Skocz do zawartości
kardiolo.pl

akasha

Members
  • Postów

    0
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Osiągnięcia akasha

0

Reputacja

  1. Do chyba znerwicowanego. Przede wszystkim dziękuję Ci za odpowiedź. Niby małe pocieszenie, ale zawsze jakoś raźniej jak wiem, że nie tylko ja przechodzę przez te koszmarne dolegliwości. I to powinno Ci też pomóc, bo z tego co piszesz to ewidentnie masz nerwice, nie masz chorego serca, nie dostaniesz zawału, to wszystko nakręca Twój strach. Wiem,że to trudne a panika robi swoje, dokładnie wiem jak to jest, jedno zakłucie w klatce piersiowej a ja czuję jak oblewa mnie fala gorąca, załącza się okropna panika i rozkręca się cały atak. Poczytaj co piszą inni, jakie opisują objawy i jak wygląda cały ten schemat nerwicowy, przecież wszyscy mamy to samo, Ty też, każdemu z nas się w danej chwili wydaje,że za chwilę dostanie zawału, zemdleje albo umrze. Oczywiście każdy miewa inne, mniej lub bardziej zbliżone objawy somatyczne, jednego boli brzuch, innego plecy, kogoś innego ręka, albo jak w moim przypadku nogi. Ale poza tym, niepokój, strach,panika drżenie rąk, ból w klatce piersiowej itd, to ta cholerna nerwica. Boimy się potencjalnych chorób na które możemy zapaść i to urasta do rangi obsesji, zawroty głowy - mam guza mózgu, ból w klatce piersiowej - mam zawał, ból mięsni/kości - mam raka kości itd. Zauważyłam też,że często objawy odczuwamy w takich częściach ciała, w takich organach naszego organizmu o które podświadomie boimy się najbardziej, np: Twój tata choruje na serce, więc Twój strach potęguje się właśnie w tym kierunku, nerwice objawia się bólem w okolicach klatki piersiowej i Twoja panika kręci się w okół zawału, ataku serca i tu się nakręcasz. Np ja miałam ostatnio straszną fazę z bolem nóg, ból mięśni, stawów kości, całe nogi i prawie zwariowałam, dlaczego? Bo w styczniu miałam zakrzepice żył głębokich lewej nogi w konsekwencji czego dostałam zatorowości płucnej i prawie umarłam. I właśnie tego się panicznie boję, przeżyłam koszmar, wpadłam w panikę, ze napewno znowu mam zakrzepice i to obu nóg, miałam taką panikę,że chodziłam po ścianach, plakałam, czułam taki straszny lęk, nie do opisania. Poszłam i zrobiłam usg żył, dopplery i wszystko jest ok, nie mam żadnej zakrzepicy, to były objawy somatyczne mojej nerwicy. Ale wierz mi,że myślałam,że zwariuje. Dlatego wiem co czujesz. Ty się boisz o serce i tutaj nerwica ma pole do popisu. Nie jestem lekarzem, nie chcę się wymądrzać, ale pomyśl badanie EKG pewnie mialeś robione w ogromnym stresie i panice, to zawsze ma wpływ na wynik. Kiedyś mierzyłam sobie ciśnienie urządzeniem, które głosowo podaje wynik i klasyfikuje czy jest w normie, czy za niskie, za wysokie itd, byłam oczywiście nieźle nakręcona i spanikowana podczas tego mierzenia i jak urządzenie po odczytaniu parametrów dało komentarz o zaburzonym rytmie serce to się prawie za przeproszeniem obsrałam, dopiero zaczęłam świrować. Podobnie pewnie było z Twoim ekg. Mam nadzieję,że nie odbierzesz źle mojego wywodu, chciałam jakoś pomóc:) Dzisiaj mam akurat lepszy dzień, ale jeszcze przedwczoraj sama prosiłam żeby ktoś napisał mi cokolwiek żebym nie była z tym sama. Myślę,że doskonale wiem co czujesz. Trzymaj się, pozdrawiam.
