Miałam straszne kilka miesięcy az poszłam do lekarza, dostałam tabletki i mam natręctwa z głowy, no prawie. Ale niestety nie robiłam notatek, nie było to możliwe z powodu nasilenia mysli natrętnych, teraz próbuję pisać, zamieszcze fragment, czy może ktoś to ocenić? A może napisac do mnie ktoś, kto cierpi z powodu natręctw i opisac mi swoje przezycia i pomóc w pisaniu? Oficjalnie podziękuję w książce.
Oto fragment:
Dziewczyna, która biegnie
Pijesz kawę? Czemu?
Bo nie ma dżemu.
Kawa szkodzi, napij się herbaty. My chcemy teiny z cytrynką i trzema łyżeczkami cukru.
Jacy my?
No ja Klara, baba w krakowskim stroju owinięta folią, która wyszła z twojego snu i ta trzecia, która pali zwłoki za szopą. Sama ją tam wysłałaś i jakimś cudem wciąż pali, pozbyłaś się jej. Są jeszcze myśli, czyli para niemowlaków bez oczu, które wyrzuciłaś na werandę.
One śpią.
Już się obudziły i zaraz przyjdą. O tak, dobrze widzisz, mają na sobie śpioszki, niewinne stworzonka, malutkie dzieciaczki, tak je wywalić na mróz.
Nie ma mrozu, jest bardzo ciepło.
Niedługo ty będziesz miała mróz w domu, bo nie zapłaciłaś za gaz.
Może zapłacę.
Z czego?
Pójdę do pracy, na zmywak.
Przecież panicznie się tego boisz i żadnego zmywaka nie znajdziesz, wszystko zajęte.
No i mój facet przyniesie mi farelkę.
On nie żyje.
Ej, nie zasłaniaj ust kołdrą, bo stanie się coś złego! No bardzo dobrze, posłuszna dziwka orleańska.
Boże, to tylko natręctwa, a nie odrębne byty, które się we mnie zagnieździły, przeczytałam na forum, że trzeba je akceptować i nabrać dystansu, ale to niewykonalne. Gadają do mnie coraz częściej, coraz głośniej…
Tak, tak, sama powiedziałaś w wywiadzie, ze słowa są silniejsze od bomb, no to masz teraz.
Was nie ma, to tylko natręctwa, a więc rozmawiam sama ze sobą.
Oczywiście, ze jesteśmy, krakowianka odpoczywa w ogrodzie ale mnie nie udało ci się wyrzucić chociaż próbowałaś topić mnie w bagnie, wsadzałaś mnie do worka i wrzucałaś w płomienie a nawet dusiłaś. Ja Klara jestem odporna.
To czemu mówisz w liczbie mnogiej?
Cisza.
Miałam wiązać dzieci sznurkiem, ale siedzę w twoim ohydnym swetrze w kropki na nie posprzątanej werandzie.
Kto do mnie teraz mówi?
Klara.
To może się nie odzywaj, tylko idź spać.
Pójdę spać w nocy, powiedzmy o dwudziestej drugiej, na razie jest rano. Wszyscy pójdziemy spać.
Mam już tego dosyć, chyba wariuję, muszę iść po jakieś tabletki, przecież nerwica natręctw jest uleczalna.
To nie natręctwa, to my. Nawet w nocy śnią ci się demony.
Spróbuję nie rozmawiać, nie odzywać się. Marzę o bezmyślności.
To ci się nie uda. Sama powiedziałas w wywiadzie, że słowa są silniejsze od bomb. No i znowu widzisz węże. A niestety wyobraźnia ma wielką moc, myśli także nie mówiąc już o wizualizacji. Jak byłaś na studiach marzyłaś o mieszkaniu w centrum Krakowa urządzonym indyjskimi meblami i kilka lat później w takim zamieszkałaś. Teraz wciąż wizualizujesz węże a to, czego się boisz sprawdza się najczęściej.
Węże nie żyją na wolności w Polsce.
