-
Postów
0 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
nigdy
Osiągnięcia Resi1990
0
Reputacja
-
Kasia przestań już chodzić po tych lekarzach :P fizycznie nic Ci nie jest, na szczęście i chcesz czy nie, musisz się z tym pogodzić :D wykluczanie innych chorób stało się Twoją fobią wywołaną przez lęk. Możesz spokojnie odpuścić wszelkie wizyty u specjalistów i skupić się na terapii psycho :) zapisz się do psychologa, spytaj o terapie grupowe i behawioralne i choć przez miesiąc nie lataj po tych lekarzach. Zacznij latać po pubach ! ! ! Zapisz się na siłownie ! ! ! kup sobie psa !!!!!!!! OD TERAZ MASZ MNIE SŁUCHAĆ ! ! ! Natłok myśli występuje zawsze w każdego rodzaju sytuacjach stresowych i nerwowych. Żołnierze, lekarze, prawnicy, sportowcy, biznesmeni, politycy(złodzieje) każdy w swoim życiu przezywał coś takiego jak natłok myśli. Już to wszystko przerabiałaś pamiętasz? zwariowanie, pytanie czy minie, czy będzie jak dawniej, czy tabletki zadziałają, to wszystko już było, nawraca się bo proces wyprowadzania mózgu jest bardzo długotrwały, każdy chce od razu zdrowieć bo dolegliwości są okropne a ta chęć wzmaga natychmiastowego ozdrowienia wzmaga lęk. Cierpliwie, tabletki jeszcze nawet nie zaczęły działać, daj im czas, sobie też, to trudne i może potrwać kilka kilkanaście miesięcy ale wszyscy z tego wychodzą :) w punktach wypisz czego się jeszcze boisz włącznie z tymi wymienionymi tutaj ! i słuchaj mnie ! ! ! :D
-
Hej Kasiu, oczywiście, że się leczy!! Moja babcia miała i wyszła z tego bez szwanku :) Młoda dziewczyna jesteś, więc pójdzie gładko. Cieszy mnie Twój entuzjazm i że wszystko tak dobrze się układa. Teraz wystarczy ŻYĆ!!! :D
-
Hej Moniko, tak jak Kasia tu słusznie wspomniała, absolutnie nigdy nie odkładaj sama leków, nawet wtedy gdy jest dobrze. Widzisz nerwica, to takie paskudne zaburzenie, które potrzebuje dużo czasu na wyciszenie. Od czasu gdy poczujemy się lepiej (od ostatniego ataku lub myśli lękowej) zaleca się kontynuacje terapii, przez około 2 lat. Chodzi o to, by mózg dostatecznie przyzwyczaił się do normalności, czyli racjonalnego myślenia bez nieuzasadnionych obaw i lęków, a żeby zatrzeć tak silne, negatywne doznania, niestety trzeba sporo czasu. Po 1 już kiedyś z tego wyszłaś, więc wiesz, że to wyleczalne, po 2 nie bój się farmakologii, użycie jej nie jest wstydem ani przegraną z nerwicą. Jeżeli terapia niefarmakologiczna nie wystarcza, wykluczenie tabletek jest błędem. Nieważne jak, ważne żeby ustabilizować umysł i wyprowadzić go z błędnego koła. Zaufaj specjaliście dokończ raz a dobrze terapię, a wszystko wróci do normy. Być może potrzebujesz więcej czasu, niż te dwa lata od ustąpienia objawów o tym zadecyduje już Twój lekarz jak mu wszystko opowiesz. Każdy objaw, który podałaś jest typowy dla nerwicy lękowej i tak jak świetnie Kasia to