bym prosiła o pisanie :) Wszystkie wskazówki na pewno będą dla mnie bardzo cenne.