Jakiś jeden może się wymknąć z klatki i uciec, choćby boa. Wszystko ci się sprawdza choć trochę połowicznie. Wyobrażałaś sobie wspólne życie z pewnym mężczyzną w pięknym mieszkaniu na Salwatorze, więc wylądujesz w jakimś pokoju na zadupiu i bez mężczyzny. Wizualizowałaś szczury, bo się ich boisz i jeden odwiedził cię latem, całkiem spory. Dawno temu bałaś się ciemności i duchów i co? Babcia chodziła po śmierci po mieszkaniu przez dwa tygodnie. Masz na to świadków. Więc lepiej uważaj, o czym myślisz.
Jak mam uważać, skoro to wy mi narzucacie myśli i obrazy?
Cisza.
O Jezu, zostawiłam nóż na biurku, do tego naostrzony. musze go zanieść do kuchni gdzie jego miejsce, jeszcze mi się wbije w pierś albo w szyję.
A czemu?
Ignoruję to.
A co to jest nóż?
To przyrząd do krojenia.
Boże, znowu gadam z tą czy z tymi istotami, coś mnie do tego zmusza. Naprawdę marzę o bezmyślności. Po co komu myśli?
A co to są myśli?
Nie wiem, aktywność mózgu.
Bezmyślność to błogosławieństwo, cisza w głowie, lekko szumi ale to nic, to jakby się słyszało ocean.
Mogę ci zafundować sztorm.
Idę się umyć, już wieczór. Jak zostawię zapalone światło w łazience na noc, to wszystko się uda. Czyli dostanę zaliczkę za nową książkę, dostane spadek po tacie i znajdę ładne mieszkanie w przystępnej cenie, gdzie będę mogła zamieszkać z kotami. Albo nie! Nie będę sobie nic wróżyła, to kompletny idiotyzm i się nie sprawdza. To moje książki się sprawdzają, w jednej z nich bohaterka rozmawia ze swoim mózgiem, wypisałam to sobie. Nawet znajomy, bardzo zrównoważony i racjonalny człowiek ostrzegał mnie, że to może zadziałac jak samosprawdzająca się przepowiednia. W innych moich książkach bohaterki bezskutecznie szukają pracy i mają problemy z mężczyznami i z psychiką. Dlaczego nie umiem pisać romansów?
W ogóle nie umiesz pisać. Spadek jest niewielki, nie stać cię na ładne mieszkanie.
I jeszcze ta perspektywa pracy na zmywaku! Nie przypuszczałam, że wyląduję jako garkotłuk. Nie żebym się wstydziła, tylko jak ja wytrzymam myc gary wzdłuż i wszerz dziesięć godzin dziennie? Za - jak się uda! – osiem złotych za godzinę. Nie mówiąc już o bólu kręgosłupa.
Dziś na tablicy ogłoszeń był tylko jeden zmywak. Szukają młodych kelnerek i kucharzy, nic nie znajdziesz.
A ty skąd to wiesz?
Wiem i już. Powiedz na głos piętnaście razy „uda się”, to znajdziesz pracę, może nawet menadżerki bo taka ci się właśnie marzy.
Jeszcze musze pozbyć się lokatora, musze mu oddać prowizję.
Z czego?
Ze spadku po tacie, który da mi jego była żona.
Ona nie żyje. Umarła przed godziną z powodu ropy w uchu.
Nienawidzę tego lokatora, całe noce chodzi do łazienki z powodu sraczki, bo je fast foody, gasi światło dopiero nad ranem a mnie to razi. Jak mi się uda znaleźć dwupokojowe mieszkanie to na pewno go nie zabiorę, mimo że płaci w terminie. A jak znajdę jednopokojowe to tez wezmę współlokatorkę, widziałam takie ogłoszenia, że ludzie mieszkają razem w jednym pokoju. nie za bardzo sobie to wyobrażam, ale gdzieś trzeba mieszkać.
Wylądujesz w ośrodku opieki, w domu starców z podopiecznymi starszymi od ciebie o 20, 30 lat.