ujęła, nie zwariowałaś, bo wariat nie wie, że coś mu jest i nie zważa na to co robi, a Ty się boisz i to jedynie oznaka, że jesteś normalna! Nikomu nie zrobisz krzywdy, ja też tak myślałem, miałem identyczny lęk, że kogoś skrzywdzę, a szczególnie najbliższych. Strach wywołuje swego rodzaju iluzję, przeraża Cię myśl o krzywdzie bliskich z Twojej ręki, a wraz z nią pojawia się właśnie iluzja, która w stanie silnego lęku, wydaję się realna i masz wrażenie, że jesteś do tego zdolna, ale tak jak Kasia powiedziała, nic bardziej mylnego, wręcz czym bardziej się boisz tym bardziej możesz być pewna, że tego nie zrobisz. Innymi słowy wykorzystaj ten bodziec jako element pozytywny. Prześledz nasze forum, a zobaczysz ile podobnych przypadków zupełnie, legalnie, normalnie istnieje i jak można się wspierać w oswajaniu nerwicy. Zawsze celowo używam słowa OSWAJANIE zamiast WALKA, bo kiedy próbujemy się opierać tym myślą stają się jeszcze bardziej natarczywe i przerażające, nasza głowa myśli wtedy nie chce o tym myśleć i nie chce tego mieć, a mam!!!! i co teraz?!?! Otóż właśnie nic, akceptujmy te złe myśli, dajmy im swobodę, skoro do tej pory nas nie zabiły i nic się nie stało, akceptujmy ich obecność, nie opierajmy się im. To normalny całkowicie znany objaw w nerwicy, więc nic nadzwyczajnego się nie dzieje, trzeba po prostu uznać to za normalne tak jak przy złamaniu - ból, przy głodzie - ssanie w brzuszku, przy trądziku - krosty na skórze, przy nerwicy - lęk, irracjonalne myśli, wrażenie że się zwariowało i że coś jest nie tak. Będziemy czuwać nad Tobą Moniko skonsultuj się jak najszybciej ze specjalistą i zdaj relacje :) Pozdrowionka
-
Hej Magdaleno :) Myślę, że jeżeli wykluczyłaś badaniami wszelkie inne możliwości, należy się skupić na sferze psychicznej. Warto jednak dokładnie się przebadać, żeby mieć pewność i w razie czego odpowiednio zająć się dolegliwością. W każdym razie, jak już na 100% wykluczysz pozostałe opcje, będziesz musiała wykazać się wielką cierpliwością, ponieważ na tle nerwowym również występują objawy, które podałaś. Ja np: miałem boleści przed egzaminem na prawo jazdy, normalnie czułem kwas w żołądku, a przecież byłem całkowicie zdrowy, więc niewykluczone, że i w Twoim przypadku tak to działa. Najpierw poczekajmy na diagnozę, a potem będziemy radzić. W między czasie mimo wszystko skorzystał bym z wizyty u psychologa i dokładnie wszystko opowiedział :) Nie poddawaj się, główka do góry! Ze wszystkim można wygrać, no oczywiście pomijając podatki :)
-
Kajetan dziękujemy za cenny post, który może rozgałęzić i uświadomić postrzeganie problemów tego typu i pomóc w diagnozie. Nie poddawaj się i po prostu ŻYJ ! :)
-