  2. Witam. Z nerwicą męczę się od kilku lat, w sumie już w liceum miałam jazdy i bałam się chorobliwie wielu rzeczy i sytuacji, z tym,że nie wiedziałam jeszcze wówczas co to jest... Takie typowe napady paniki mam od 5 lat, głównie stany strasznego napięcia, niepokoju, strachu, wrażenia,że mi słabo, zawroty głowy i myśl,że muszę uciekać do domu, wtedy się uspokaja. To się tak zdarza 2,3 razy w tygodniu, jak mam lepszy okres to rzadziej. Natomiast raz na jakiś czas miewam takie masakryczne napady, że jestem wtedy przekonana,że mam zawał lub coś w tym stylu...ból w klatce piersiowej, ucisk, duszności, drgawki, zimne poty, mroczki przed oczami...coś strasznego :( To się zdarza raz w miesiąc, raz na dwa miesiące, rzadziej ale jak już się zdarzy to odchorowuje kilka dni. Ostatni taki ostry atak miałam dwa tygodnie temu i wtedy postawnowilam iść po pomoc. Byłam u psychologa (pierwszy raz) potwierdził, że to co się ze mną dzieje to jest nerwica lękowa, od poniedziałku zaczynam terapię. Psycholog wyslał mnie przed rozpoczęciem terapii do psychiatry, byłam i psychiatra postawił tą samą diagnozę. Dostałam Zomiren i Escitalopram, wykupiłam ale nie biorę ich. Doszłam do wniosku,że paradoksalnie ulżyło mi,że już wiem co się ze mną dzieję i, że teraz będę już wiedziała i nie spanikuje...taaa, gówno prawda. Od jakiegoś tygodnia mój stan się pogorszył, dostałam objawów jakich wcześniej nie miałam. Straszne bóle nóg mięśni, kości, pieczenie, palenie skóry, swędzenie. Byłam już u naczyniowca, miałam zrobione dopplery bo bałam się,że coś z żyłami (w styczniu miałam zakrzepice nogi i paniczni się tego boję) ale z żyłami wszystko ok, idealnie drożne, nic się nie dzieje. Wyniki usg bardzo dobre. Psycholog powiedział,że to somatyczne objawy nerwicy. Do tego kolejny dzień zdarza mi się,że budze się nad ranem i natychmiast uczucie strasznego niepokoju, lęku, nie mogę już spać, zaczynają się bóle w klatce piersiowej i tak się męczę jak np dzisiaj jakieś 3 godziny. Nigdy wcześniej tak nie miałam napady zdarzałay mi się w miejscach poza domem i zawsze dom był dla mnie jak zyl, bezpieczne miejsce, tutaj się uspakajałam. Nie miewałam zaburzeń snu, a teraz... Czy ktoś z Was ma tego typu objawy? Jak sobie z tym radzicie? Czy to możliwe,że jak mi lekarz potwierdził,ze tak to jest nerwica lękowa to przez to mi się nasiliły objawy, że sama się wkręcam? Biorę na uspokojenie kalms, piję melisę ale to nic nie daje :( Bardzo proszę o pomoc, może a napewno wiecie więcej na ten temat, bo ja już nie wiem nic...czuję tylko strach i przerażenie,że coś mi się stanie, że jest coraz gorzej.