A czemu?
Bo nie ma dżemu. Bo masz pecha i tyle.
Znalazłam dziś dwa fajne ogłoszenia, w jednym poszukują kandydata do coachingu, a w drugim poszukują ludzi do opieki nad starszymi osobami za prawie 10 złotych za godzinę. Już się opiekowałam staruszkami i bardzo mi to odpowiada tylko niestety płaca raz w miesiącu przelewem na konto , a cholerny komornik zaraz je znajdzie. Jedyne wyjście to spłacić komornika ze spadku po tacie.
Jakiego spadku, marzycielko? Wprawdzie wyobrażałaś sobie pliki banknotów leżące w szafce obok książek, ale to – jak wszystko – sprawdzi się tylko połowicznie. Jeszcze nie wiemy, jak. Przekonamy się. Na pewno niekorzystnie dla ciebie.
No i dostanę zaliczkę za nową książkę. W styczniu, tak samo jak spadek. W styczniu też okaże się, czy będę znowu prowadziła warsztaty pisania.
Zaliczki nie będzie, bo to wyjątkowo marna biografia, no i wydawca nie żyje. o spadku już mówiłam a o warsztatach możesz zapomnieć. O! Znowu cię swędzi skóra. No to drapu drap!
Jeszcze posprzątam na biurku. jak równo ułożę książki, to wszystko się uda.
A jak się nie uda?
Eee głupie to wrózenie, tylko się stresuję. Koniec z tym.
Akurat!
Ale dobra, ostatni raz: jeszcze posegreguję ciuchy i wysypię popielniczkę do ubikacji, żeby to wszystko się udało. Dobra praca, spadek, zaliczka, fajne mieszkanie, miły lokator no i koniecznie dalsze wspólne mieszkanie z moim Kociem i Trumanem. No i żebym jeszcze napisała jakąś powieść.
Zabawna jesteś. Zabawna i tragiczna.
A tak mi się dobrze powodziło. Byłam dziennikarka, świetnie zarabiałam, miałam piękne mieszkanie, adoratorów (tych mi raczej nie żal). Z wiekiem powinno się człowiekowi polepszać, a nie pogarszać. Przecież ma więcej doświadczenia, jest mądrzejszy. No, przynajmniej niektórzy. Może jeszcze się uda, mogę mieszkać w wynajętym, nie potrzebuje swojego, nie muszę mieć etatu, wystarczy mi kasa na rękę. Emerytury i tak nie dostanę i skończę w domu starców jak mi siostra opłaci, bo mój facet żony nie zostawi a innego raczej nie poznam, choć nie wiem czemu.
Bo nie ma dżemu.
Bo gdzie? Na zmywaku? No nic, jutro jade do agencji opiekunek do starszych osób i czekam na odpowiedź od firmy poszukującej trenerów coach, przeszkalają. To bym nawet wolała. Ale i tak obie te prace są lepsze niż zmywak. Nie wiem co mam do tego zmywaka, ale jakoś sobie tego kompletnie nie wyobrażam. Po prostu wiem, że tam nie wytrzymam. Do agencji muszę znaleźć świadectwo maturalne i tu jest kłopot. Mam nadzieję, ze go nie wyrzuciłam na przykład tak jak wywaliłam indeks.
Sranie w banie. Zjedz coś lepiej, bo już ósma wieczór i jesteśmy głodni. Tylko coś dobrego, bo w kółko jest wątróbka. To dobre dla kiciusiów.
Niby co mam ugotować? Jest tylko pieczony kurczak i sałata ze śmietana.
Znowu kurczak! Ok., niech będzie. Jakoś wytrzymamy, może kup jutro rybę, co?
Ciekawe za co. Na razie będzie wątróbka i kurczak.
To nie damy ci spokoju nawet w nocy. Wcale nie będziemy spali.
Pojadę do lekarza po tabletki na natręctwa i będzie po was, hi, hi.
O ile nie jesteśmy tabletko odporne, dziwko orleańska.