Witaj Aneks, derealizacja jest mi bardzo dobrze znana, masz racje coś okropnego, gdy patrzymy na przedmioty i otaczającą nas rzeczywistość z wrażeniem dziwności, sztuczności i oddalenia od realnego bytu. Wiedz, że mózg pod wpływem silnego i długotrwałego stresu, próbuje się bronić. Jedną z reakcji obronnych, zachodzących w naszej głowie jest derealizacja, powstaje ona na skutek spadku poziomu dopaminy i nadmiernego poziomu adrenaliny, która oczywiście powstaje w wyniku stresu i strachu. Jest to jakby kolejny poziom zaawansowania nerwicy, ale spokojnie, tak jak Kasia wspomniała powinieneś skonsultować się z psychologiem, który prawdopodobnie pokieruje Cię do psychiatry w celu sięgnięcia po farmakologie, która będzie miała za zadanie, uzupełnić ubytki w dopaminie. Mówiąc po ludzku dostaniesz sztuczny hormon szczęścia, który uzupełni ten brakujący, naturalny. Do tego dojdą rozmowy z psychologiem i szczególny nadzór na początku leczenia, ponieważ w tym okresie tabletki nasilają lęki, stres i wszelkie negatywne bodzce. Nie martw się, gdy hormon zacznie być przyswajany przez Twój organizm, poczujesz się o niebo lepiej i z czasem derealizacja ustąpi. Akceptacja tabletek przez organizm może trochę potrwać, nawet do kilku miesięcy, więc nie odkładaj tabletek z chwilą pogorszenia stanu, trzeba zacisnąć żeby i to przetrwać. Zazwyczaj najgorszy 2-3 tydzień, a pózniej z górki :) Uczucie derealizacji powoduje lęk, a lęk powoduje derealizacje, to trudne stadium nerwicy, ALE WYLECZALNE. Wiem bo miałem i obcość rzeczywistości nie jest mi obca :) Jak przejrzysz wcześniejsze rozmowy z tutejszymi lękowcami zaczerpniesz sporo rad i wskazówek, które pozwolą Ci na większą elastyczność lękową (poziom akceptacji tego stanu) co przyśpieszy proces ustąpienia objawów, każdy pojedynczy lęk ma wpływ na derealizacje, oboje wiemy, że mechanizm ten uruchamia się w nas czasem przez jedną dziwną myśl, której się boimy. Więc wszystkie rady dotyczące lęków będą pomocne w ukojeniu tego stanu. W trakcie DR jesteśmy szczególnie skłonni do przyjmowania naszych fantazji(tych negatywnych) za realne, zatem pamiętaj, że cokolwiek myślisz w tym stanie jest wywołane strachem i zatarciem granicy pomiędzy rzeczywistością a fikcyjnym strachem, chociaż że nic tak naprawdę się nie dzieje. W trakcie terapii planuj dni tak, by mieć jak najmniej czasu na myślenie, mózg potrzebuje odpoczynku, przymuszaj się do robienia czegokolwiek co robiłeś i sprawiało Ci wcześniej przyjemność, sport, gry, seks, rozmowy, imprezy, a gdy już tabletki zaczną działać objawy zaczną łagodnieć i z czasem całkowicie zanikną. Twój przypadek będzie potrzebował więcej czasu niż te z którymi się tu spotkałem, więc nie łam się gdy lęki będą wracać, bo to normalne, mózg potrzebuje czasu, żeby się oswoić, przyzwyczaić i zrozumieć, że nic strasznego się nie dzieje, że to tylko myśli przeszkadzające nam w normalnym funkcjonowaniu. Jeżeli masz jakieś pytania, śmiało pisz :) czuwam i jestem POZDRAWIAM !
