Hej wszystkim. Z nerwica mecze sie juz ponad 2 lata. Zaczelo się od dziwnego uczucia w glowie (jakby krecenie sie w glowie,ciezko opisac to uczucie) Pozniej zaczelo sie robic tak jakbym miala stracic przytomnosc i ten okropny lek. Nie regularny puls,czucie pulsu gdy cos trzymam. Czucie pracy serca(najgorzej gdy klade sie spac)Czesto w nocy wybudza mnie ze snu szybkie bicie serca. Do tego bole w klatce piersiowej.Uczucie zatrzymania pracy serca. Staram sie unikac alkoholu,ale gdy sie napije to nawet po 2 piwach wszystko sie nasila. Przy wiekszej ilosci juz nie wspomne...caly dzien jakby sie mialo umrzec. Najgorsze w tym wszystkim jest chyba to lek ze zaraz zemdleje, zaraz umre. Bylam u kardiologa(echo serca,holter2x, ekg-mnostwo razy,nawet raz wyladowalam na sorze i stos badan)i nic. Niby w ekg tylko nie miarowosc oddechowa (ponoc nie grozna)Psycholog stwierdzil nerwice.Wszystko to strasznie utrudnia zycie. Boje sie juz nigdy nie beda ta pelna zycia radosna dziewczyna...