Witam
Chciałbym podzielić się moim doświadczeniem z nerwicą lękową być może komuś to pomoże?
Dwa lata temu pracowałem na budowie, otóż postanowiłem się wspomóc i wypiłem litr czegoś w rodzaju energetyka. Owszem pomogło ale! Po kilku godzinach intensywnej pracy (chciałbym podkreślić że było bardzo gorąco, był bodajże październik ale słońce tego dnia dogrzewała wyjątkowo mocno) poczułem leciutkie kłucie w sercu i wtedy się zaczęła. Dostałem czegoś w rodzaju ataku paniki, zaczęło mi się robić słabo. Czułe jak odpływam. Trafiłem do szpitala, dali kroplówkę i wypuścili do domu ponieważ mój stan w ciągu godziny bardzo się poprawił. Było wszystko od, aż dwa dni później budzę się i nie mogę złapać oddechu. Więc skończyło się na tym że zabrała mnie karetka. Wypuścili mnie ze szpitala znów po poprawieniu się mojego stanu. Od tamtej pory było ciężko, ciągłe duszności oraz słabość. Z pracy niestety musialem zrezygnować. Gdyż mój stan nie pozwalał mi na dalszą pracę. Chodziłęm po lekarzach. Robiono mi przeróżne badania serca i kazało się ze wszystko jest ok. Lekarz przepisał mi leki uspokajające. Owszem pomagały, lecz były też skutki uboczne takie jak częstsza słabość i otępiałość. Więc postanowiłem odstawić leki i zacząć działać. Lekarz zaproponował mi abym poszedł do psychologa. Lecz powiedziałem sobie że nie ma takiej opcji, nie dam z siebie czubka zrobić i sam dam radę to przezwycięzyć. Zrozumiałem że to siedzi w mojej głowie. Nauczyłem się kontrolować oddech oraz przy każdym ataku wmawiałem sobie że jest ok. To tylko panika nic więcej. Udawało mi się zwalczyć atak w ciągu kilku minut. Najważniejsze są oddechy. Gdy czujemy duszność to łapanie głębszego oddechu w niczym nie pomoże, a wręcz przeciwnie ponieważ próbujemy złapać wtedy większy i coraz częstszy haust powietrza. Trzeba wtedy starać się uspokoić oraz oddychać spokojnie. Następny etap to mentalność. Pamiętajmy że siedzi to w naszej głowie i możemy to zagłuszyć. Wmawiajmy sobie że jest ok, to tylko nasz strach który możemy wygonić. To naprawdę działa. Nie napisze że całkiem się wyleczyłem ponieważ bym skłamał nadal mam ataki. Ale są one o wiele rzadsze i nie tak silne jak kiedyś. Kiedyś miałem atak codziennie przez pierwsze pół roku, myślałem że wtedy wykituje. Nieprzespane noce oraz kłopoty z podjęciem pracy. Dziś atak zdarza się raz na 2tygodnie-miesiąc i jestem w stanie opanować sie w ciągu pięciu minut. Wątpię abym tym sposobem się kiedykolwiek wyleczył ale przynajmniej udało mi się w znacznym stopniu złagodzić objawy.
Pozdrawiam i mam nadzieję że pomoże komuś opis mojego przypadku. Oraz gorąco zapraszam innych aby opisali jak oni radzą sobie z nerwicą lękową.