-
O choinka!! Nie wiem do czego się odnieść, widzę znaczą poprawę nastrojów na forum :D Może najpierw odpowiem na pytanie, mam 25 lat i jestem z Konina. Mam dla was pseudonimy operacyjne: klucha i klucha 2 hehe. Dziewczyny świetnie, że macie wsparcie w swoich mężczyznach, to bardzo ważne mieć kogoś blisko, kto wysłucha, przytuli, porozmawia. Wielki i kolejny atut w waszym przypadku, jeżeli same się nie podniesiecie, TO PODNIOSĄ WAS SIŁĄ O!! :D Nie wińcie zbytnio swoich facetów o niezrozumienie, bo z boku faktycznie może się to wszystko wydawać co najmniej dziwne. (Kochanie boje się sam/a nie wiem czego, czuje lęk przed tym, tym i tym chociaż, że to mnie nie dotyczy lub w ogóle tego nie ma) Dla przeciętnego człowieka to absurdalne, dlatego tak trudno zrozumieć nerwusów. Oczywiście to nie zwalnia nikogo z obowiązku pomocy swojej partnerce i starania się za wszelką cenę ją zrozumieć oraz zapoznać się z jej problemem, chociażby poprzez rozmowy i doszukiwanie się przyczyn i objawów w internecie. W każdym razie już jest dobrze, bo zrozumieli o co chodzi!! Magdo mamy podobny problem prócz nerwicy, gdyż ja też nie wiem co chce w życiu robić, trudno mi wyznaczyć własną drogę, tym bardziej, że w tych czasach ciężko o jakąkolwiek pracę, a co dopiero pracować, robiąc to co się lubi. W tym roku planuje założyć firmę kosmetyczną wraz z salonem co wiąże się z moim wykształceniem. Wiem wiem facet kosmetyczka, rzadko spotykane ale prawdziwe :P Osobiście bym chciał prowadzić schronisko dla psiaków wraz z ich resocjalizacją (szkolenie psów to mój konik) lecz taka działalność jest niemożliwa dla zwykłego człowieka bez bocznego dochodu, może jak uda się to 1, znajdą się środki na taką działalność. Kasiu teraz już wiem kto się tak drze jak idę przez poznań hehehe :D Świetnie, że znalazłaś pracę, dzięki temu odwrócisz nieco uwagę od nerwicy i zmniejszysz częstotliwość myślenia o niej, za tym idzie potrzebny dla mózgu odpoczynek i delikatniejsze oswajanie nerwicy. Cokolwiek robimy, starajmy się to robić nie tylko dla siebie, dobro wraca a nawet jeżeli nie, to uczucie radości płynące z pomocy innym, zawsze będzie bezcenne. Kasia wspominałaś o dziecku z zespołem, doskonale wiem jak trudne jest okiełznanie takich osób, ponieważ co roku biorę udział w wolontariatach dla niepełnosprawnych. Na każdym z nich indywidualnie przydzielają nam kilku chorych i tak się składa, że w te wakacje miałem dwóch mężczyzn z zespołem downa i 13 letnią dziewczynkę z Adhd oraz 2 godzinne (raz na dzień) dyżury nad chłopcem z autyzmem. W takich przypadkach trzeba mieć anielską cierpliwość, ale dałem radę, mało tego powiem wam, że ludzie chorzy, niepełnosprawni, chorzy psychicznie w znacznej większości są więcej warci niż przeciętny kowalski. Chcą pomagać, radość może im sprawić nawet lizak za 50 groszy, a jedyne czego oczekują to uwagi. Wracając do naszych nerwic, jestem z was dumny, rozmawiacie, wspieracie się, powstał piękny proces na forum, które właśnie do tego ma służyć. Kluchy w końcu przełkniecie, nastąpi to wraz z oswojeniem nerwicy, bowiem walka z nią jest mało skuteczna, za