  3. Witam. Z nerwicą męczę się od kilku lat, w sumie już w liceum miałam jazdy i bałam się chorobliwie wielu rzeczy i sytuacji, z tym,że nie wiedziałam jeszcze wówczas co to jest... Takie typowe napady paniki mam od 5 lat, głównie stany strasznego napięcia, niepokoju, strachu, wrażenia,że mi słabo, zawroty głowy i myśl,że muszę uciekać do domu, wtedy się uspokaja. To się tak zdarza 2,3 razy w tygodniu, jak mam lepszy okres to rzadziej. Natomiast raz na jakiś czas miewam takie masakryczne napady, że jestem wtedy przekonana,że mam zawał lub coś w tym stylu...ból w klatce piersiowej, ucisk, duszności, drgawki, zimne poty, mroczki przed oczami...coś strasznego :( To się zdarza raz w miesiąc, raz na dwa miesiące, rzadziej ale jak już się zdarzy to odchorowuje kilka dni. Ostatni taki ostry atak miałam dwa tygodnie temu i wtedy postawnowilam iść po pomoc. Byłam u psychologa (pierwszy raz) potwierdził, że to co się ze mną dzieje to jest nerwica lękowa, od poniedziałku zaczynam terapię. Psycholog wyslał mnie przed rozpoczęciem terapii do psychiatry, byłam i psychiatra postawił tą samą diagnozę. Dostałam Zomiren i Escitalopram, wykupiłam ale nie biorę ich. Doszłam do wniosku,że paradoksalnie ulżyło mi,że już wiem co się ze mną dzieję i, że teraz będę już wiedziała i nie spanikuje...taaa, gówno prawda. Od jakiegoś tygodnia mój stan się pogorszył, dostałam objawów jakich wcześniej nie miałam. Straszne bóle nóg mięśni, kości, pieczenie, palenie skóry, swędzenie. Byłam już u naczyniowca, miałam zrobione dopplery bo bałam się,że coś z żyłami (w styczniu miałam zakrzepice nogi i paniczni się tego boję) ale z żyłami wszystko ok, idealnie drożne, nic się nie dzieje. Wyniki usg bardzo dobre. Psycholog powiedział,że to somatyczne objawy nerwicy. Do tego kolejny dzień zdarza mi się,że budze się nad ranem i natychmiast uczucie strasznego niepokoju, lęku, nie mogę już spać, zaczynają się bóle w klatce piersiowej i tak się męczę jak np dzisiaj jakieś 3 godziny. Nigdy wcześniej tak nie miałam napady zdarzałay mi się w miejscach poza domem i zawsze dom był dla mnie jak zyl, bezpieczne miejsce, tutaj się uspakajałam. Nie miewałam zaburzeń snu, a teraz... Czy ktoś z Was ma tego typu objawy? Jak sobie z tym radzicie? Czy to możliwe,że jak mi lekarz potwierdził,ze tak to jest nerwica lękowa to przez to mi się nasiliły objawy, że sama się wkręcam? Biorę na uspokojenie kalms, piję melisę ale to nic nie daje :( Bardzo proszę o pomoc, może a napewno wiecie więcej na ten temat, bo ja już nie wiem nic...czuję tylko strach i przerażenie,że coś mi się stanie, że jest coraz gorzej.
  4. Witam, po ostatnim, ostrym ataku w zeszłym tygodniu postanowiłam coś z tym zrobić i iść po pomoc. W poniedziałek byłam u psychologa, chciałam podjąć terapię jednak Pani psycholog usilnie namawiała mnie na wizyte u psychiatry bo jak twierdzi potrzebne są środki farmakologiczne. Wczoraj byłam u psychiatry, dostałam zomiren i escitalopram. Wykupiłam, ale nie wzięłam, leżą przede mną i gapię się na nie od wczoraj... Nie chciałam faszerować się lekami, chciałam zacząć się leczyć, podjąć terapię a nie zagłuszać objawy prochami. Wiem, że wiele z tego typu leków ma charakter silnie uzależniający a mam świadomość,że jestem poddatna. Nie chcę zrobić sobie jeszcze większej krzywdy. Czy ktoś z Was walczył z nerwicą bez tabletek, czy leczyliście się samą terapią? Czytałam też w czyimś poście, że pomagają środki naturalne typu kalms czy deprim forte. Mam złe doświadczenia z różnymi lekami i bardzo chcialabym tego uniknąć. Jest taka możliwość? Bardzo proszę o jakąkolwiek odpowiedź, z góry dziękuję. Pozdrawiam.
×