Witam wszystkich.
Zacznę swoją historię od początku. Kilka miesięcy temu zachorowałam, postanowiłam leczyć się sama, gardło wyleczylam ale zapalenia oskrzeli niestety nie, co skutkowało tym, że od dwóch różnych lekarzy dostałam 3 antybiotyki w ciągu dwóch tygodni: cipronex, zinnat, zamur (do tego leki na rozszerzenie oskrzeli i przynajmniej 3 razy dziennie stosowałam sudafed na zatkany nos). Wszystko było ok, leżałam w domu, odpoczywalam. Pewnego piątku wieczorem po raz ostatni wzięłam antybiotyk. Czułam się dość zdrowo. Poszłam na wieczór panieński znajomej, nic nie piłam i nic nie brałam, ponieważ jestem przeciwniczka jakichkolwiek substancji pobudzajacych. Następnego dnia pod wieczór poczułam się nie najlepiej. Ciężko mi określić to uczucie, byłam osłabiona. Usiadłam na fotelu, wtedy poczułam że serce mi gwałtownie zaczęło szybko bić, postanowiłam się położyć i było tylko gorzej. Chciałam pójść do toalety ale tam nic nie zrobiłam i poczułam się znowu tylko gorzej. Wezwałam pogotowie. Zrobili mi ekg które oczywiście nic złego nie wykazało ale puls spoczynkowy wynosił chyba koło 140-150. W szpitalu zrobiono mi badania krwi (wszystko w normie prócz potasu, który uzupełniono mi dozylnie) i dano jakiś lek na obniżenie pulsu. Kiedy kroplowka zeszła i lęk zaczął działać ciśnienie i puls wróciły do normy. Przypisano mi propranolol 2x dziennie po 10 mg. Do tego potas i magnez w tabletkach. Od tamtego momentu odczuwalam bardzo silny skurcz żołądka, na który pomogła mi melisa. Problemy z sercem trwają już od dwóch miesięcy. Byłam u kardiologa. Oczywiście ekg dobre, krew też, tarczyca również w porządku. Kardiolog przepisał mi magnez i potas (aspargin) jednak po tym miałam bóle i zawroty glowy (co jest dość dziwne). Komputer glowy miałam robiony 1 września i nic nie wykazał. Kardiolog po pierwszej wizycie zalecił mi concor cor 1,25 i jeśli coś się będzie działo to dobrać kolejne 1,25. Zazwyczaj pomagało. Niestety niedawno znowu usiadłam po 8 godzinach pracy (pracę mam siedzącą, troszkę stresującą), zrobiłam obiad, itp. I znowu się zaczęło. Szybki puls, od razu wzięłam concor cor 1,25 i zadzwoniłam na pogotowie, ponieważ czułam się okropnie. Na pogotowiu oczywiście krew i ekg gdzie wszystko wyszło znowu w normie, ja po pewnym czasie zaczęłam już czuć się lepiej. Po niedawnym poronieniu zlecono mi jeszcze usg, które wykryło torbiel na jajniku (duża, bo prawie 10x10 cm). Dziś w nocy była tragedia, o tyle o ile cały dzień czułam się dobrze (całymi dniami leżę, boję się, że jak wstanę to dostanę zawału czy czegoś podobnego) w nocy obudziłam się. Przez prawie cały czas od pierwszego ,,ataku* czuje jak serce mi bije (szczególnie mocno to słychać kiedy leżę lub siedzę a wokół mnie jest cicho) a kiedy się obudziłam nie czułam go, odruchowo więc sprawdziłam puls na tetnicy i okazał się bardzo szybki, z pewnością ponad 120. To już drugi raz kiedy taki wysoki puls mnie budził. Zauważyłam po wielu dniach obserwacji swojego organizmu, że puls mi spada, kiedy leżę na lewym boku - co też uczyniłam. Poczułam, że puls się zmniejszył i wynosił ok. 65 ( czyli dobry jak na spoczynek). Co ważne, kiedy się obudziłam nie był to wynik strachu, koszmaru, po prostu się obudziłam i było to jakieś 2 godziny od momentu zaśnięcia. Dodatkowo na ostatnim pogotowiu zaproponowano mi zwiększyć dawkę concor cor na 1,25 rano i 1,25 wieczorem (ale boję się brać, ponieważ myślę, że to zbyt duża dawka jak dla mnie). Czytałam tu na różnych forach o podobnych przypadkach, że warto sprawdzić żelazo, wydalanie wapnia, Holtery i inne rzeczy, ale wiadomo jak działa nasz NFZ - nic nie ma od razu i na wszystko trzeba dość długo czekać. I jeszcze kolejna ciekawostka - po tym pierwszym ,,ataku* kiedy siedzę lub leżę czuje jakby mi mięśnie drgaly. Najczęściej czuje to w nogach i klatce piersiowej, jednak nie jest to odczuwane na zewnątrz. Dziś również idę do kardiologa (chodzę prywatnie). Moje serce nie bije tak jak przed tym pierwszym atakiem - czuje dziwne drżenia, które rozchodzą mi się po całej klatce i często czuje to aż gdzieś pod gardłem. Wieloma objawami pasuje mi to wszystko do nerwicy. Dość często też mierze sobie puls i zdarza mi się zdenerwować kiedy odkryję, że jest zbyt wysoki. Tak właściwie to nie wiem co mam robić. Jestem młoda, mam 22 lata, studiuję dziennie i pracuje oczywiście na umowę zlecenie (więc wszelkie zwolnienia nie są platne). Czasami już nie mam siły i leżę i płacze bo nigdzie nikt nie chce mi zrobić żadnych dodatkowych badań i mówią że jestem nadwrażliwa. Mój narzeczony też ma tego już dość, bo nie jestem w stanie ani sprzątać ani gotować ani iść do pracy ani na uczelnie. W dodatku ciągle czuje się zmęczona. Może mam za mało ruchu? Sama już nie wiem. W dodatku torbiel o której wspomniałam wcześniej musi być szybko operowana, a anestezjolog nie dopuści mnie do zabiegu z takimi problemami sercowymi. Dodam jeszcze, że mam nadwagę. Nie palę, nie piję alkoholu, nie biorę narkotyków. Odżywiam się różnie. Raz zdrowo, raz niekoniecznie. Pije cały czas meliskę. Ona pozwala mi się trochę odprężyć. Czasami sama już nie wiem czy to wszystko siedzi w mojej głowie czy naprawdę jestem na coś poważnego chora. Bardzo się boję o swoje zdrowie i życie. Czasami też mam takie uczucie jakby serce mi się wywracało. Co jeszcze ważne wszystkie moje dolegliwości zdarzają się tylko gdy siedzę lub leżę i zazwyczaj wieczorem lub w nocy. Co robić? Czy ktoś ma podobnie jak ja? Gdzie powinnam się udać? Zapomniałabym wspomnieć że byłam u psychiatry, on mi przypisal leki które likwidują np leki przed wyjściem z domu, itp. Ja akurat się z domu itp wychodzić nie boję więc uznałam, że tego leku brać nie będę bo dopiero zwariuję. Nie pamiętam czy wspomniałam że po lekach drżą mi nogi. Drżenie nie jest odczuwalne na zewnątrz i podobne drżenia czuje w klatce piersiowej kiedy leżę lub siedzę.