to gdy ją zaakceptujemy, pozwolimy się wyszumieć automatycznie przestaje ona być taka straszna :) Każda zła myśl i każdy zły nastrój wraz szeregiem innych nieprzyjemnych odczuć działa wzmacniająco, chcecie czy nie, ale mózg się przyzwyczaja, więc każdy bodziec który widzicie jako ten ujemny, dzięki temu, że jest ujemny staję się zarazem dodatnim. Brzmi dziwnie, ale jak to przemyślicie, znajdziecie bardzo logiczny schemat. Jest udowodnione, że ludzie w młodszym wieku, przechodzące duży stres, dłużej żyją, gdyż są na starość bardziej odporni i przystosowani na negatywne bodzce :) Przewiduje nam jakieś 110 lat życia haha :D Właśnie i pamiętajcie, że wszystkie objawy fizyczne jak np duszności, czy te słynne kluchy w gardłach są wywołane stresem i strachem z kolei jak już pojawią się objawy fizyczne potęgują one stres i strach, takie błędne koło, więc gdy będziecie odczuwać jakiekolwiek fizyczne dolegliwości, przypominajcie sobie, że w waszej nerwicy to normalne i poprzedzajcie myśl lękową właśnie świadomością, że zaraz pojawi się lęk np: Pojawia się klucha i mroczki w tym momencie pomyślcie sobie, ochooo zaraz pojawi się lęk to normalne muszę się z tym pogodzić przeczekać i żyć dalej do tej pory nic mi się nie stało więc i teraz tak będzie. Czasem może pojawić się myśl, a co jeśli tym razem będzie inaczej i nie dam rady? odp na to brzmi - zawsze mi się tak wydaje, bo na tym polega nerwica na błędnym ocenianiu sytuacji i tworzeniu własnej, podświadomej, nierealnej wizji, która ma rację bytu tylko przez strach w naszej wyobrazni!!! 3majcie się ciepło jak będę miał więcej czasu, to dołączę się do konferencji na skype i będziemy na bieżąco śledzić nasze lęki :) czuwam i jestem POZDRAWIAM :)
-
Hahaha Kasia teraz to mnie rozbawiłaś! A co mi tam, doświadczenie zawodowe jako dyżurny zdobędę! gorzej jak mieszkacie 300 km od siebie, chyba że założymy ośrodek dla takich małych czubeczków jak my i będziemy się zmieniać :D Ciekawe co na to wszystko Magda powie!
-
Czeka*
-
Hehe niestety aniołem to ja nie jestem, ale postaram się pomóc :) Fajna sprawa, przynajmniej coś się dzieje na rzecz ludzi, a nie na rzecz pieniędzy, przeznaczanych pózniej na ogromne plebanio-pałace i bóg wie co jeszcze. Nie wiedziałem, że u nas takie ala amerykańskie msze się odbywają z tańcami i śpiewami, bardzo ciekawe, jestem zaskoczony. Rozumiem i powiem więcej, paradoksalnie ich cierpienie i problemy mogą podnieść Cię nieco na duchu, przynajmniej ja tak mam, ale nie dlatego, że cieszy mnie jakakolwiek ludzka krzywda, tylko właśnie myśl, że ja i moje problemy nie są końcem świata i nie tylko ja muszę uporać się z nie zawsze sprzyjającym losem. Co do wiary, trudno mi się określić, jedno jest pewne, chcę wierzyć i jestem przekonany, że coś prócz tego tutaj na ziemi nas czego, tylko nie wiem co i w jakiej postaci. Naturalnie chciałbym, żeby to był ten nasz wymarzony bóg, ciepły, miłosierny, bezgranicznie dobry i bliski każdemu z nas. Szkoda, że na prawdę musimy czekać całe życie... Pomódl się za wszystkich ludzi, tych żyjących jak i tych nie żyjących, tych dobrych jak i tych złych.
