Magdaleno,
Ja się zmagam od ok pół roku z wszelkimi obawami i bolączkami... Jakoś kilka dni temu przyszło mi do głowy by poszperać w necie i natknęłam się na Twoją wypowiedź.
Powiem Ci najpierw dlaczego szukałam. Od tegoż pół roku nie ma opcji by mnie coś nie bolało, najczęściej kilka rzeczy na raz. Wszystkie dolegliwości oceniam od razu jako śmiertelne choroby, oczywiście nowotwory. Płuc, gardła, przełyku, wątroby, nerek, oczu... nie chcę już wiecej wymieniać. Jutro idę do lekarza bo sie doprosiłam choćby zwykłego ob i krew plus CRP. No chyba coś wyjdzie jeśli będzie ze mna źle a jak ok to postaram sie już wyluzować bo widzę że mój ciągły stres, załamanie spowodowane obawą choroby, śmierci bardzo wpływa na życie całej mojej rodziny. Męża, syna (2 l.), rodziców, koleżanek itp.
Zaczęłam szukać w internecie bo w końcu stwierdziłam, że jest to po prostu niemożliwe, bym cierpiała na dziesiątki strasznych chorób na raz...i stąd natrafiłam na Twój wpis.
Przede wszystkim bardzo Cię rozumiem, Wiedz, że nie jesteś sama ( ja sądziłam tak dopóki nie zobaczyłam że inni też sie z tym zmagają).
Wydaje mi się (oby!!), że te wszystkie choroby które w rezultacie nie istnieją wynikają ze stresu, lęku, przeżyć itp.
Mi się zaczęły lęki że umrę jak urodziłam dziecko, w sumie do tej pory to mam, ponad 2 lata. Ale już mniej, bo staram się pracować nad sobą, A uwierz mi że przez jakiś czas patrząc na swoje dziecko chciało mi się tylko płakać, co on zrobi jak mama umrze.. koszmar i masakra...ale troche mi już przeszło.
Wydaje mi się, że Twoje zmagania ze zdrowiem ( tak jak i moje) są wynikiem stresu, z którym nawet może się wydawać, że poradziłyśmy sobie.. Ja oprócz obawy przed śmiercią nie miałam żadnych zaburzeń zdrowotnych. Zaczęło sie jak moja 56-letnia ciocia zmarła. REgularnie się badała, nie piła, nie paliła, a w 2 miesiące sie zawinęła.. nowotwór wszędzie, nie można było nawet zlokalizować gdzie był główny... masakra.. powiem Ci że od teg
o czasu siadła mi psychika. Mogę to śmiało powiedzieć bo doszłam do punktu gdzie mi się to zaczęło.
Myślę, że te wszystkie Twoje objawy są wynikiem przeżyć, człowiek chcąc nie chcąc jest podatny na wszelkie negatywne emocje. Jeden mniej a drugi bardziej,. A trzeci to już żyje jak by miał szubienicę na szyi. Ja jestem tym 3 niestety...