-
Kasiu spokojnie, wiem o co chodzi, to normalne, że odłożenie leku wywołuje w Tobie strach, ponieważ w pewnym stopniu działał pozytywnie na Twój umysł i jest on teraz przez niego kojarzony jako podpora, którą będziesz musiała odstawić. Zapewniam Cię jednak, że są dużo bardziej efektywne i skuteczne leki w walce z nerwicą, a ich głównym atutem jest fakt, że nie uzależniają, co za tym idzie można je brać do skutku. Wybierz się do psychologa lub bezpośrednio do psychiatry, na pewno zaproponuje Ci odpowiednią kurację. Ja biorę lek o nazwie setaloft 100mg jego zamiennikiem jest np asertin jeden i drugi lek jest bardzo chwalony. W pierwszym okresie lęki mogą się nasilić, ale za to gdy lek już osiągnie okres terapeutyczny o niebo lepiej się poczujesz i będziesz miała dodatkowy zasób sił na oswajanie nerwicy. Żyjemy w 21 wieku, leków jest na pęczki, więc i dla Ciebie na pewno znajdzie się środek pomocniczy, poza tym zawsze możemy porozmawiać i wspólnie przyjąć na klatę Twój strach. Farmakologia bowiem nie jest jedyną metodą powrotu do stabilności umysłu ona ma nam tylko ułatwić wyjście na prostą! Teraz wez głęboki wdech i przemyśl moją propozycje, bo naprawdę warto odwiedzić specjalistę. Czuwam i jestem pozdrawiam :)
-
Kasiu spokojnie, wiem o co chodzi, to normalne, że odłożenie leku wywołuje w Tobie strach, ponieważ w pewnym stopniu działał pozytywnie na Twój umysł i jest on teraz przez niego kojarzony jako podpora, którą będziesz musiała odstawić. Zapewniam Cię jednak, że są dużo bardziej efektywne i skuteczne leki w walce z nerwicą, a ich głównym atutem jest fakt, że nie uzależniają, co za tym idzie można je brać do skutku. Wybierz się do psychologa lub bezpośrednio do psychiatry, na pewno zaproponuje Ci odpowiednią kurację. Ja biorę lek o nazwie setaloft 100mg jego zamiennikiem jest np asertin jeden i drugi lek jest bardzo chwalony. W pierwszym okresie lęki mogą się nasilić, ale za to gdy lek już osiągnie okres terapeutyczny o niebo lepiej się poczujesz i będziesz miała dodatkowy zasób sił na oswajanie nerwicy. Żyjemy w 21 wieku, leków jest na pęczki, więc i dla Ciebie na pewno znajdzie się środek pomocniczy, poza tym zawsze możemy porozmawiać i wspólnie przyjąć na klatę Twój strach. Farmakologia bowiem nie jest jedyną metodą powrotu do stabilności umysłu ona ma nam tylko ułatwić wyjście na prostą! Teraz wez głęboki wdech i przemyśl moją propozycje, bo naprawdę warto odwiedzić specjalistę. Czuwam i jestem pozdrawiam :)
-
Maggda! Jako pierwszy krok, powinnaś znowu się otworzyć, jeżeli Twoi znajomi w ten sposób podchodzą do sprawy, to powiem Ci jedno... kiepscy z nich znajomi :P Na szczęście zawsze tutaj możesz porozmawiać i wylewać z siebie tą gorszą stronę życia. Złotym środkiem na nerwice jesteśmy my sami i nasze podejście, lęki nie towarzyszą nam od zawsze, więc stan normalności nie jest niczym nadzwyczajnym, po prostu potrzebujemy czasu, jedni mniej, drudzy więcej, a według mnie najskuteczniejszym sposobem radzenia sobie z lękami jest pełna ich akceptacja, pogodzenie się z ich obecnością, nie przeciwstawianie się im na siłę, bo to powoduje efekt odwrotny, za wszelką cenę trzeba chociaż próbować, uznać je za coś normalnego, co musi nam na razie towarzyszyć, przypominanie sobie, że te nasze lęki nie są grozne, jedynie grozne nam się wydają, bo ile to już razy mieliśmy atak? ile to już razy zaprzątaliśmy sobie głowę pytaniem CO JAKBY? ile razy czuliśmy się przerażeni i bezsilni? i co? żyjemy!!! Sami sobie na co dzień udawadniamy, że są niegrozne, więc niech płyną sobie przez naszą głowę, dajmy im swobodę poruszania się po naszych myślach i racjonalnie tłumaczmy sobie w duchu, że nie ma podstaw by się tego bać (to prędzej czy pózniej ustąpi zawsze tak miałem/miałam) Oczywiście sport, rozmowa, praca, wszystko to co może nam umilić czas wskazane. Proponowałbym także dodatkowe, szczegółowe badania, być może jest jakiś lek na który nie jesteś uczulona :) Pozdrawiam i jestem, POWODZENIA ! ! !
-
LaLa witaj, bardzo się cieszę nawet nie wiecie ile radości dały mi wasze słowa :) Czytając Twojego posta muszę Ci powiedzieć, że jesteś w dobrej sytuacji! Przede wszystkim wiesz na czym stoisz, jesteś już po diagnozie, rozpoznajesz swoje lęki i doskonale wiesz jak smakuje zwycięstwo, uczucie radości i pozbycia się lęku. Tak jak w każdym przypadku, lęk wprowadza naszą świadomość w błąd, wydaje nam się, że coś jest nie tak mimo, że jest ok, zapominamy o racjonalności, wszystkie lęki niech będą dla Ciebie lekcjami, tak je traktuj, bo przecież każdy lęk po pewnym czasie ustępuje czego miałaś zresztą okazje doświadczyć, więc wiesz już na 100%, że to możliwe! Każda lekcja jest nauką oswajania umysłu do lęku, który dzięki temu z czasem mija. Ja w pewnym momencie też czułem taki lęk (co będzie jak tabletki nie pomogą? co będzie jak się pogorszy zamiast pomóc? co ja wtedy zrobię jak to już ostatnia deska ratunku? co mi wtedy będzie mogło pomóc?) ale chcemy czy nie, leki działają, być może musisz zmienić go na inny, ale to już zostawiam Twojemu specjaliście. Pamiętaj, że wszystkie leki działają po mniej więcej 2-4 tygodniach i zazwyczaj ten okres jest jeszcze gorszy niż przed stosowaniem, jednak nie powinno to nas zniechęcać bo gdy dopamina się przyswoi, to nie ma szans, żeby nie poczuć różnicy, a przecież jest kwestią indywidualną działanie leku, niektórzy na efekt terapeutyczny czekają nawet do kilku miesięcy, wszystko zależy od organizmu i poziomu zaawansowania zaburzenia. Bądz wytrwała i przypominaj sobie te dobre chwile, wtedy gdy nie mogłaś przypomnieć sobie swoich lęków! Żyj, opiekuj się dzieckiem, ćwicz, oddychaj, rozmawiaj, rób to wszystko ze świadomością, że nie jesteś z tym sama i jest to na 100% wyleczalne! Sama widzisz, że za 1 razem potrzebowałaś dwóch lat, teraz pójdzie jak z górki, ja jestem tu dla was i tak długo jak będę miał dostęp do internetu tak długo będę czuwał :) Pozdrawiam i jestem !
-
Kasia o rany, poczułem wielką satysfakcję, ciesze się, że mogłem pomóc i dziękuję. Dobrze, że masz z kim o tym pogadać, to ważny element kuracji, kontakt z przedstawicielami tego samego gatunku zawsze sprzyjał psychice. Nigdy nie zostawiaj swoich problemów zamkniętych na kluczyk, niepotrzebnie się gromadzą i nasilają, a przecież przyjazń, przynajmniej ta szczera polega na wzajemnym, bezwarunkowym wsparciu. Wracając do ludzi... wiecie... nie zdają sobie sprawy z problemu, bo ich to nie dotyczy, poza tym znaczna większość ludzi ma wszystko i wszystkich w dupie, nie oszukujmy się. Na ich usprawiedliwienie przemawia jedynie fakt, że nasz stan zdrowemu człowiekowi jest trudno zrozumieć, ale oczywiście jakkolwiek by nie było, należy się więcej empatii, czasem odrobina zaangażowania pozwala zrozumieć nawet te najtrudniejsze problemy. Pamiętaj, bądz cierpliwa, nie oczekuj natychmiastowego ukojenia, wiem, że to potężne wyzwanie, by tak się nastawić, ale warto być cierpliwym, po każdym upadku można wstać i tak do skutku ciągle i ciągle i ciągle aż przejdzie, a przejdzie na pewno :) Zdaj relacje od neuro i będziemy myśleć w jaki sposób wyprowadzić Twój umysł na prostą. Pozdrawiam powrotu do zdrowia!!